Spis treści
- Dekalog dla Sojuszu od kandydata z Rumunii
- Czy kandydat ze wschodniej flanki NATO ma szanse na zostanie szefem NATO?
- Wschodnia flanka NATO potrzebuje reprezentanta w trudnych czasach
Niektórzy komentatorzy już twierdzą, że kwestia wyboru nowego sekretarza generalnego NATO jest już w zasadzie zamknięta i faworytem jest były premier Holandii Mark Rutte, który jest popierany przez znaczące kraje NATO w tym same USA, Niemcy i Wielką Brytanie. Jednak wyścig o fotel sekretarza generalnego NATO jeszcze się nie skończył, bowiem to pojawił się kandydat z naszego regionu, a mianowicie dotychczasowy prezydent Rumunii Klaus Iohannis, którego kadencja kończy się w tym roku. Wysunięcie jego kandydatury z punktu widzenia interesów wschodniej flanki NATO jest bardzo ważne, ponieważ jak nikt inny rozumie, czym jest zagrożenie rosyjskie, czym jest wojna na Ukrainie oraz co najważniejsze w tym wszystkim jego kraj przeznacza ponad 2% PKB na obronność, a dokładne 2,5 proc. PKB. Dla przykładu Holandia, z której wywodzi się Mark Rutte, według statystyk przeznacza około 1,7% PKB na obronność.
Prezydent Rumunii Klaus Iohannis ogłosił swoją kandydaturę we wtorek 12 marca, jak powiedział w czasie konferencji prasowej: „podejmuję tę kandydaturę w imieniu Rumunii z całą odpowiedzialnością, a decyzja ta opiera się na wynikach Rumunii, doświadczeniu zgromadzonym podczas dwóch kadencji prezydenta Rumunii, głębokim zrozumieniu wyzwań stojących przed NATO i Europą, a zwłaszcza naszym regionem, oraz moim zdecydowanym zaangażowaniu na rzecz podstawowych wartości i celów NATO”.
„Żyjemy w najtrudniejszych czasach z punktu widzenia bezpieczeństwa w ostatnich dziesięcioleciach, ale my, Rumuni, czujemy się chronieni właśnie dlatego, że jesteśmy członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego” – mówił Iohannis, przypominając, że w tym roku mija 20 lat od wstąpienia państwa do Sojuszu. Dokładnie 25 lat temu miało miejsce rozszerzenie NATO o Polskę, Czechy i Węgry.
„Konflikt zbrojny w Europie to rzeczywistość, która jeszcze kilka lat temu wydawała się nieprawdopodobna. Rosja okazuje się poważnym i długoterminowym zagrożeniem dla naszego kontynentu, dla naszego bezpieczeństwa euroatlantyckiego” – zaznaczył. Podkreślał, że wzmocnienie wschodniej flanki, do której należy także Rumunia, pozostanie długoterminowym priorytetem.
Iohannis wskazał na ogromne znaczenie doświadczenia i ekspertyzy krajów wschodniej flanki NATO, a także na to, że Sojusz potrzebuje „odnowienia spojrzenia na swoją misję”. „Europa Wschodnia wnosi cenny wkład w dyskusje i decyzje podejmowane w ramach NATO. Mając zrównoważoną, silną i wpływową reprezentację z tego regionu, Sojusz będzie w stanie podejmować najlepsze decyzje, które odpowiadają potrzebom i obawom wszystkich państw członkowskich” – powiedział.
Jak przypomina agencja Reutera, wiele państw członkowskich wyraziło poparcie dla kandydatury premiera Holandii Marka Ruttego na przyszłego szefa NATO.
W lutym w mediach pojawiły się nieoficjalne informacje o tym, że Rumunia oficjalnie powiadomiła sojuszników z NATO, że chce zaproponować kandydaturę prezydenta Klausa Iohannisa na szefa Sojuszu.
Dekalog dla Sojuszu od kandydata z Rumunii
Prezydent Rumunii przestawił także swój program dla NATO na łamach Politico, który określił jako "dekalog dla NATO". Prezydent proponuje w nim wzmocnienie granic, wsparcie dla Ukrainy, rozkręcenie przemysłu zbrojeniowego, skuteczniejsza walka z zagrożeniami hybrydowymi i cyfrowymi, zwiększenie wydatków na obronność i lepsza współpraca NATO-UE.
Ma to być odpowiedź na współczesne zagrożenia, przede wszystkim związane z wojną Rosji przeciwko Ukrainie, ale także szeregiem innych wyzwań, takich jak terroryzm, wszechobecna niestabilność, rosnąca konkurencja strategiczna i postępujący autorytaryzm.
„Rosyjska agresywna wojna przeciwko Ukrainie zrujnowała pokój i poważnie zmieniła nasze środowisko bezpieczeństwa, odbijając się echem poza granicami obszaru euroatlantyckiego. Rosja pozostanie najistotniejszym i bezpośrednim zagrożeniem dla Sojuszu w przewidywalnej przyszłości” – zaznaczył Iohannis.
Mówiąc o zadaniach stojących przed Sojuszem, prezydent Rumunii na pierwszym miejscu wymienia realizację trzech głównych zadań NATO: odstraszania i obrony, zapobiegania kryzysom i zarządzania nimi oraz budowania bezpieczeństwa opartego na współpracy.
„Po drugie, nie ma nic ważniejszego, niż zapewnienie zwycięstwa Ukrainy w jej egzystencjalnej walce i możemy to zrobić poprzez dostarczenie całego niezbędnego wsparcia tak długo jak będzie to potrzebne” – oświadczył Iohannis. „Moralnym, politycznym i strategicznym obowiązkiem” nazywa wsparcie Ukrainy na drodze do NATO i UE.
W dalszej części artykułu polityk wymienia wzmocnienie bazy przemysłu zbrojeniowego, by zapewnić uzupełnienie zapasów własnych i pomocy dla Ukrainy. Konieczne jest wypełnienie przez wszystkich członków warunku 2 proc. PKB na obronność i inwestowania ok. 20 proc. na inwestycje w modernizację.
Kolejne kwestie to skuteczniejsza walka z zagrożeniami hybrydowymi i cyfrowymi oraz ochrona infrastruktury krytycznej, lepszy dialog struktur politycznych i wojskowych, umacnianie partnerstwa strategicznego NATO z UE, przyspieszenie transformacji cyfrowej i innowacji, zwiększenie roli NATO w kontroli zbrojeń, rozbrojeniu i nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.
„Nadszedł czas, by przygotować NATO na przyszłość” – zaapelował Iohannis.
Czy kandydat ze wschodniej flanki NATO ma szanse na zostanie szefem NATO?
Rumuński analityk ds. wojskowości Claudiu Degeratu w rozmowie z PAP powiedział, że kandydatura prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa na sekretarza generalnego NATO może być pewnym planem B na wypadek braku konsensusu wokół holenderskiego kandydata Marka Ruttego.
„Szanse jego oceniam jako "50 na 50". Mark Rutte w charakterze kandydata ma oczywiście silną pozycję oraz cieszy się poparciem USA i innych ważnych krajów. Jednocześnie jednak musimy uwzględnić, że jeśli nie będzie konsensusu w jego sprawie, to będzie potrzebny plan B, który być może łatwiej pozwoli osiągnąć porozumienie” – mówi Degeratu. Rumunia, jak ocenia, może być w lepszej sytuacji, by „zaoferować konsensus”.
Degeratu przypomina, że „niektóre kraje są bardzo niechętne, by poprzeć Ruttego” i wymienia m.in. Węgry oraz Turcję, które otwarcie wypowiadały się przeciwko tej kandydaturze.
„Rumunia i Węgry mają relacje skomplikowane, ale jednak szczególne i łatwiej może być się porozumieć z Viktorem Orbanem właśnie Bukaresztowi” – ocenia ekspert.
Jak konstatuje, na rzecz Iohannisa może grać niezadowolenie na wschodzie i południu, bo po raz kolejny na stanowisko szefa NATO pretenduje „kandydat Północy”.
„Myślę, że Iohannis zdołał omówić swoją potencjalną kandydaturę, szczególnie z krajami wschodniej flanki i prawdopodobnie uzyskał jakieś pozytywne reakcje” – sugeruje ekspert, spekulując, że poparcie Polski, Bułgarii czy państw bałtyckich wydawałoby się w tym przypadku naturalnym.
„Kraje wschodniej flanki chcą mieć swój głos, swoją reprezentację. Jest to powiązane ze "wschodnią" agendą bezpieczeństwa. Z tym, jak ryzyka postrzegają kraje, znajdujące się bliżej potencjalnych zagrożeń” – dodaje Degeratu.
Rozmówca PAP ocenia przy tym, że nieprzypadkowo na ogłoszenie decyzji Iohannisa wybrana została data 12 marca, czyli dokładnie 25 rocznica pierwszego rozszerzenia NATO na Wschód – o Polskę, Węgry i Czechy. „To data symboliczna dla krajów wschodniej flanki NATO” – zaznacza.
Z kolei analityk warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus, ocenił w rozmowie z PAP, że prezydent Rumunii Klaus Iohannis nie będzie miał łatwego zadania w walce o fotel sekretarza generalnego NATO z premierem Holandii Markiem Ruttem.
"Iohannisowi nie będzie łatwo. Nieoficjalnie mówi się, że Rutte ma poparcie ponad 2/3 państw NATO. Jednak ma on też swoich stanowczych przeciwników, a decyzja musi zapaść jednogłośnie. I Iohannis pewnie na to liczy" – zaznacza w rozmowie z PAP Całus.
"Iohannis może zagrać kartą kandydata kompromisu, którego USA, Wielka Brytania czy Niemcy mogą poprzeć, gdy dojdzie do klinczu z premierem Holandii" – ocenia analityk OSW.
Problemem jest także to, że obecnie funkcję wiceszefa NATO sprawuje inny rumuński polityk Mircea Geoana. Według eksperta zmniejsza to szanse Iohannisa, bo dwóch rumuńskich polityków "z rzędu" w kierownictwie NATO to może być za dużo.
Iohannis jest postrzegany jako polityk bez charyzmy i – zwłaszcza podczas swojej drugiej kadencji – mało aktywny. Był za to mocno krytykowany w rumuńskich mediach, chociaż należy przyznać, że w ostatnich czasach zaktywizował się na scenie międzynarodowej. Notowania prezydenta, bardzo wysokie na początku rządów, obecnie plasują się na poziomie 16 proc.
"Decyzja o starcie w wyścigu o fotel sekretarza to spory hazard, bo Iohannis kładzie na szalę swój wizerunek. Z drugiej strony nie ma wiele do stracenia. Druga kadencja dobiega końca, a w kraju nic atrakcyjnego w sensie zawodowym raczej go nie czeka" – ocenia Całus, dodając, że ugrupowanie Iohannisa, Partia Narodowo-Liberalna (PNL), która jest częścią rządzącej w Rumunii koalicji, od miesięcy traci w sondażach.
Wschodnia flanka NATO potrzebuje reprezentanta w trudnych czasach
Politico na początku marca zwracało uwagę, że kraje Europy Wschodniej, które ponad 20 lat temu przystąpiły do NATO i Unii Europejskiej, są sfrustrowane małą liczbą przedstawicieli w kierownictwach obu organizacji.
Frustracje te mogą być potwierdzone w drugiej połowie tego roku, kiedy w obu organizacjach dojdzie do zmiany kluczowych stanowisk - zauważa portal.
"Prawdopodobna nominacja premiera Holandii Marka Rutte na kolejnego przywódcę NATO wzbudzi zdziwienie wśród nowszych państw członkowskich. Kandydaturę popierają Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja czy Niemcy, jednak kilkanaście krajów, zwłaszcza sojusznicy graniczący z Rosją, Białorusią i Ukrainą, odnoszą się do kandydatury Rutte’go znacznie mniej entuzjastycznie" - zwraca uwagę Politico.
Premier Estonii Kaja Kallas powiedziała podczas wywiadu z portalem, że "Rutte byłby czwartym sekretarzem generalnym NATO z Holandii". "Rodzi to pytanie, czy w Sojuszu są kraje pierwszej i drugiej rangi" - dodała.
Portal podkreśla, że "niewielu polityków z krajów Europy Wschodniej piastowało najwyższe stanowiska w UE i NATO od czasu ich wstąpienia do organizacji". "Dwa z takich stanowisk przypadły Polsce, największemu państwu regionu" - przypomina Politico, przywołując nazwiska Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej oraz Jerzego Buzka jako przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
W tym roku upływa druga i ostatnia kadencja Klausa Iohannisa na stanowisku prezydenta Rumunii. Wiadomo, że po zakończeniu sprawowania urzędu polityk chciałby przenieść się do międzynarodowej polityki. Bloomberg pisał m.in., że prezydent Rumunii chciałby zająć stanowisko szefa Rady Europejskiej, po tym jak opuści je przedterminowo obecny przewodniczący Charles Michel. Pojawiały się również spekulacje na temat innych ważnych stanowisk w UE, o które mógłby się starać Iohannis.
Rutte, najdłużej urzędujący premier Holandii, niespodziewanie ogłosił swoje odejście z krajowej polityki w lipcu ubiegłego roku, ale pozostaje na stanowisku do czasu zakończenia negocjacji koalicyjnych po wyborach parlamentarnych z 22 listopada i powołania nowego rządu.
Kandydatury Holendra nie popierają za to Węgry, o czym poinformował we wtorek minister spraw zagranicznych tego kraju Peter Szijjarto. „Byłoby bardzo dziwne, gdyby węgierski rząd poparł kandydaturę takiej osoby” – powiedział polityk przypominając, że Rutte w przeszłości „chciał rzucić Węgry na kolana”.
Obecny sekretarz generalny NATO, Norweg Jens Stoltenberg, ma ustąpić z końcem września 2024 roku. Jego następca zostanie zapewne wybrany na szczycie Sojuszu, zaplanowanym na 9-11 lipca w Waszyngtonie.
Sekretarze generalni NATO są mianowani zgodnie – lub przynajmniej przy braku sprzeciwu – przez państwa członkowskie. Po przystąpieniu Szwecji do Sojuszu będą to 32 kraje.
PM/PAP