Taką informację przekazał amerykański serwis informacyjny Axios, powołując się na przedstawiciela władz USA i osobę wtajemniczoną w rozmowę. Galant miał powiedział Austinowi, że Izrael nie może pozwolić, by atak ponad setką rakiet balistycznych pozostał bez odpowiedzi. Miał też dodać, że nie może zaakceptować „równania, wedle którego Iran odpowiada bezpośrednim atakiem za każdym razem, gdy Izrael uderza na cele w Syrii".
W poniedziałek zebrał się izraelski gabinet wojenny, by omówić ewentualną odpowiedź i sposób/wymiar w jakim miałaby się ona urzeczywistnić. Sobotni irański atak był odpowiedzią na izraelskie uderzenie na irańską placówkę dyplomatyczną w Damaszku, w wyniku którego zginęło siedmiu irańskich oficerów.
Prezydent Biden i Austin mieli zniechęcać Izrael od odpowiedzi militarnej na irański ostrzał . Istnieje poważna obawa, że kontra Izraela zamieni się wymiany ciosów w pełną wojnę regionalną. Z trudnymi do przewidzenia skutkami w skali ponadregionalnej. Podobne przesłanie w poniedziałek wygłosił sekretarz stanu USA Antony Blinken, który podczas spotkania z irackim wicepremierem powiedział, że Ameryka „koordynuje odpowiedź dyplomatyczną, by starać się uniknąć eskalacji”, a „siła i mądrość muszą być dwiema stronami tej samej monety”.
Austin oraz prezydent Biden odbyli w ciągu ostatnich dwóch dni serię rozmów ze swoimi odpowiednikami z Jordanii, Turcji, Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Wielkiej Brytanii i Niemiec, zaś w poniedziałek Biały Dom odwiedza premier Iraku.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu jeszcze przed sobotnim atakiem zapowiadał, że Izrael odpowie na bezpośrednie uderzenia z Iranu tym samym. Iran z kolei przekazał, że nie planuje dalszych działań zbrojnych, choć ostrzegł, że jeśli Izrael lub USA zdecydują się na odpowiedź, odwet będzie znacznie dotkliwszy niż sobotni ostrzał z użyciem ponad 300 rakiet i dronów.