W ćwiczeniach uczestniczą oddziały 12 państw członkowskich Dowództwa Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNC) - oprócz armii południowokoreańskiej i amerykańskiej, to jest:
• Australii,
• Belgii,
• Kanady,
• Kolumbii,
• Francji,
• Wielkiej Brytanii,
• Grecji,
• Włoch,
• Nowej Zelandii,
• Filipin,
• Tajlandii.
Manewery nadzoruje Komisja Nadzorcza Państw Neutralnych (NNSC). Dba ona o to m.in., by przestrzegane były zobowiązania określone w porozumieniu o zawieszeniu broni zawatym 27 lipca 1953 r. Formalnie bowiem oba państwa koreańskie są w stanie wojny. Sojusznicy przeprowadzą 48 ćwiczeń poligonowych, dwukrotnie więcej niż w ubiegłym roku – poinformowało południowokoreańskie Kolegium Połączonych Szefów Sztabów.
Jeden z kluczowych aspektów manewrów jest prowadzenie wielodomenowych operacji z wykorzystaniem „zasobów lądowych, morskich, powietrznych, cybernetycznych i kosmicznych, z naciskiem na operacje przeciwnuklearne i efekty niekinetyczne”.
KRLD nie przejmuje się nieprzestrzeganiem międzynarodowych traktatów o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Systematycznie wzmacnia swój potencjał w tej broni. Choć posiada – tak się szacuje – tylko kilkadziesiąt głowic jądrowych (nie tylko atomowych, ale i wodorowych również), to postrzegana jest za państwo nieobliczalne i stanowiące zagrożenie dla nie tylko Korei Południowej. Armia Szanownego Towarzysza dysponuje bowiem rakietami zdolnymi razić cele nawet w USA. Według południowokoreańskiego wojska ćwiczenia będą oparte na scenariuszach obejmujących wykrywanie i zestrzeliwanie pocisków manewrujących. Korea Północna już w tym roku przetestowała sześciokrotnie pociski rakietowe zdolne do przenoszenia broni A. Ostatni test, z 14 lutegom, dotyczył trudno wykrywalnych pocisków manewrujących...