20 grudnia w Belwederze odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, marszałków Sejmu i Senatu Szymona Hołowni i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, premiera Donalda Tuska, szefa BBN Jacka Siewiery, członków rządu - wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa MSZ Radosława Sikorskiego, szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego, ministra-koordynator służb specjalnych Tomasza Siemoniaka oraz liderów większości klubów i koła parlamentarnego. Co ciekawe, w Belwederze nie pojawił się przedstawiciel klubu Zjednoczonej Prawicy.
Rada Bezpieczeństwa Narodowego to organ doradczy prezydenta w sprawach wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa państwa. W jej skład wchodzą: marszałkowie Sejmu i Senatu, premier, szefowie MSZ, MON i MSWiA, minister koordynator służb specjalnych, szefowie ugrupowań posiadających klub parlamentarny lub poselski (lub przewodniczący tych klubów), szefowie kancelarii prezydenta i BBN. Posiedzenia RBN zwołuje prezydent, określając też ich tematykę.
Polecany artykuł:
Otwierając pierwsze w nowym składzie posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, prezydent Andrzej Duda podkreślił, że do tej pory posiedzenia Rady zawsze miały bardzo merytoryczny wymiar. "Chciałbym, żebyśmy nadal pracowali tak merytorycznie, dobrze i skutecznie dla Polski". Zaznaczył też, że obowiązkiem władz, niezależnie od barw partyjnych, jest dbanie o bezpieczeństwo Polski. - "Udowodniłem, że w ważnych dla Polski sprawach jestem otwarty. Wsłuchuję się i zawsze starałem się wsłuchiwać w różne głosy, także teraz, w okresie kohabitacji staram się prowadzić polskie sprawy również w aspektach uzgadnianych z panem premierem Donaldem Tuskiem w sposób logiczny i rozsądny" - oświadczył prezydent.
Zwrócił również uwagę na wyzwania w kontekście bezpieczeństwa, w tym wojnę na Ukrainie oraz kryzys migracyjny na granicy z Białorusią. Podkreślił wagę zbliżającego się szczytu NATO w Waszyngtonie. Jak dodał, chciałby, żeby w wyniku tego szczytu umocniło się bezpieczeństwo wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego, w tym Polski.
"Z mojego punktu widzenia to jest kwestia najważniejsza, żebyśmy tutaj mieli jak najmocniejszą reprezentację sojuszniczą, by u nas permanentnie stacjonowały oddziały armii sojuszniczych, przede wszystkim oddziały armii Stanów Zjednoczonych" - powiedział Andrzej Duda. Wskazał, że Polska musi ściśle współpracować z sojusznikami, a także z kwaterą główną NATO w Brukseli. Jak kontynuował, ważna jest też dalsza modernizacja polskiej armii i zwiększanie jej liczebności.
Polecany artykuł:
Jak mówił prezydent, w kontekście bezpieczeństwa ważna jest też integracja Ukrainy ze strukturami międzynarodowymi, UE i NATO. "Cieszę się z tej decyzji o przejściu Ukrainy i Mołdawii do kolejnego etapu postępowania na drodze do pełnego członkostwa w UE, do negocjacji akcesyjnych. (...) A z punktu widzenia bezpieczeństwa militarnego niezwykle ważna jest kwestia przyszłej akcesji Ukrainy do NATO, (…)bo odsuwamy wtedy wschodnią flankę NATO w tej części naszej granicy i zyskujemy w NATO kolejnego dużego partnera militarnego, który ma ogromne doświadczenie wojenne" - zauważył Andrzej Duda.
Przypominał różne doświadczenia wynikające z wojny na Ukrainie, w tym upadek rakiety w Redzikowie, a także ćwiczenia w zakresie funkcjonowania państwa w sytuacjach kryzysowych, jakie się odbyły. "One doprowadziły nas do wniosków o konieczności dokonania modyfikacji w systemie reagowania państwa na sytuacje kryzysowe, jak również w systemie kierowania i dowodzenia polskimi siłami zbrojnymi" - mówił.
"Najważniejszym przemyśleniem i wnioskiem, jaki wysnuliśmy, było to, że istnieje konieczność ujednolicenia systemów kierowania i dowodzenia w czasie wojny jak również w okresie pokoju. Że powinny być to zbieżne ze sobą procedury”. Przypomniał, że przygotował w ramach inicjatywy prezydenckiej projekt ustawy ws. dalszej modyfikacji systemu kierowania i dowodzenia.(PAP)