Spis treści
- Specjaliści od zarządzania o sektorze przemysłowym
- "Polityczne warunki ramowe” w Europie, czyli wspólne priorytety
- Niemieccy eksperci krytycznie o europejskich zdolnościach
- Jak budować europejską samodzielność strategiczną?
- Odporność społeczna a konflikty przyszłości
- Impulsy zmian muszą pochodzić od małych firm technologicznych
- Skuteczny model odstraszania Rosji jest możliwy
- Cztery ścieżki skalowania, zwiększenia możliwości produkcyjnych sektora zbrojeniowego
- Wykorzystywanie w siłach zbrojnych rozwiązań cywilnych
- Przejście do komponentów, podzespołów i konstrukcji cywilnych
Specjaliści od zarządzania o sektorze przemysłowym
Firma Roland Berger szczególny nacisk kładzie na „optymalizację i zarzadzanie procesami”, co oznacza, iż mamy do czynienia z analizą, której autorami są specjaliści od zarządzania, na co dzień koncentrujących się na poszukiwaniu odpowiedzi, jak osiągnąć zakładane cele w sektorze przemysłowym. Ten aspekt analizy, sprowadzający się do wytyczenia wiarygodnej ścieżki, podążając którą Europa może zagwarantować sobie bezpieczeństwo w przyszłości, wydaje się najciekawszym elementem raportu.
Cel jest oczywisty – odstraszenie Rosji, co oznacza, że w relatywnie krótkim czasie, w tym konkretnym przypadku, założono horyzont roku 2030, musimy zbudować potencjał, który wpłynie na decyzje strategiczne rosyjskiego przywództwa i odwiedzie je od ewentualnych planów zaatakowania czy choćby uprawiania polityki z pozycji siły wobec Europy. Przy czym nie chodzi wyłącznie o zwiększenie budżetów przeznaczanych na bezpieczeństwo, o czym Europa namiętnie dyskutuje, bo to - jak napisali Autorzy raportu - „może być tylko pierwszym krokiem”.
"Polityczne warunki ramowe” w Europie, czyli wspólne priorytety
Ich zdaniem „decydującym czynnikiem dla skutecznego odstraszania i rzeczywistej gotowości operacyjnej jest to, jak skutecznie Europa wykorzysta te zasoby. Przygotowanie do konfliktu nie ogranicza się do celów związanych ze wzrostem zamówień”. Równie istotne są takie obszary jak: „polityczne warunki ramowe”, co oznacza wspólne priorytety i podobną ocenę zagrożeń, unowocześnione i zrównoważone (Zukunftsfähige) doktryny wojenne, uwzględniające nowe realia wojny, wsparcie społeczne dla polityki zbrojeń i rozbudowy zdolności, wydajna baza przemysłowa, zdolna do skalowania produkcji, z którą w organiczny sposób związany jest system nastawiony na innowacje (R&D) oraz zdolność do pozyskania wystarczającej (dla obsługi nowych zdolności) liczby żołnierzy i personelu.
W tym ostatnim przypadku chodzi umiejętność generowania „masy”, czyli odpowiedniej do wyzwań rzeszy operatorów sprzętu, jak i umiejętność przeszkolenia ich zgodnie z nowymi realiami. „Weszliśmy do „nowego świata” – napisał Eric Kirstetter – „w którym tradycyjne platformy bojowe łączą się z technologią masową, niedrogą i opartą na oprogramowaniu. Innowatorzy z sektora cywilnego mogą pomóc firmom zbrojeniowym pozostać zwinnymi i efektywnymi kosztowo”.
Niemieccy eksperci krytycznie o europejskich zdolnościach
Niemieccy eksperci krytycznie oceniają europejskie zdolności. Co prawda, jak zauważają, wydatki na bezpieczeństwo rosną, ale potencjał wojskowy „pozostaje bardziej na papierze” i w najbliższych latach, jeśli poważnie myśleć o odstraszaniu Rosji, „pięć krytycznych obszarów działań musi zostać wzmocnionych”. Chodzi o zdolności bazy przemysłowej do szybkiego zwiększenia, w razie potrzeby, skali produkcji. Możliwość jej wzrostu, czyli „skalowania”, staje się ważnym sygnałem strategicznym wzmacniającym odstraszanie.
Kolejnym jest przyspieszenie postępu technologicznego w dziedzinie obronności. Obecne trendy wskazują, że jedyną drogą jest fuzja cywilno – wojskowa, mamy bowiem do czynienia ze wzrostem znaczenia technologii podwójnego zastosowania i jest to trend, który w najbliższych latach będzie zyskiwał znaczenie. Trzecim, zasadniczym, dla europejskiego bezpieczeństwa obszarem, jest „dostęp do kluczowych technologii”.
Autorzy raportu, choć postulują wzrost zainteresowania państw europejskich tym obszarem, są realistami, zauważając, że „zaawansowane systemy dowodzenia i kontroli, służące koordynacji dużych wielonarodowych sił zbrojnych, a także nadzór i komunikacja w przestrzeni kosmicznej poza zasięgiem wzroku, pozostają w przeważającej mierze zdominowane przez Amerykanów. USA dostarczają również ważnej broni dalekiego zasięgu i specjalistycznego wsparcia logistycznego (np. dla dużych ruchów wojsk), którego Europa nie była jeszcze w stanie sama opracować. Ta zależność znajduje również odzwierciedlenie w europejskich zamówieniach na amerykańskie systemy uzbrojenia (np. F-35)”.
Jak budować europejską samodzielność strategiczną?
Europejska samodzielność strategiczna musi być zatem budowana w porozumieniu, a nie w kontrze do amerykańskiego sojusznika, który jeszcze długo pozostanie „dostarczycielem” zaawansowanych zdolności (tzw. high eneblers). Wreszcie czwartym obszarem, w którym czeka nas rewolucja, jest zmiana doktryny prowadzenia wojny przez siły zbrojne państw naszego kontynentu.
„Jutrzejsze konflikty – piszą autorzy raportu – będą wymagały wysoce zintegrowanych cyfrowych zdolności”. Innymi słowy: znajdujemy się na progu rewolucyjnych zmian, przejścia do wojny data-centrycznej, w której umiejętność zbierania, ochrony, przetwarzania i analizowania gigantycznej ilości danych okażą się warunkiem sine qua non uzyskania przewagi na polu walki i w efekcie umożliwią odniesienie zwycięstwa. Systemy dowodzenia, komunikacji, kontroli, rozpoznania i oceny sytuacji muszą zostać w najbliższym czasie rozbudowane i poddane rewolucyjnym zmianom.
Odporność społeczna a konflikty przyszłości
Piątym polem „starcia” w konfliktach przyszłości będzie „odporność społeczna”, to jak szybko cywilna część populacji i państwo nauczą się żyć i radzić sobie z zagrożeniami konfliktu asymetrycznego, w toku którego atakuje się przede wszystkim cele nie mające bezpośrednio wojskowego znaczenia. Europa, jak argumentują autorzy, „musi przejść do nowego świata” wojny, zmodernizować swą doktrynę odstraszania i pozyskać zdolności, które będą odgrywać coraz większe znaczenie.
O czym mowa? Po pierwsze „siły zbrojne Europy potrzebują dodatkowych systemów robotycznych i bezzałogowych, aby zapewnić wystarczające zdolności odstraszające w każdej chwili”. Po drugie niezbędne będą zdolności sektora przemysłowego do szybkiego skalowania produkcji. Nie chodzi w tym wypadku wyłącznie o uzupełnienie - co jest niezbędne już teraz - uszczuplonych i zbyt małych zasobów magazynowych, ale też o pokazanie rywalowi, że w razie potrzeby jesteśmy w stanie szybko, szybciej niż przestrojony na potrzeby wojny rosyjski przemysł, zwiększać naszą produkcję.
Po trzecie podejście Europy musi zostać zdominowane przez „myślenie technologiczne”, a nie dążenie do reprodukowania dużej liczby starych platform bojowych. Co to w praktyce oznacza? „Współczesna wojna – piszą autorzy raportu - toczy się jednocześnie w wielu wymiarach i wymaga kompleksowych, cyfrowo połączonych systemów. Skuteczna koordynacja rojów dronów z platformami załogowymi i bezzałogowymi wymaga na przykład solidnej fuzji czujników, sterowania wspomaganego przez sztuczną inteligencję i wymiany danych w czasie rzeczywistym. Wymaga to architektury systemowej opartej na oprogramowaniu, a także personelu o umiejętnościach cyfrowych.”
Impulsy zmian muszą pochodzić od małych firm technologicznych
Pierwsze impulsy zmian muszą pochodzić od małych firm technologicznych z sektora cywilnego. Te „garażowe” start-upy będą tworzyły efektywne kosztowo rozwiązania oparte na oprogramowaniu i powiązaniach sieciowych. Ich zaletą jest również łatwość w adaptacji proponowanych rozwiązań, choć europejski sektor obronny nadal będzie musiał przezwyciężyć problem skalowalności produkcji. Nie przełamią istniejących ograniczeń bez zaangażowania rządów, które muszą ukierunkować swe działania na dwa podstawowe obszary – zbudować ekosystem innowacyjności i przyspieszyć postęp technologiczny oraz plasować większe zamówienie, które umożliwią niezbędne inwestycje.
Skuteczny model odstraszania Rosji jest możliwy
Kiedy stworzy się w Europie ten ekosystem premiujący innowacyjność i postęp technologiczny w siłach zbrojnych, możliwe będzie skonstruowanie skutecznego modelu odstraszania Rosji. Będzie on wymagał jednoczesnego podążania w kilku kierunkach. Z pewnością trzeba będzie zwiększyć skalę produkcji tradycyjnych platform bojowych i środków walki. W umownym roku 2030 europejscy producenci muszą być w stanie budować rocznie 1380 rakiet, co powinno wystarczy, aby „trzymać w szachu” Rosjan, których zdolności szacowane są na 1250 sztuk. Czołgów Europa musi być w stanie wypuszczać 370 sztuk (Rosjanie będą produkowali w 2030 roku 340), a amunicji artyleryjskiej 2,9 mln, co o 200 tys. sztuk będzie przewyższało rosyjskie zdolności.
Najtrudniej będzie odpowiednio szybko zwiększyć produkcję rakiet, których dziś europejscy wytwórcy konstruują rocznie ok. 130 sztuk. O ile liczbę produkowanych czołgów trzeba będzie zwiększyć 3,4 krotnie, o tyle w przypadku pocisków rakietowych różnych klas mowa jest o 10-krotnym wzroście zdolności produkcyjnych.
Ale to nie wystarczy, bo istotą przyszłej polityki odstraszania Federacji Rosyjskiej może być, w przypadku Europy, wytyczenie prawidłowo skonstruowanych „ścieżek skalowania”, czyli takiego zwiększenia możliwości produkcyjnych sektora zbrojeniowego, któremu Kreml nie będzie w stanie sprostać. W efekcie strategia „wojny na wyniszczenie” czy wyczerpanie potencjału przeciwnika nie będzie działać na korzyść Rosji i skutecznie odwiedzie kierownictwo tego państwa od myśli o kolejnych podbojach.
Cztery ścieżki skalowania, zwiększenia możliwości produkcyjnych sektora zbrojeniowego
Nie może to być też strategia samobójcza, czyli Europa nie może marnotrawić swych zasobów, rozbudowując ponad miarę sektor zbrojeniowy, bo wówczas odbije się to negatywnie na naszych perspektywach rozwojowych. Eksperci Roland Berger wytyczają cztery takie „ścieżki skalowania”. Pierwsza jest oczywista – to „optymalizacja istniejących zdolności”. Można je lepiej wykorzystywać, zwiększając - bez wielkich nakładów inwestycyjnych - skalę produkcji.
Niezbędne też będzie zwiększenie mocy produkcyjnych w następstwie inwestycji. Uruchomienie tej drugiej „ścieżki” nie będzie możliwe bez odpowiednio dużych i wieloletnich zamówień składanych przez państwa europejskie w firmach zbrojeniowych. O tym się dużo w stolicach naszego kontynentu dyskutuje, ale trzeba też poważnie myśleć o dwóch kolejnych opcjach. Jest nią „ukierunkowane zaangażowanie gospodarki cywilnej”, czyli takie przeformatowanie dotychczasowych łańcuchów zaopatrzenia, aby więcej komponentów i podzespołów pochodziło z sektora cywilnego. To postawienie na systemy o podwójnym zastosowaniu ma zarówno obniżyć koszty sprzętu wojskowego, jak również ułatwić zwiększanie skali produkcji.

Wykorzystywanie w siłach zbrojnych rozwiązań cywilnych
Wreszcie czwartą opcją jest wykorzystywanie w siłach zbrojnych rozwiązań cywilnych. To, o czym piszą niemieccy eksperci, jest najtrudniej na pierwszy rzut oka zrozumieć, ale ich przesłanie jest jasne. Proponują oni rewolucyjną zmianę filozofii zaopatrzenia w sprzęt sił zbrojnych. Jak argumentują, „ścieżka D odchodzi od tradycyjnych systemów obronnych, które opierają się na kilku wyrafinowanych i kosztownych platformach, a zamiast tego polega na masowo produkowanych, sterowanych oprogramowaniem, autonomicznych lub półautonomicznych rozwiązaniach.
Mogą być one wdrażane w sposób opłacalny w dużych ilościach i uzupełniają systemy o wysokiej wartości, takie jak załogowe samoloty bojowe, czołgi bojowe lub pociski manewrujące. Charakteryzują się radykalnie uproszczoną architekturą produktu, z większą liczbą dostępnych komercyjnie (COTS) komponentów, znacznie mniejszą liczbą pojedynczych części i mniejszym śladem logistycznym, co pozwala na modernizację lub wymianę czujników, napędów lub ładunków bez ich całkowitego przeprojektowania”.
Innymi słowy eksperci Roland Berger proponują fuzję sprzętową, w której obok zaawansowanych i kosztownych rozwiązań tradycyjnych, w rodzaju czołgu Abrams czy myśliwca F-35, siły zbrojne zaczynają w coraz większym stopniu polegać na tanich, powszechnie dostępnych i produkowanych na masową skalę cywilnych rozwiązaniach, które można uzbrajać. Przykładowy czołg byłby „pojazdem – matką”, wokół którego działałaby konstelacja tak powietrznych, jak i lądowych systemów bezzałogowych, nie mniej śmiercionośnych, za to bardzo tanich i powszechnie dostępnych.
Przejście do komponentów, podzespołów i konstrukcji cywilnych
To przejście do komponentów, podzespołów i w konsekwencji konstrukcji cywilnych (opartych na komercyjnych podzespołach COTS) jest pomysłem na to, jak uzyskać efekt skali bez jednoczesnej militaryzacji całej gospodarki. „Niektóre młode firmy zbrojeniowe – argumentują niemieccy eksperci - konsekwentnie realizują to podejście: gruntownie przeprojektowały swoje konstrukcje, skracając czas produkcji o 50%, wymagania dotyczące oprzyrządowania o 95% i liczbę komponentów o połowę. Jako systemy definiowane programowo te rozwiązania można elastycznie dostosowywać do zmieniających się sytuacji zagrożenia, biorąc pod uwagę zagrożenia związane z szybko zmieniającym się cyklem akcji i reakcji”.
Ścieżka D, czyli skupienie się na zdolnościach do budowy dużej liczby systemów bezzałogowych i autonomicznych pozwala nie tylko zmniejszyć jednostkowe koszty produkcji, przyspieszyć postęp technologiczny i przebudować łańcuchy zaopatrzenia, ale docelowo rozwiązuje też najpoważniejszy problem europejskich armii, jakim jest niedostateczna liczba ochotników.
Fuzja cywilno – wojskowa jest zatem rozwiązaniem, które moglibyśmy określić mianem panaceum. Prawidłowo przeprowadzona pozwoli Europie odstraszyć Rosjan i utrzymać pokój, nie wymaga gigantycznych nakładów na sektor zbrojeniowy i nie wymusza militaryzacji państw oraz społeczeństw, a także gwarantuje nam udział w światowym wyścigu technologicznym, co jest korzystne z punktu widzenia perspektyw rozwojowych. Wreszcie nie zmusza nas do budowy milionowych armii, bo w tej nowej cywilno-wojskowej formule, aby być obrońcą ojczyzny, wcale nie trzeba będzie nosić munduru.