O budowie kolektywnego systemu obrony państw NATO w kosmosie, nowej „szarej strefie” starcia mocarstw

2024-03-13 20:05

Współczesna wojna ma charakter asymetryczny. Przeciwnik szuka naszych słabych punktów i jeśli je znajdzie, to tam należy spodziewać się uderzenia, z pewnością zwiększenia presji. A zatem sama rozbudowa sił zbrojnych nie wystarczy, choć jest potrzebna, ale dodatkowo trzeba zastanowić się, gdzie w naszej obronie mogą znajdować się luki, bo tam presja będzie rosła.

Kosmos - nowa „szara sfera” starcia mocarstw

i

Autor: SHUTTERSTOCK

Współczesna wojna ma charakter asymetryczny. Gdzie w obronie są luki?

Jednym z takich obszarów jest kosmos, wyłączony na podstawie traktatu z 1967 roku z wyścigu zbrojeń. Wiele wskazuje, że epoka pokojowej współpracy, a przynajmniej powstrzymywania się przed dyslokowaniem broni w przestrzeń okołoziemską właśnie zmierza do końca. Państwa NATO przygotowują się do wojny toczonej również w kosmosie, o czym świadczą choćby trwające właśnie manewry francuskiego Dowództwa Kosmicznego, największe, jakie do tej pory zorganizowano.

Jak powiedział mediom generał Philippe Adam, dowodzący tym rodzajem francuskich sił zbrojnych, rola kosmosu jako przeszłego teatru ewentualnych działań wojennych będzie rosła. Choćby z tego powodu, że tylko w 2023 roku na orbicie umieszczono 2,5 tys. sztucznych satelitów, a skala wykorzystania przestrzeni kosmicznej w najbliższych latach będzie rosła w sposób lawinowy.

Francuskie Dowództwo Kosmiczne. Podobne mają Niemcy i Wielka Brytania

Francuzi powołali swoje Dowództwo Kosmiczne w 2021 roku, Niemcy podobną decyzję podjęli dwa lata później a Brytyjczycy w 2022 roku opublikowali strategię obrony w kosmosie, która jednak została uznana przez ekspertów RUSI za zbyt mało ambitną, biorąc pod uwagę przeznaczone na jej realizację środki (1,4 mld funtów w ciągu 10 lat), tym bardziej, że Francuzi na rozwój swych sił kosmicznych chcą przeznaczyć w latach 2024 – 2030 6 mld euro.

Brytyjczycy postanowili w takiej sytuacji zacieśnić współpracę z amerykańskimi wojskami kosmicznymi, co przyniosło w rezultacie powołanie w ubiegłym roku amerykańsko-brytyjskiej komórki kosmicznej, której zadaniem ma być min. współpraca z operatorami prywatnymi, po to, aby pozyskiwać dane z satelitów komercyjnych i budować dzięki temu lepszą, wspólną świadomość sytuacyjną.

Na ten aspekt działania nowych sił państw NATO, które programowo muszą nastawiać się na działanie w modelu partnerstwa publiczno – prywatnego zwrócił uwagę Anders Fogh Rasmussen, były sekretarz generalny NATO. Jego zdaniem politycy nie powinni ignorować zagrożeń związanych z wojskowym wykorzystywaniem kosmosu i zacząć lepiej przygotowywać się do obrony w tej domenie, a to musi oznaczać uwzględnianie w planach politycznych realiów, dziś sprowadzających się do tego, że do końca dekady, jak się szacuje, na orbicie znajdzie się 100 tys. prywatnych satelitów, co oznacza, że domena ta zdominowana będzie przez operatorów komercyjnych.

Budowa kolektywnego systemu obrony państw NATO w kosmosie

Siły zbrojne państw NATO muszą nauczyć się z nimi współpracować, ale to nie jedyne wyzwanie. Jeśli mówimy o systemie kolektywnej obrony w kosmosie, nowej domenie ewentualnej wojny, to musimy, jako Pakt Północnoatlantycki, podjąć próbę dostosowania definicji art. 5 do nowych realiów. Jak zdefiniować agresję w kosmosie? W jaki sposób państwa członkowskie miałyby na nią odpowiedzieć, jak w sposób planowy i komplementarny rozbudowywać zdolności do działania?

To nie jedyne problemy, na które Rasmussen zwraca uwagę. Kolejnym jest narastająca wojowniczość Federacji Rosyjskiej, w tym pojawiające sygnały, iż Moskwa może dążyć w dającej się przewidzieć przyszłości do militaryzacji kosmosu, co więcej, może posiadać środki ułatwiające jej realizację tych planów. A to, jak argumentuje, oznacza zarówno konieczność budowy zdolności NATO-wskich, ale również, co jest nie mniej istotne, nakazuje refleksję nad modelem komunikacji strategicznej, kluczowym elemencie polityki odstraszania.

Czy kosmos stanie się szarą strefą starcia mocarstw?

Jeśli sojusznicy z Paktu Północnoatlantyckiego zaniedbają albo opóźnią wysiłki w tym zakresie, to grozi nam przekształcenie kosmosu w rodzaj „szarej strefy”, gdzie nieakceptowane w innych domenach formy aktywności militarnej będą na porządku dziennym. Problemem z punktu widzenia Zachodu jest choćby to, że posiada on dziś wyraźną przewagę w wykorzystaniu kosmosu nad państwami rewizjonistycznymi, zarówno Rosją, jak i Chinami.

Co więcej, cała koncepcja wojny, w oparciu o którą NATO budowało swą politykę wojskową, opiera się na budowie wspólnego systemu świadomości sytuacyjnej, co nie jest możliwe bez wykorzystania danych z satelitów umieszczonych na orbitach okołoziemskich. Ewentualne uderzenie przeciwnika, w cele kosmiczne, zniszczenie systemu komunikacyjnego, redukuje przewagę Zachodu i zwiększa znaczenie „masy”, a na tym polu NATO, jak na razie, ustępuje potencjalnym rywalom.

Rasmussen pisze też o tym, że destabilizacja sytuacji w kosmosie nie musi być spowodowana wyłącznie bezpośrednimi, wrogimi posunięciami strategicznych przeciwników. Problemem już teraz jest narastająca skala zjawiska określanego mianem „kosmicznych śmieci”, których pozostawienie na orbitach stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa. To oznacza, iż trzeba podjąć wspólne międzynarodowe działania mające na celu eliminację tego zagrożenia, o co w czasach rywalizacji geostrategicznej nie będzie łatwo, tym bardziej, że przeciwnik nie musi bezpośrednio atakować, może osiągnąć swe cele pośrednio zwiększając choćby zaśmiecenie geostacjonarnych orbit ziemi.

GARDA: 25 lat Polski w NATO. Rozmowa z Januszem Onyszkiewiczem

Rosja planuje umieszczenie na orbicie okołoziemskiej broni jądrowej?

Sprawy komplikują się jeszcze bardziej jeśli rozważyć konsekwencje rewelacji amerykańskiego wywiadu, jakoby Rosja planowała umieszczenie na orbicie okołoziemskiej broni jądrowej, po to, aby móc unieszkodliwić, w wyniku działania fali radiomagnetycznej, cały zachodni system satelitarnego rozpoznania i komunikacji. Taki krok oznaczałby też wyjście Moskwy z podpisanego w 1967 roku traktatu o zasadach wykorzystania kosmosu. Na mocy tego traktatu kosmos jest wyłączony z tej domeny z rywalizacji nuklearnej.

Jak zauważył na łamach "The Foreign Affairs" Aaron Bateman, profesor Georgetown University, pracujący w Space Policy Institute, „broń antysatelitarna, którą pokazała Moskwa, nie jest w stanie skutecznie zniszczyć wielkoskalowych konstelacji satelitów, których właścicielem i operatorem są prywatne firmy. Jednakże nuklearna broń antysatelitarna mogłaby zniszczyć dużą liczbę tych satelitów za jednym zamachem. Jeśli rosyjscy urzędnicy zdecydują się na wykorzystanie tych zdolności, Waszyngton nie będzie miał dobrych możliwości ich powstrzymania.”

Wyścig zbrojeń w kosmosie? Doktryna nie ogranicza umieszczania na orbicie sztucznych satelitów z napędem jądrowym

To zaś oznacza, że rosyjskie groźby należy potraktować poważnie i zacząć szukać narzędzi, aby ograniczyć ich zdolności zadania obezwładniającego uderzenia. Tylko że tego rodzaju perspektywa oznacza rozpoczęcie wyścigu zbrojeń w kosmosie, czyli ruch w stronę przeciwną, niźli to o czym pisze Rasmussen, postulujący pogłębienie współpracy. Bateman zwraca uwagę na jeszcze jeden problem.

Otóż konwencja z roku 1967 nie ogranicza państw będących jej stroną w pracach nad rozwojem konwencjonalnych systemów, których zadaniem miałoby być niszczenie celów kosmicznych. Nie ogranicza też możliwości umieszczania na orbicie sztucznych satelitów z napędem jądrowym, które mogą stać się w pewnych okolicznościach ekwiwalentem ładunku nuklearnego znajdującego się na orbicie.

Broń kosmiczna. Lasery zrewolucjonizują wojnę w przestrzeni kosmicznej?

Obecnie, jak zauważa, nie ma zgodności w definicji tego, co można określić mianem „broni kosmicznej”, a to też otwiera pole do rywalizacji, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę tempo i skalę zmian technologicznych. Rosja na trzy miesiące przed wojną na Ukrainie zniszczyła konwencjonalnym atakiem z ziemi jeden ze swoich sztucznych satelitów, podobne zdolności zaprezentowali Amerykanie w roku 2008 i Chińczycy rok wcześniej. Wszyscy liczący gracze pracują też nad zastosowaniem broni energetycznej (lasery) do zwalczania celów w kosmosie, zwłaszcza na niskich orbitach.

Nawet jeśli Rosjanie nie zdecydują się na dyslokację swej broni jądrowej w przestrzeń kosmiczną, to w opinii amerykańskiego eksperta, z którą należy się zgodzić, samo sygnalizowanie takich zdolności i planów daje Kremlowi atuty w grze eskalacyjnej, której regularnie jesteśmy świadkami. Jest to tym groźniejsze, że Zachód nie ma dziś narzędzi, aby zablokować tego rodzaju ruchy Rosji.

Oznacza to, iż musimy zacząć przygotować się na ewentualność przekształcenia okołoziemskiej przestrzeni kosmicznej w kolejne pole twardej rywalizacji strategicznej, szarą strefę, gdzie testowane będą nowe możliwości techniczne i polityczne, jakie daje militaryzacja tej domeny.

Sonda
Czy kosmos stanie się szarą strefą starcia mocarstw?
Listen on Spreaker.