NATO uruchamia Straż Bałtycką. Będzie nadzorować i działać odstraszająco

NATO powoła Straż Bałtycką, której celem będzie wzmocnienie bezpieczeństwa na Bałtyku z wykorzystaniem fregat, samolotów patrolowych oraz innych rodzajów uzbrojenia - oznajmił sekretarz generalny Sojuszu Mark Rutte na konferencji w Helsinkach podczas szczytu z udziałem ośmiu krajów regionu oraz KE. Jak powiedział premier Donald Tusk: "Bałtycka Warta 25", miałyby potrwać 90 dni z możliwością przedłużenia.

Marynarka Wojenna Szwecji

i

Autor: Försvarsmakten / Facebook Marynarka Wojenna Szwecji

Sojusz Północnoatlantycki podejmuje działania pod nazwą „Baltic Sentry” w odpowiedzi na serię incydentów, z którymi mieliśmy do czynienia na Bałtyku w ostatnich miesiącach w postaci uszkodzeń kabli energetycznych, łączy telekomunikacyjnych i gazociągów. Dlatego też w czasie konferencji w Helsinkach podczas szczytu z udziałem ośmiu krajów regionu oraz KE zdecydowano się, że państwa NATO rozmieszczą na Morzu Bałtyckim fregaty, samoloty patrolowe i drony morskie, aby pomóc chronić krytyczną infrastrukturę i zarezerwować sobie prawo do podejmowania działań przeciwko statkom podejrzewanym o stwarzanie zagrożenia dla bezpieczeństwa.

Nowa inicjatywa "zapewni lepszy nadzór i odstraszanie" – wyjaśnił szef NATO. Na potrzeby tej misji wdrożone zostaną nowe technologie; będzie także wykorzystana flota dronów morskich – dodał. Nie sprecyzował jednak, jakie konkretnie formacje i w jakiej liczbie znajdą się w składzie Straży Bałtyckiej. "Będzie to odpowiednia liczba, we właściwym miejscu" – zapewnił Rutte.

"Finlandia pokazała, że możliwe jest podjęcie zdecydowanych działań" – podkreślił szef Sojuszu, odnosząc się do niedawnego incydentu na morzu, związanego z jednoczesnym uszkodzeniem kabla elektroenergetycznego EstLink2 oraz kilku telekomunikacyjnych na Zatoce Fińskiej, do czego doszło 25 grudnia, w Boże Narodzenie. Fińskie służby zatrzymały podejrzany o uszkodzenie kabli tankowiec Eagle S, należący do rosyjskiej tzw. floty cieni.

Gdyby nie nasza szybka reakcja, to kilkanaście minut później doszłoby do jeszcze większych zniszczeń – mówił o zatrzymaniu podejrzanego tankowca prezydent Alexander Stubb, gospodarz szczytu w Helsinkach.

"Wszystkich sabotaży nie da się przewidzieć" – przyznał fiński prezydent. Odniósł się przy tym do doniesień polskich mediów dotyczących okrętu rosyjskiej tzw. floty cieni, który krążył niedaleko gazociągu prowadzącego z Norwegii do Polski. Zaapelował przy tym o "zachowanie spokoju", przypominając, że dotychczasowe incydenty związane z podmorskimi instalacjami nie wyrządziły poważniejszych szkód. W ocenie Stubba usterki szybko naprawiono, a normalne funkcjonowanie instalacji nie zostało zakłócone.

Prezydent podkreślił, że szczyt w Helsinkach dał "mocne" podstawy do znaczącego "ograniczenia działań rosyjskiej floty cieni". Oprócz wzmocnienia nadzoru na Bałtyku z wykorzystaniem sił NATO, technologii oraz działań poszczególnych państw przybrzeżnych, powołana została specjalna grupa robocza ekspertów w zakresie prawa. Jej zadanie to ustalenie, czy możliwa jest ingerencja w ruchy tzw. floty cieni na podstawie przepisów prawa morza - przekazał Stubb.

Jak mówił premier Donald Tusk:

"Narastająca rosyjska agresja (...) na Morzu Bałtyckim każe nam podjąć decyzje w pewnym sensie bezprecedensowe. W tym przypadku jest to radykalnie wzmocniona obecność NATO na Morzu Bałtyckim" - powiedział na konferencji prasowej Tusk. Jak dodał, choć bezpośrednio aktami dywersji dotknięta została Szwecja, Finlandia i Estonia, "wszystkie kraje czują się w oczywisty sposób zagrożone".

Premier zastrzegł, że nie mamy do czynienia z "ustanowieniem nowego sposobu działania", jaką byłaby osobna misja typu Baltic Sea policing. "Natomiast uznajemy za wystarczającą reakcję NATO na tym etapie" - powiedział. Jak wskazał, chodzi o wznowienie działań pod kryptonimem "Bałtycka Warta 25", które miałyby trwać przez 90 dni.

"Wszyscy uczestnicy dzisiejszego spotkania zwracali uwagę, że to nie może być ograniczone do 90 dni, że państwa leżące nad Bałtykiem, w tym Polska, potrzebują stałej i efektywnej kontroli bezpieczeństwa, i współgospodarze spotkania (...) zgodzili się z tym. To jest 90 dni, ale z oczywistą opcją na przedłużenia wzmocnienia kontroli wojskowej na Morzu Bałtyckim" - powiedział Tusk.

Jak dodał, nie rozstrzygnięto jeszcze, w jaki sposób poszczególne kraje będą partycypować w tych działaniach.

Według agencji Reuters, członkowie NATO rozważają nałożenie sankcji na rosyjską flotę w tym rejonie w ramach wysiłków mających na celu ochronę kluczowych instalacji podwodnych, powiedział kanclerz Niemiec Olaf Scholz po spotkaniu.

„Będziemy nadal podejmować działania przeciwko rosyjskiej flocie cieni, w tym za pomocą sankcji, które już zostały wprowadzone, i innych, które mogą nastąpić, w tym przeciwko konkretnym statkom i firmom żeglugowym, które również stanowią zagrożenie dla środowiska” – powiedział Scholz reporterom.

Jak powiedział prezydent Łotwy Edgars Rinkevics, każdego dnia przez Morze Bałtyckie przepływa około 2000 statków, co utrudnia monitorowanie wszystkich statków.

„Spójrzmy prawdzie w oczy, nie możemy zagwarantować 100% ochrony, ale jeśli wyślemy odważny sygnał, to myślę, że takie incydenty będą się zmniejszać, a nawet ustaną” – powiedział Rinkevics reporterom.

Prezydent Finlandii Alexander Stubb powiedział, że konieczne jest przeprowadzenie dalszych analiz prawnych w celu oceny, jakie środki można podjąć przeciwko podejrzanym statkom, przy jednoczesnym zachowaniu zasad wolności żeglugi.