FON nie był pierwszym źródłem finansowania dozbrajania sił zbrojnych Rzeczypospolitej ze zbiórek publicznych. Powstał na mocy dekretu prezydenta RP z 9 kwietnia 1936 r., bo czynniki polityczne i wojskowe uznały, że jego poprzednik sprawdził się i taka forma finansowania zakupów może być skuteczna. Mowa o Funduszu Marynarki Wojennej (FMW) powołanego mocą uchwały Rady Ministrów 20 stycznia 1933 r. Koncepcja była słuszna, odzew społeczeństwa – należyty. To ze zbiórek na FMW państwo dołożyło do kupna w Holandii okrętu podwodnego. ORP „Orzeł”, bo o niego chodzi, był na owe czasy, nowoczesną konstrukcją zdolną do operowania nawet na wodach oceanicznych.
Skoro FMW spotkał się ze społeczną akceptacją, to i FON powinien taką zyskać. Tak się stało. Tylko że nie starczyło czasu i pieniędzy, przede wszystkim czasu, by w trzy lata tak zmodernizować armię, by stała się ona równorzędnym przeciwnikiem sił zbrojnych III Rzeszy. Dodajmy, że w tym czasie nie brano pod uwagę realnej możliwości agresji ze strony Związku Sowieckiego. Naród więc dawał, co miał i mógł dać. Nie tylko pieniądze, ale także srebra, złotą biżuterię, szlachetne kamienie. Było tego sporo. Nie zdążono zamienić na walutę 61 skrzynek ze srebrami. Wywieziono je przez Rumunię do Francji, ale o tym za moment.
FON był nie tylko jednym z narzędzi „dla zasilenia środków przeznaczonych na cele obrony państwa”. Był – o czym często zapominamy – elementem łączącym obywateli RP w jedność; bez względu na pochodzenie społeczne czy narodowe. Konieczność wzmocnienia obrony narodowej łączyła Polaków, Ukraińców, Białorusinów, Żydów; biednych, bogatych, młodych i starych. FON budowany był przez państwo (w tym dotacje i pożyczki) oraz przez dary społeczeństwa. Z tymi ostatnimi kojarzy się najbardziej.
Ówczesna prasa pełna była relacji z przekazywania ckm-ów, a nawet czołgów kupionych ze społecznych datków. Darczyńcy otrzymywali pamiątkowe poświadczenia, co takie, jak to poniżej (ze zbiorów Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej). Zauważmy, ze na dyplomie przedstawione jest scena wyrażająca pełną gotowość do walki. Na pierwszym planie – dwóch żołnierzy z polskimi kb wz.98 mauser i w maskach pgaz C-2. Na drugim planie – czołg. Tu się zlecający wykonanie takiego dyplomu nie popisał. Ten czołg, to pierwszy w świecie z obrotową wieżą. FT-17 zadebiutował pod koniec I WŚ, a tuż przed wybuchem II WŚ był totalnie przestarzały. Używano go jedynie w charakterze drezyn w składach pociągów pancernych.
Szczyt społecznej ofiarności na FON przypadł na na początek 1939 r., po tym, jak rozpisano subskrypcję na wewnętrzną pożyczkę dla sfinansowania rozbudowy lotnictwa i obrony przeciwlotniczej. Zdjęcie ilustrujące ten materiał przedstawia podsumowanie takiej zbiórki w Krakowie. Wtedy na Rynku stał specjalny wskaźnik pokazujący „termometr uczuć Krakowa”, czyli – ile udało się zebrać. A szybko zebrano 10 mln zł. To było moc pieniędzy. Dla porównania: budowę ORP „Orzeł” holenderski producent wycenił na nieco ponad 10 mln zł! Tak na marginesie: Holendrzy zgodzili się na to, by ok. 85 proc. kosztów budowy, uzbrojenia i wyposażenia „Orła i bliźniaczego „Sępa”, Polska spłaciła... produktami rolnymi; głównie jęczmieniem browarnianym.
Ile udało się zebrać na FON? Znawcy tematu z IPN uważają, że całościowe wpływy trudno jest oszacować, ale datki społeczeństwa można wycenić na ok. 50 mln ówczsenych zł. Inne źródła podają, że obywatele przekazali ponad 37 mln, wszystkie wpłaty, dotacje i darowizny na FON opiewać miały jakoby na ok. miliard złotych (w 1936 r. – 1 USD był warty 5,31 zł). To wydaje się mało prawdopdoobne, ale taka infromacja krąży w sieci, bez powołania się na źródło. Gotówkę wydano, kruszców nie zdążono zamienić na walutę. Przyszła wojna i 5 września majątek FON zaczęto ewakuować. Np. do Sudanu trafiło 210 kg złota; pod koniec wojny przekazano je rządowi w Londynie. Formalnie FON funkcjonował jeszcze w czasie wojny. Amerykańska i kanadyjska Polonia zasilały go wpłatami i darowiznami. Część złota trafiła do ludowej Polski przez jej ambasadę w Londynie.
Wspomnianych 61 skrzynek ze srebrami dotarło do Rzymu, jako bagaż dyplomatyczny, a stamtąd do Marsylii. Do Polski wróciło w latach 70. Wiele z tych kilkunastu tysięcy FON-owskich sreber można oglądać na wystawach organizowanych w ramach „Nie zmarnujcie niepodległości. Srebra Funduszu Obrony Narodowej". Na koniec: czy słowa niechlubnej pamięci marszałka Rydza-Śmigłego zapisane na dyplomach do wspierających FON nie są czasem teraz szczególnie aktualne? „Jesteśmy narodem, który musi być pod bronią w najszerszym znaczeniu tych słów”...