"To zawsze będą pieniądze podatników" – przyznał po spotkaniu ministrów obrony państw NATO w Brukseli. Hakkanen, cytowany przez fińską agencję prasową STT, nie chciał jednak powiedzieć, jaki wyższy poziom wydatków byłby oczekiwany.
Obecny cel minimum wydatków na obronę w NATO na poziomie 2 proc. PKB został ustalony dekadę temu. Nie wszystkie kraje wypełniają jednak to zobowiązanie. Obecnie w największym stopniu oprócz USA przekraczają ten próg, wydając ok. 2,4-3,9 proc. PKB, kraje flanki wschodniej, w tym przede wszystkim Polska, Rumunia, państwa bałtyckie oraz Finlandia.
Jak przyznał minister Hakkanen, natowscy politycy zdają sobie sprawę, że konflikty w innych częściach świata pochłaniają zasoby USA i jednocześnie różne kraje, udzielając wsparcia stronom wojny na Ukrainie, "stają się od siebie zależne".
Po raz pierwszy w posiedzeniu ministrów państw NATO brali udział przedstawiciele Japonii, Korei Płd., Australii i Nowej Zelandii. To także daje pewien obraz rozwoju sytuacji – pisze STT.
Hakkanen zwrócił również uwagę, że ewentualny udział żołnierzy Korei Płn. u boku Rosji na froncie ukraińskim otworzyłby nowy rozdział w tej wojnie, gdy "jedno z najgorszych państw terrorystycznych na świecie przybędzie do Europy". "Pokazuje to, jak powiązane jest bezpieczeństwo Europy, USA i regionu Indo-Pacyfiku" – dodał minister.
Według niego o ile nie zostały jeszcze potwierdzone szczegóły obecności żołnierzy północnokoreańskich, to "od dłuższego czasu wiadomo, że Korea Płn. nie ma właściwie ograniczeń we wspieraniu Rosji".
PAP