Dwa lata gniewu, strachu i niepewności. Wojna w Gazie oczami Izraelczyków

2025-10-07 7:59

W 24 miesiące po wybuchu wojny w Strefie Gazy Izrael wciąż żyje w cieniu wydarzeń 7 października 2023 r. Dla wielu mieszkańców to nie tylko data największego ataku terrorystycznego w historii państwa, ale też moment, w którym runęło zaufanie do własnego rządu i poczucie bezpieczeństwa, na którym zbudowano cały projekt Izraela. Z drugiej strony badanie Izraelskiego Instytutu Demokracji pokazało, że ponad połowa żydowskich obywateli kraju w ogóle nie przejmuje się losem cywilów w Gazie. Jest szansa, że Donald Trump doprowadzi do pokoju.

Izrael/ Wojsko: miasto Gaza to strefa walk, wstrzymujemy tam przerwy humanitarne

i

Autor: Associated Press

• Trwają masowe protesty, Netanjahu oskarżany o przeciąganie wojny.

• Wojna wywołała zmęczenie, emigrację i spory o służbę ultraortodoksów.

• Plan Trumpa daje nadzieję na pokój, ale budzi sprzeczne reakcje.

Na ulicach wciąż widać żółte wstążki i plakaty ze zdjęciami porwanych

To symbole walki o uwolnienie zakładników przetrzymywanych przez Hamas. Historie rodzin ofiar i zaginionych od dwóch lat nie schodzą z pierwszych stron gazet i serwisów informacyjnych – relacjonuje korespondent PAP Jerzy Adamiak.

Przypomina, że w dniu ataku ok. 6 tys. bojowników Hamasu przedarło się przez granicę z Gazą, zabijając blisko 1200 osób i porywając 251. Dla Izraela był to szok – największy od czasu powstania państwa.

– Izrael miał być miejscem, gdzie Żydzi z całego świata mogą czuć się bezpiecznie. 7 października to zniszczył. Straciłem zaufanie do państwa. Terroryści mordowali całe rodziny, a wojsko nie reagowało – wspomina Chaim z południowej Jerozolimy, ojciec czwórki dzieci. Przyznaje, że od tamtego dnia śpi z nożem pod poduszką.

Wojna rozdarła izraelskie społeczeństwo jeszcze bardziej. Od miesięcy na ulicach trwają masowe protesty domagające się rozejmu i uwolnienia zakładników. Na demonstracjach pojawiają się setki tysięcy osób. Według władz w Gazie nadal przetrzymywanych jest 47 zakładników, z czego 20 ma wciąż żyć.

Opozycja oskarża premiera Binjamina Netanjahu o przeciąganie wojny z politycznych powodów i o sabotowanie rozmów z Hamasem.

To zdrada. Porzucił swoich obywateli w chwili największej tragedii – ocenia premiera Gal z Hajfy, jedna z uczestniczek protestu.

Netanjahu kieruje obecnie najbardziej prawicowym rządem w historii Izraela. Coraz mocniej słychać w nim głosy ekstremistów. Minister finansów Becalel Smotricz twierdził, że „zagłodzenie Palestyńczyków w Gazie byłoby moralnie usprawiedliwione” – słowa, które dla wielu Izraelczyków stały się symbolem moralnego upadku polityków.

Długo izraelskie media unikały relacjonowania tragedii w Gazie

Dopiero latem 2025 r., gdy świat obiegły obrazy głodu i ruin, część redakcji zaczęła pokazywać skutki izraelskich blokad. Według władz Gazy w wyniku wojny zginęło już ponad 67 tys. Palestyńczyków.

– Nie możemy udawać, że to się nie dzieje. Nasz rząd głodzi dzieci. To zniszczy duszę naszego narodu – uważa 28-letni Juwal z Jerozolimy, który podczas manifestacji niósł transparent „Powstrzymać ludobójstwo”.

Takie głosy wciąż są jednak w mniejszości. Badanie Izraelskiego Instytutu Demokracji pokazało, że ponad połowa żydowskich obywateli kraju w ogóle nie przejmuje się losem cywilów w Gazie.

Trwa też inny spór – o obowiązkową służbę wojskową ultraortodoksyjnych mężczyzn. Rząd musi wprowadzić zmiany po orzeczeniu Sądu Najwyższego, ale religijne partie koalicyjne stawiają opór. Na ulicach regularnie dochodzi do starć z policją. Partie świeckie podkreślają, że w czasie wojny nikt nie może być uprzywilejowany.

Od 7 października zginęło ponad 1100 izraelskich żołnierzy i funkcjonariuszy. Mobilizacje objęły łącznie ok. 300 tys. rezerwistów – największą liczbę w historii kraju. Wielu z nich służy miesiącami, co prowadzi do problemów gospodarczych i rodzinnych.

– Wszyscy jesteśmy zmęczeni wojną. Mój syn służył na północy, przy granicy z Libanem, a syn przyjaciół zginął 7 października – opowiada Daniel, który przyjechał do Izraela z Francji. – Myślałem o powrocie do Europy, ale teraz, przy tym antysemityzmie, to niemożliwe. Świat nas nie rozumie. To Hamas nas zaatakował, nie odwrotnie.

Zmęczenie wojną generuje migrację. W 2024 r. z Izraela na stałe wyjechało niemal 60 tys. osób – najwięcej od lat. Jednocześnie liczba imigrantów spadła o jedną trzecią.

Śmierć Polaka w Strefie Gazy. "To nie był przypadek" Ekspert ds. Izraela Michał Wojnarowicz
Garda: Badania genetyczne i Wojsko Polskie
Portal Obronny SE Google News

Jeśli Trump doprowadzi do zakońćzenia wojny, to ma - jak w banku - Nagrodę Nobla

W Egipcie trwają rozmowy o planie pokojowym dla Gazy zaproponowanym przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Izrael przyjął go w całości, Hamas – tylko częściowo. Według komentatorów to największa od dwóch lat szansa na zakończenie wojny. Plan Trumpa wywołał zróżnicowane reakcje mediów, szczególnie w świecie arabskim.

Media podkreślają, że Hamas nie zgodził się jednoznacznie na złożenie broni, co jest centralnym punktem propozycji planu Trumpa. Zwracają uwagę na niejasności dotyczące harmonogramu i zakresu wycofania sił izraelskich z Gazy. Plan nie gwarantuje utworzenia państwa palestyńskiego,

Al Jazeera – główna arabska stacja telewizyjna – prezentuje ostrożnie optymistyczne podejście do planu Trumpa. Stacja szczegółowo relacjonuje przebieg negocjacji w Szarm el-Szejk, podkreślając, że pierwsza runda rozmów zakończyła się w „pozytywnej atmosferze”. Stacja zwraca uwagę na techniczne aspekty planu, w tym 20-punktową strukturę propozycji oraz kwestie spornych kwestii, takich jak rozbrojenie Hamasu.

Skoro mowa o negocjacjach w Egipcie, to tamtejsze media pozytywnie oceniają proces dążenia do zakończenia wojny. Być może dlatego, że prezydent Abdel Fattah al-Sisi publicznie wyraził „pochwałę i uznanie dla prezydenta USA Donalda Trumpa”.

Katarskie media prezentują ostrożne optymizm. Premier Kataru Sheikh Mohammed bin Abdulrahman Al Thani stwierdził w Al Jazeera, że „niektóre kwestie w planie Trumpa wymagają wyjaśnienia i negocjacji”. Katar wyraził nadzieję, że „wszyscy będą patrzeć na plan konstruktywnie i wykorzystają okazję do zakończenia wojny”. Katar zdaje się pamiętać o izraelskim ataku (9 września) na przywódców Hamasu, z użyciem 12 myśliwców, w stolicy Kataru, Dosze. Co prawda Netanjahu przeprosił za ten niebywały akt agresji, ale wątpliwe jest, by w Katarze o nim zapomnieli.

Suchej nitki na planie Trumpa i nim samym nie zostawiają media irańskie. Co zresztą nikogo nie powinno dziwić, skoro Amerykanie zbombardowali do spółki z Izraelem irański instalacje jądrowe. Media ten plan pokojowy określiły mianem „projekt kolonialny”, którego celem jest „pogrzebanie marzeń o państwie palestyńskim”. Oficjalnie jednak rząd Iranu wyraził jednak ostrożne poparcie dla „każdej inicjatywy, która kończy zabijanie w Gazie”.

Czy inicjatywa Donalda Trumpa okaże się skuteczną? Kluczowe będzie to, czy strony planu pokojowego będą w stanie przezwyciężyć fundamentalne różnice zdań dotyczące kwestii bezpieczeństwa i zarządzania Gazą...

Sonda
Czy plan pokojowy Trumpa i Netanjahu zakończy wojnę w Strefie Gazy?