55 lat temu PRL uznała istnienie RFN. Bonn zaakceptował zachodnią granicę Polski

2025-12-07 14:59

7 grudnia 1970 r., w Warszawie podpisano układ między Polską Rzeczpospolitą Ludową a Republiką Federalną Niemiec. Bonn uznał polską granicę na Odrze i Nysie. Po rozmowach dotyczących normalizacji stosunków i przełamaniu wieloletniej politycznej blokady – kanclerz RFN Willy Brandt uklęknął przed Pomnikiem Bohaterów Getta. Tak zaistniał jeden z najbardziej ikonicznych symboli w powojennej historii układających się stron.

• Dlaczego Układ Warszawski był przełomowym w polityce Ostpolitik Willego Brandta?

• Jakie ryzyko polityczne wiązało się z podpisaniem układu dla rządu Brandta i koalicji SPD–FDP?

• Jakie były reakcje opinii publicznej i mediów w RFN na podpisanie układu i gest Brandta przed Pomnikiem Bohaterów Getta?

• W jaki sposób Moskwa wpłynęła na treść i skutki układu między PRL a RFN?

• Jak Układ Warszawski zmienił sposób określania Zachodnich Niemiec w polskich mediach i dokumentach oficjalnych?

Odszedł od zachodnioniemieckiego rewizjonizmu na rzecz Ostpolitik

Willy Brandt (1913–1992) nie dość, że był pierwszym w historii Zachodnich Niemiec kanclerzem (1964-1972) socjaldemokratą, to na dodatek był pierwszym, który nie miał jakichkolwiek związków z systemem politycznym III Rzeszy. Po dojściu Hitlera do władzy uciekł do Norwegii, a później do Szwecji. Tam działał w antynazistowskiej socjalistycznej opozycji. W 1971 r. przyznano mu Pokojową Nagrodę Nobla za działania na rzecz odprężenia w Europie i budowania dialogu między blokami Wschód–Zachód. Brandt był kreatorem Ostpolitik – polityki otwarcia na państwa tzw. demokracji ludowej.

Jego największym osiągnięciem była zmiana kursu RFN wobec PRL, ZSRR, NRD i CSRR (Czechosłowacji). Co prawda Związek Sowiecki uznał istnienie (po układzie moskiewskim Adenauer–Bułganin) drugiego państwa niemieckiego już w 1955 r., ale było to uznanie tzw. de jure.

Moskwa nie naciskała na państwa satelickie, by poszły w jej ślady. Rozgrywała w ten sposób swoje własne interesy, wskazując jasno, szczególnie w odniesieniu do PRL, że jest gwarantem trwałości ich granic wytyczonych porządkiem jałtańsko-poczdamskim. Zmiany w tej sowieckiej polityce nastąpiły dopiero po zawarciu układu z 12 sierpnia 1970 r. ZSRR-RFN.

Strony zadeklarowały, że będą respektować integralność terytorialną wszystkich państw w Europie i uznały granice państw — „takie, jakie istnieją w dniu podpisania traktatu”. Wśród granic, których nienaruszalność uznano, znalazła się linia Odry i Nysy Łużyckiej, czyli zachodnia PRL oraz granica między RFN i NRD. Konsekwencją polityki Brandta i jej akceptacji przez Moskwę były dwustronne traktaty RFN z PRL, Czechosłowacką Republiką Socjalistyczną i Niemiecką Republiką Demokratyczną.

RFN i NRD uznały się wzajemnie za suwerenne podmioty państwowe 21 grudnia 1972 r. na mocy traktatu podpisanego w stolicy NRD. Najpóźniej takie porozumienie zawarła z RFN socjalistyczna Czechosłowacja. Nastąpiło to 1 grudnia 1973 r. Dokument anulował znaczenie aneksji i układów sprzed II wojny światowej. Po tej skondensowanej powtórce z historii relacji dyplomatycznych, realizacji Polityki Wschodniej autorstwa kanclerza Brandta, powróćmy do tego, co wydarzyło się w Warszawie 55 lat temu.

Garda: Gen. Cur o przyszłości SP RP
Portal Obronny SE Google News

Przybył do Warszawy, by zakończyć epokę lodowcową we wzajemnych relacjach

Kanclerz przyleciał do Warszawy, by parafować układ, który – jak podkreślił w rozmowie z PAP dr Robert Żurek, historyk i członek Zarządu Fundacji „Krzyżowa” – „miał zakończyć epokę lodowcową we wzajemnych relacjach”. To był koniec dotychczasowej polityki Zachodnich Niemiec, która cechowała się negowaniem zachodniej granicy PRL.

Historycy podkreślają, że inicjatywa ówczesnego kanclerza była obarczona sporym ryzykiem dla niego i rządzącej wówczas koalicji SPD - FDP (Sozialdemokratische Partei Deutschlands - Freie Demokratische Partei). Opozycji – CDU (Christlich Demokratische Union Deutschlands) nie podobała się Ostpolitik. Ostatecznie rząd Brandta nie upadł, ale dopiero w 1972 r. Bundestag ratyfikował układ z PRL, a gabinet przebrnął przez wotum nieufności minimalną przewagą.

Traktat z 7 grudnia 1970 r., zwany Układem Warszawskim (nie mylić z paktem militarnym pod egidą ZSRR), stanowił, że jego strony nie mają wobec siebie żadnych roszczeń terytorialnych i nie będą ich wysuwać w przyszłości. Układ parafował ze strony PRL ówczesny premier Józef Cyrankiewicz. Formalne parafowanie układu nastąpiło w wyniku negocjacji między delegacjami PRL i RFN pod koniec listopada 1970 r. 7 grudnia 1970 „przypieczętowały” go podpisy szefów rządów obu stron.

W trakcie wizyty doszło również do gestu, który przeszedł do historii. Władze PRL sugerowały złożenie wieńca wyłącznie przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Brandt uzależnił to jednak od możliwości oddania czci także pod Pomnikiem Bohaterów Getta. „Albo oba wieńce, albo żaden” – zanotował szef niemieckiego protokołu. Ostatecznie polska strona wyraziła zgodę na wizytę w miejscu pamięci na terenie dawnego getta, nie organizując jednak ceremoniału dyplomatycznego.

Przed Pomnikiem Bohaterów Getta, ten zachodnioniemiecki polityk uklęknął. I to na kilkadziesiąt sekund. Wystarczająco długo, by gest uznano za kontrowersyjny nie tylko w PRL, ale i w RFN.

Ukląkł ten, który nie musiał, w imieniu wszystkich...

W swoich wspomnieniach z 1989 r. Brandt napisał:

„Ciągle pytano mnie, co chciałem przez ten gest wyrazić. Czy może był zaplanowany? Nie, nie był. (...) Niczego nie planowałem, ale opuszczając pałac w Wilanowie, gdzie mieszkałem, miałem poczucie, że muszę dać wyraz szczególnej pamięci przed Pomnikiem Bohaterów Getta…”.

Tłumaczył, że choć sam nie był obciążony nazistowską przeszłością, klękając działał w imieniu państwa i narodu niemieckiego. Tygodnik „Der Spiegel” tak skomentował ten gest: „ukląkł ten, który nie musiał, w imieniu wszystkich, którzy powinni byli klęknąć, ale tego nie zrobili”.

W PRL nie podobało się decydentom, że takiego gestu nie uczynił, składając wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza.

Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, czyli cenzura, nałożył tzw. zapis na komentowanie gestu Brandta. Pierwsze zdjęcia z tego zdarzenia ukazały się w PRL-owskiej prasie dopiero w 1989 r., na niespełna rok przed likwidacją urzędu. W RFN spora część opinii publicznej miała za złe Brandtowi, że przesadził w emocjonalnej symbolice, ale – rzecz jasna – w mediach pokazywano kanclerski gest.

Kilka zdań komentarza

Miałem wtedy paręnaście lat, ale umiałem czytać, więc co mnie zdziwiło, to że już przestano używać określenia „Niemiecka Republika Federalna”, a pojawiła się „Republika Federalna Niemiec”. Czyli zaczęto nazywać zachodnie państwo niemieckie tak, jak ono samo określało się, a nie jak to sobie wymyślili towarzysze z Wydziału Propagandy KC PZPR, dla zminimalizowania suwerenności RFN i pokazania ludowi, że to jest tylko „część Niemiec” pod kapitalistycznym władztwem (w domyśle: czasowym).

I teraz ważna, w moim przekonaniu, uwaga dotycząca przeszłości i współczesności, a ściślej reparacji za straty drugowojenne Polski, których z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy państwo polskie domagało się (a raczej twierdziło, że będzie domagać się). Berlin stoi twardo na stanowisku, że sprawa jest zamknięta, bo PRL w 1953 r. zrzekła się „od Niemiec” takich odszkodowań.

Pytanie jest proste: jak PRL mogła się zrzec roszczeń „od Niemiec”, gdy w owym czasie nie tylko ona, ale i Związek Sowiecki nie uznawali istnienia zachodnioniemieckiego państwa, ale tylko i wyłącznie Niemiecką Republikę Demokratyczną?

Zrzeczenie się roszczeń wobec „Niemiec” de facto oznaczało zrzeczenie się roszczeń wobec NRD, bo tylko ona była wówczas uważana przez blok wschodni za jedyne „państwo niemieckie”. Chyba że się mylę w tej analizie prawnej?

Źródła: 1, 2, 3, 4.

Sonda
Gdyby ndal rządziła Zjednoczona Prawica, to udałoby się jej uzyskać od Niemiec 6 bln zł tytułem reperacji wojennych?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki