USA wzmacnia obecność na Bliskim Wschodzie. Dwa lotniskowce zostają

2024-08-26 10:26

Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Lloyd Austin nakazał wzmocnienie amerykańskiej obecności wojskowej na Bliskim Wschodzie, gdzie doszło do kolejnej eskalacji napięć. Pentagon poinformował w niedzielę, że Austin wydał polecenie, by w regionie obecne były dwa lotniskowce z towarzyszącą im grupą okrętów.

USS Abraham Lincoln (CVN 72)

i

Autor: USS Abraham Lincoln (CVN 72) / Facebook USS Abraham Lincoln (CVN 72)

Wiadomość ta została podana po rozmowie sekretarza obrony z jego izraelskim odpowiednikiem.

Wcześniej Pentagon rozlokował w tym regionie lotniskowiec Abraham Lincoln z myśliwcami F-35C i F/A-18 na pokładzie oraz towarzyszącą mu grupą niszczycieli. Planowano zastąpić nim znajdujący się już tam lotniskowiec Theodore Roosevelt. W rejonie obecne zatem mają być dwa lotniskowce z grupą okrętów.

Decyzja o wzmocnieniu obecności USA została podjęta w dniu, gdy rano Izrael przeprowadził naloty wyprzedzające na Liban, po wykryciu, że Hezbollah przygotowuje się do dużego ataku na państwo żydowskie. Wkrótce po tym Hezbollah ostrzelał północ Izraela.

Garda: Grupa WB Marcin Kubica

Kilka dni temu do wschodniej części Morza Śródziemnego przybył też dodatkowy okręt podwodny o napędzie atomowym Georgia. Jednostka jest wyposażona w 154 pociski manewrujące Tomahawk. Dwa tygodnie temu do jednego z bliskowschodnich państw przyleciały również samoloty F-22. To jedne z najbardziej zaawansowanych amerykańskich myśliwców, są używane wyłącznie przez siły powietrzne USA.

Odwet za zabicie szefa Hamasu będzie "ostateczny, wyrachowany i dokładny"

Odwet za zabicie szefa Hamasu Ismaila Hanijego w Teheranie będzie "ostateczny, wyrachowany i dokładny" – powiedział minister spraw zagranicznych Iranu Abbas Aragczi w rozmowie ze swoim włoskim odpowiednikiem Antoniem Tajanim.

Jak podał Reuters, rozmowa telefoniczna szefów dyplomacji odbyła się w niedzielę po ataku Hezbollahu na Izrael.

"Iran nie dąży do zwiększania napięć na Bliskim Wschodzie. Jednak nie boi się tego" – oświadczył Aragczi.

Jak podaje włoski resort dyplomacji, Tajani zaapelował "o powściągliwość i konstruktywne podejście, aby powstrzymać działania militarne w regionie, gdyż grozi to jedynie zwiększeniem cierpienia".

"Ważne jest, aby Iran zachował umiar w stosunku do Hezbollahu, aby zapobiec eskalacji na granicy libańsko-izraelskiej, gdzie działają włoscy żołnierze z kontyngentu Unifil, a także wobec Hutich, aby uniknąć wzrostu napięć w rejonie Morza Czerwonego, gdzie Włochy odgrywają wiodącą rolę w misji Aspides" – dodał Tajani.

Aspides to operacja krajów UE będąca odpowiedzią na ataki Hutich na międzynarodowe jednostki na Morzu Czerwonym. Unifil jest misją ONZ działającą od 1979 r. na terenie Libanu, w której Włosi mają największy kontyngent wojskowy.

W niedzielę rano Izrael przeprowadził naloty wyprzedzające na Liban po wykryciu, że Hezbollah przygotowuje się do dużego ataku na państwo żydowskie. Krótko po tym Hezbollah ostrzelał północ Izraela. Według wojska uderzenie wyrządziło "bardzo małe szkody". Nie ma doniesień o ofiarach po stronie izraelskiej. W Libanie zginęły trzy osoby - poinformowało ministerstwo zdrowia.

Hezbollah ogłosił, że niedzielny atak był "pierwszą fazą" odpowiedzi na zabicie przez Izrael blisko miesiąc temu wojskowego przywódcy tej organizacji Fuada Szukra. Wspierający Hezbollah Iran także zapowiedział odwet na Izraelu za inny atak, w którym w Teheranie zginął przywódca Hamasu Ismail Hanije.

Na Bliskim Wschodzie panuje największe od miesięcy napięcie. Rosną obawy, że napędzająca się wymiana ciosów może doprowadzić nawet do regionalnej wojny - twierdzą eksperci.

PM/PAP

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki