Przed świętami Bożego Narodzenia Japonia zdecydowała się złagodzić rygorystyczne przepisy dotyczące eksportu broni. Związku z tym, rząd w Tokio zgodził się na przekazanie USA rakiet do systemów obrony powietrznej Patriot, by uzupełnić amerykańskie zapasy tych pocisków, które docelowo mogą trafić na Ukrainę. Decyzja ta bardzo istota dla USA ale także dla Ukrainy, jak można było się domyśleć nie spotkała się z przychylnością po stronie rosyjskiej.
Jak powiedziała rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa: „strona japońska traci kontrolę nad bronią, z którą Waszyngton może teraz robić, co chce (...) Nie można wykluczyć, że w ramach już przetestowanego schematu rakiety Patriot trafią na Ukrainę".
Rzeczniczka dodała, że taki scenariusz byłby „interpretowany jako jednoznacznie wrogie działania przeciwko Rosji i doprowadziłby do poważnych konsekwencji dla Japonii w kontekście stosunków dwustronnych”.
Nie jest to pierwszy tego typu atak ze strony Rosji w kierunku Japonii. We wrześniu Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Federacji Rosyjskiej, postanowił skrytykować decyzję Japonii o zwiększeniu wydatków na zbrojenia mówiąc, że „militaryzacja Japonii komplikuje sytuację w regionie Azji i Pacyfiku oraz ubolewa że „japońskie władze podążają kursem w kierunku nowej militaryzacji kraju”. Jak mówił dalej były prezydent: „Japonia musi wyciągnąć wnioski z historii, którą dziś upamiętniamy, i w pełni uznać wynik II wojny światowej oraz zrobić wszystko, co możliwe, aby uniknąć wybuchu trzeciej. Zrezygnować z militarystycznych planów na rzecz własnego narodu”.
Japonia podobnie jak kraje zachodniej Europy zdecydowała się na nałożenie sankcji na Rosję po inwazji Rosji na Ukrainę, a także pomoc co prawda nie militarną przekazują broń ale finansową i wspomagającą. Poza tym, Japonia i Rosja nie zawarły jeszcze traktatu formalnie kończącego działania wojenne z czasów II wojny światowej z powodu starego sporu terytorialnego obejmującego łańcuch wysp na Pacyfiku znany w Japonii jako Terytoria Północne, a w Rosji jako Kuryle Południowe. Jeszcze przed konfliktem na Ukrainie Tokio zwracało uwagę na zwiększone rosyjskie rozmieszczenie wojsk na wyspach, które Związek Radziecki przejął od Japonii pod koniec II wojny światowej.
Na początku grudniowa bieżącego roku radary Japonii zaobserwowały wspólny lot chińskich i rosyjskich bombowców, a także samolotów myśliwskich w pobliżu terytorium Japonii, a także Republiki Korei. Co zmusiło te kraje do poderwania w trybie alarmowym swoich samolotów.
Japonia decyduje się pomóc pośrednio Ukrainie
Jak pisał w tym tygodniu m.in. "Washington Post", przekazanie przez Japonię „kilku tuzinów” rakiet, produkowanych w Japonii na licencji amerykańskiego koncernu Raytheon (RTX) miałoby dać Stanom Zjednoczonym większą elastyczność w wysyłaniu zaawansowanych systemów obrony powietrznej Ukrainie. Biały Dom wielokrotnie w ostatnim czasie mówił o pilnej potrzebie wzmocnienia ukraińskiej obrony powietrznej wobec wznowionych rosyjskich bombardowań obiektów infrastruktury energetycznej. Mówił też o tym w Waszyngtonie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który miał stwierdzić na zamkniętym spotkaniu w ukraińskiej ambasadzie, że została mu tylko "garść" rakiet do obrony Kijowa i że potrzebuje ich więcej, by móc bronić inne miasta.
Na podstawie podobnego mechanizmu wcześniej Ukrainę wsparła Korea Południowa, wysyłając do USA setki tysięcy pocisków artyleryjskich, co według "Washington Post" jest liczbą większą, niż wszystkie pociski przekazane przez państwa europejskie razem wzięte.