Akt dywersji na kolei. Tusk ujawnia, że rosyjskie służby stoją za atakiem

W Sejmie premier Donald Tusk ujawnił, że osoby podejrzewane o akt dywersji na kolei to obywatele Ukrainy, którzy mieli współpracować z rosyjskimi służbami. Szef rządu zwrócił się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych o podjęcie pilnych działań dyplomatycznych w celu wydania Polsce podejrzanych o zamach terrorystyczny. Premier zapowiedział również wprowadzenie trzeciego stopnia alarmowego CHARLIE na wybranych liniach kolejowych. Zdarzenia te, jak podkreślił Tusk, miały charakter intencjonalny i mogły doprowadzić do poważnej katastrofy z ofiarami.

Donald Tusk

i

Autor: Tomasz Gzell/ PAP

Donald Tusk poinformował posłów o szczegółach aktu dywersji na linii kolejowej Warszawa-Lublin, opierając się na informacjach przekazanych przez prokuratora generalnego, we współpracy ze służbami specjalnymi i szefostwem policji. Jak podał premier, polskie służby i prokuratura dysponują pełnymi danymi podejrzanych oraz ich utrwalonymi wizerunkami. Osoby te, po dokonaniu aktu dywersji, opuściły Polskę przez przejście graniczne w Terespolu, zanim zostały zidentyfikowane.

„Premier zwrócił się do ministra spraw zagranicznych o podjęcie natychmiastowych działań dyplomatycznych - wystąpienia zarówno do władz Białorusi, jak i władz Rosji - w celu oddania Polsce podejrzewanych o zamach”.

Premier zapowiedział również, że we wtorek (18 listopada) wyda zarządzenie o wprowadzeniu trzeciego stopnia alarmowego CHARLIE na określonych liniach kolejowych, co świadczy o powadze sytuacji i konieczności wzmożonej ochrony infrastruktury krytycznej.

Kim są podejrzani i jakie były ich motywy?

Donald Tusk wyjaśnił, że zdarzenia miały charakter intencjonalny, a ich celem było doprowadzenie do katastrofy w ruchu kolejowym. Dwaj obywatele Ukrainy mieli działać i współpracować z rosyjskimi służbami od dłuższego czasu.

„Nasze służby i prokuratura we współpracy z naszymi służbami sojuszniczymi ustaliły ich tożsamość, jednak ze względu na prowadzone działania nie można ujawnić ich nazwisk” – zaznaczył Tusk.

Premier ujawnił jedynie, że jeden z podejrzanych to obywatel Ukrainy skazany przez sąd we Lwowie w maju za akty dywersji, a drugi to mieszkaniec Donbasu, pracownik miejscowej prokuratury. Obaj przedostali się do Polski z Białorusi jesienią tego roku.

Tusk podkreślił, że mamy do czynienia z aktem dywersji, którego skutkiem mogła być poważna katastrofa z ofiarami. Zwrócił uwagę na szerszy kontekst działań Rosji:

„To, na czym zależy władzom rosyjskim, to nie tylko na bezpośrednim efekcie tego typu akcji, ale także na konsekwencjach społecznych, politycznych faktu, że ta akcja ma miejsce. To jest oczywiście dezorganizacja, chaos, panika, spekulacje, niepewność” – ocenił premier.

Express Biedrzyckiej - PŁK PRZEPIÓRKA

Przestrzegł jednocześnie przed rozbudzaniem nastrojów antyukraińskich, szerzeniem dezinformacji i uleganiem spekulacjom, zapewniając, że służby będą na bieżąco informować opinię publiczną.

Chronologia zdarzeń i szczegóły zamachów

Premier Tusk przedstawił szczegółową chronologię wydarzeń, wskazując na dwa akty dywersji:

  1. Pierwsza próba: Polegała na zamontowaniu na torze obejmy stalowej, która miała doprowadzić do wykolejenia pociągu. Zdarzenie to miało zostać utrwalone przez telefon komórkowy z powerbankiem zamontowany w obrębie torowiska. „Próba ta okazała się na szczęście zupełnie nieskuteczna”.
  2. Drugie zdarzenie: Doszło do niego w sobotę 15 listopada o godzinie 20:58. Zarejestrowała je kamera monitoringu.

„Ładunek wybuchowy typu wojskowego C4 został zdetonowany przy pomocy urządzenia inicjującego poprzez kabel elektryczny długości 300 metrów. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono także pewną ilość materiału wybuchowego, który nie zdetonował” – powiedział szef rządu.

Ładunek eksplodował podczas przejazdu pociągu towarowego relacji Warszawa – Puławy, nie doprowadzając do jego wykolejenia, a jedynie do niewielkiego uszkodzenia podłogi wagonu. Maszynista nawet nie odnotował tego zdarzenia.

Służby otrzymały pierwsze zgłoszenie w sobotę 15 listopada o godzinie 21:40 od mieszkanki miejscowości Mika, która usłyszała huk. Policja zjawiła się na miejscu po 20 minutach, ale początkowe przeszukanie terenu nie przyniosło rezultatów.

„W niedzielę o godz. 7.40 kolejny jadący pociąg zatrzymał się w miejscu, w którym dokonano eksplozji. Ze względu na naruszenie torowiska skład był już narażony na większą skalę na wykolejenie, ale dzięki refleksowi maszynisty nie doszło do tragedii” – przekazał premier.

O sprawie poinformowano władze państwowe – premiera, prezydenta i właściwych ministrów – w niedzielę o godzinie 9:43, po sprawdzeniu miejsca zdarzenia przez policję.

Kontekst i dalsze działania

Donald Tusk przypomniał, że pierwszy akt dywersji miał miejsce w styczniu 2024 roku we Wrocławiu. W sumie w takich sprawach zatrzymano 55 osób, w tym 23 aresztowano. Ostatnio zatrzymano także osiem osób za próby rozpoznania różnych obiektów krytycznych.

Przed zaprezentowaniem informacji w Sejmie, premier uczestniczył w nadzwyczajnym posiedzeniu rządowego komitetu ds. bezpieczeństwa z udziałem dowódców wojskowych, szefów służb i przedstawiciela prezydenta. W poniedziałek prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym, skierowanych przeciwko infrastrukturze kolejowej i popełnionych na rzecz obcego wywiadu.

Premier podkreślił, że Polska utrzymuje stały kontakt ze służbami specjalnymi państw sojuszniczych, ponieważ ten akt dywersji może być najpoważniejszą sytuacją z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Zlecił również wicepremierowi, ministrowi cyfryzacji Krzysztofowi Gawkowskiemu, monitorowanie sytuacji w internecie w związku z tymi wydarzeniami. Trwają czynności mające na celu ustalenie wszystkich odpowiedzialnych i ich współpracowników.

Portal Obronny SE Google News