Zaborowski: Polska armia wymaga uporządkowania struktur dowódczych i przywrócenia jednolitego dowodzenia

2023-09-13 16:20

Wojna na Wschodzie trwa i jej przebieg oraz skutki odczuwamy także w Polsce. Parę miesięcy temu zadaliśmy te same pytania, dotyczące m.in. wojny na Ukrainie, b. ministrom obrony narodowej. Niektórzy z nich przedstawili swoje poglądy Czytelnikom Portalu Obronnego. Teraz te same pytania kierujemy do tych, którzy – być może będą – mieli udział kształtowaniu polityki obronnej RP w nowym składzie parlamentu RP. Wypowiada się Zbyszek ZABOROWSKI (Stowarzyszenie Lewicy Demokratycznej, lista Koalicji Obywatelskiej) ubiegający się o poselski mandat b. europoseł, b. poseł pięciu kadencji, b. członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Zbyszek Zaborowski, Stowarzyszenie Lewicy Demokratycznej

i

Autor: Andrzej Bęben

Portal Obronny: – Przed 24 lutego 2022r. jaki przewidywał pan scenariusz rozwoju sytuacji na Ukrainie?

Zbyszek Zaborowski: – Już w grudniu 2021 r., kiedy Putin przedstawił swoje warunki Ukrainie i Zachodowi, zaczęło pachnieć wojną. Żądania cofnięcia się NATO w Europie Środkowej do sytuacji sprzed 1997 r. i pozostawienia Ukrainy na pastwę losu, a raczej Rosji, były nie do przyjęcia dla Zachodu, a zwłaszcza dla takich państw jak Polska i innych krajów stanowiących wschodnią flankę Paktu. Rosja Putina uznała w tym czasie, że porozumienia mińskie są niewystarczające i nie są realizowane, a hasła Zełeńskiego z kampanii wyborczej o potrzebie zawarcia pokoju nie oznaczają pacyfikacji na warunkach rosyjskich i nie można zwasalizować Ukrainy bez interwencji zbrojnej.

Wówczas stało się dla mnie jasne, że będzie wojna, nie byłem tylko pewien w jakiej skali. 2 lutego 2022r. na Facebooku napisałem, że rosyjska agresja zacznie się po zakończeniu zimowych igrzysk olimpijskich, a jej celem będzie zmiana rządu w Kijowie na prorosyjski, nowe koncesje w Donbasie i uzyskanie lądowego połączenia z anektowanym wcześniej Krymem.

– Tuż po agresji jak pan prognozował przebieg wojny?

– Obawiałem się dużych strat terytorialnych w pierwszym okresie wojny, bo potencjały Rosji i Ukrainy są trudne do porównania, zarówno demograficzny i gospodarczy jak i militarny. Rosja wydawała przed wojną na armię i zbrojenia ok. 70 mld USD rocznie, a Ukraina ok. 6,7 mld USD. Amerykanie liczyli się z potrzebą wspierania partyzantki i proponowali prezydentowi Ukrainy ewakuację z Kijowa. Miałem też wrażenie, że władze Ukrainy nie wierzyły w wybuch wojny i nie były na nią przygotowane. Zakładałem, że Rosjanie osiągną linię Dniepru i dopiero po uzyskaniu istotnej pomocy z Zachodu, w tym z Polski, nastąpi kontrofensywa. Na szczęście w tej sprawie się myliłem. Zawiodły tylko siły broniące południa kraju.

Wieczorny Express - karpacz - Marek Budzisz

– W tej wojnie, jak w większości konfliktów zbrojnych, sytuacja zmienia się dynamicznie. Jej zakończenia nie widać. Jakby pan scharakteryzował, w krótkich, żołnierskich słowach, jej dotychczasowy przebieg? Są w niej wygrywający i przegrywający?

– Ukraina przede wszystkim obroniła swą suwerenność. Putin chciał szybkiego zajęcia Kijowa i zainstalowania tam marionetkowego rządu. To się nie udało, zawiodły rozpoznanie i desant nieopodal stolicy. Wywiad meldował zapewne Putinowi o nastrojach na Ukrainie to, czego sobie życzył mocodawca, jak to zwykle bywa w satrapiach i głęboko się pomylił. Putin, który chciał przyłączenia Małorosji, jak nazywa wschodnią Ukrainę, do „Macierzy” i zwasalizowania reszty Ukrainy, poniósł porażkę.

Bezwzględnością swoich żołdaków doprowadził do wykształtowania do końca tożsamości narodu ukraińskiego, z udziałem większości ludności mówiącej po rosyjsku. Zbudował mur nienawiści i niechęci na pokolenia, również u ludzi którym bliska była rosyjska kultura i wspólna historia. Na arenie międzynarodowej Rosja również osiągnęła odwrotne od zamierzonych skutki. Chciała odepchnąć NATO od swoich granic, a wywołując strach przed swoją agresywną polityką i obawy o własne bezpieczeństwo, skłoniła Finlandię i neutralną Szwecję do przystąpienia do Paktu. W Azji w wyniku swojej awanturniczej polityki Rosja zaczęła tracić wpływy na rzecz Chin.

– Jak na razie nic nie wskazuje, by wojna zakończyć się miała strategiczną porażką jednej strony i strategicznym zwycięstwem drugiej. Zatem zawarcie traktatu pokojowego (choć Federacja Rosyjska uważa, że prowadzi SWO, specjalna operację wojskową, a nie wojnę) wydaje się jedynym realnym sposobem na zakończenie konfliktu. Podziela pan taką opinię? Pańskim zdaniem w jakiej perspektywie czasowej i na jakich warunkach może dojść do zawarcia pokoju?

– Gdyby Zachód udzielił takiego wsparcia Ukrainie,które jest niezbędne dla przeprowadzenia skutecznej kontrofensywy, byłbym spokojny o wynik tej wojny. Zachód, pomimo dużego zaangażowania w pomoc dla Ukrainy, nadal limituje zasięgi broni i pocisków rakietowych, spóźnia się z dostawą samolotów i śmigłowców, niezbędnych do prowadzenia działań ofensywnych. Rosja używa bombowców strategicznych i rakiet o dalekich zasięgach, niemal bezkarnie atakując całe terytorium Ukrainy, niszcząc cele wojskowe i cywilne, w tym infrastrukturę krytyczną, m.in. energetykę i urządzenia portowe.

Ukraina, cele na zapleczu frontu, w Rosji czy na okupowanym Krymie, może atakować tylko własną bronią, zazwyczaj przestarzałą i o niewystarczających zasięgach. Walczy ze skrępowanymi rękoma, w sytuacji zapaści gospodarczej i w dużym stopniu zniszczonego przemysłu. W ten sposób nie da się wygrać wojny. Jeśli Zachód, w obawie o eskalację konfliktu, nie zmieni swojego nastawienia, wcześniej czy później, po wyczerpaniu obu stron, ten konflikt ulegnie zamrożeniu.

W negocjacjach rozejmowych mogą pośredniczyć Turcja lub Chiny. ONZ nadaje się tylko do prowadzenia misji pokojowych po rozstrzygnięciach zbrojnych lub zawieszeniu broni. Trwały pokój jest możliwy jedynie po zmianie reżimu w Rosji na demokratyczny, a na to nie zanosi się ani teraz, ani w dającej się przewidzieć przyszłości.

– Porozmawiajmy teraz o Polsce. Jak pan określa stan i zdolności bojowe Wojska Polskiego w trzech podstawowych rodzajach sił zbrojnych?

– Polskie Siły Zbrojne nie są gotowe do wojny. Od dłuższego czasu znajdują się w fazie permanentnych zmian organizacyjnych i przezbrajania. Na szczęście Rosja została zatrzymana nad Dnieprem na czas dłuższy, również przy polskim wsparciu. Przekazaliśmy Ukrainie duże ilości czołgów, sprzętu artyleryjskiego, rakiet o małych zasięgach, amunicji, a także niewielkie ilości samolotów i śmigłowców.

Najważniejsza jest obecnie budowa nowego systemu obrony powietrznej kraju, systemów rakietowych na różnych poziomach, nowoczesnych samolotów i śmigłowców. Odpowiednie decyzje, choć spóźnione, zostały już podjęte. Trwają również zakupy czołgów, haubic, transporterów opancerzonych, bojowych wozów piechoty i innej broni dla wojsk lądowych. Kontrakty te zawierane są jednak bez zachowania odpowiednich procedur, za ogromne pieniądze, zazwyczaj bez offsetu i transferu technologii, kosztem polskiego przemysłu zbrojeniowego. Bez nawiązania współpracy z zagranicznymi producentami broni i sprzętu wojskowego przez rodzimy przemysł, trudno będzie serwisować ten sprzęt, zwłaszcza w sytuacji konfliktu zbrojnego.

Najgorzej wygląda sytuacja w Marynarce Wojennej. Baterie nadbrzeżne mają większą wartość bojową niż wszystkie okręty w linii razem wzięte, może z wyjątkiem trałowców i stawiaczy min. W tej sytuacji przystąpienie Finlandii i Szwecji do NATO jest darem niebios.

Polska armia wymaga uporządkowania struktur dowódczych i przywrócenia jednolitego dowodzenia. Najlepiej byłoby przywrócić konstytucyjną rolę Szefa Sztabu Generalnego i dowódców rodzajów sił zbrojnych oraz ujednolicić system dowodzenia w warunkach wojny i pokoju. W przyszłości przeciwnik może nie dać nam czasu na przejście na stopę wojenną. Trzeba też przywrócić do służby w wojsku generałów i oficerów wysłanych „pod kapelusz” z powodów politycznych. Mam nadzieję, że nie będzie to jednak oznaczać powrotu do absurdalnej doktryny wojennej obrony Rzeczypospolitej na linii Wisły.

Wojna na Ukrainie pokazała raz jeszcze dobitnie co może się dziać na podbitym terytorium. Zwiększenia wymaga także, w obliczu nowych zagrożeń, liczebność armii, ale liczba 300 tys. żołnierzy na stopie pokojowej wydaje się być przesadzona. Szczególną uwagę trzeba zwrócić na zaniedbane w przeszłości szkolenie rezerw, a obrona terytorialna, podporządkowana jednak wojskom lądowym, może być w tym celu bardzo użyteczna.

– Czy po zakończonej wojnie z Ukrainą Federacja Rosyjska będzie stanowiła realne zagrożenie dla bezpieczeństwa Rzeczypospolitej?

– To zależy od wyniku wojny. Jeżeli Rosja Putina zostanie zatrzymana w swoim dążeniu do odbudowy imperium, Rzeczpospolita będzie bezpieczniejsza, dlatego też musimy wspierać Ukrainę w każdy możliwy sposób. Ona walczy nie tylko w obronie własnej niepodległości i integralności terytorialnej, walczy również w naszym interesie i w interesie bezpieczeństwa całej Europy. Nawet w sytuacji zamrożenia konfliktu Rzeczpospolita zyska sporo czasu na dostosowanie swojej armii do wymogów współczesnego pola walki. Potencjał Rosji będzie nadwyrężony.

Najgorszym wariantem rozwoju sytuacji byłoby oczywiście wchłonięcie Ukrainy przez imperialną Rosję. Wtedy oczywiście strategiczna pauza uległaby skróceniu, ale na to się nie zanosi. Ukraina walczy dzielnie i ofiarnie, a Zachód jest nadspodziewanie zjednoczony i solidarny, pomimo istniejących podziałów i różnic w postrzeganiu własnego bezpieczeństwa.

– Pytanie z zakresu polityki zagranicznej. Jak Pan prognozuje stosunki polityczne, gospodarcze, dyplomatyczne, itp. Polski i innych państw unijnych oraz członków NATO z Federacją Rosyjską?

– Na dłuższą metę, moim zdaniem zostaną odbudowane relacje gospodarcze, ale nie wrócą one do stanu sprzed wojny. Państwa europejskie będą ostrożniejsze w uzależnianiu swoich gospodarek od dostaw surowców rosyjskich a zwłaszcza surowców energetycznych. Rozwój współpracy politycznej będzie zależeć od zmian w systemie sprawowania władzy w Rosji. Jeżeli zmiany polityczne w samej Rosji nie nastąpią, a reżim Putina utrzyma się u władzy, napięcie między Zachodem i Rosją utrzyma się przez czas dłuższy. Ukraina będzie stopniowo integrowana z Unią Europejską, natomiast w przypadku zamrożenia konfliktu na Wschodzie, nie wyobrażam sobie przyjęcia Ukrainy do Paktu Północnoatlantyckiego. Ukraina, w takiej sytuacji, prawdopodobnie uzyska gwarancje bezpieczeństwa ze strony NATO, a w szczególności mocarstw anglosaskich.

– Na koniec: prawdopodobieństwo wybuchu globalnego konfliktu zbrojnego w publicystyce politycznej określanego mianem III wojny światowej, acz istnieje, to jednak wydaje się być minimalne. Czy jednak po zakończeniu wojny na Ukrainie nie dojdzie do zaistnienia zimnej wojny między Zachodem a Wschodem, w wymiarze porównywalnym z tą, która nastała po II wojnie światowej?

– Konflikt globalny musiałby oznaczać w praktyce wojnę nuklearną. Od czasu uzyskania przez USA i Związek Radziecki możliwości wzajemnego zniszczenia broń nuklearna jest tylko sposobem wzajemnego odstraszania. Można sobie wyobrazić stan napięcia przypominający zimną wojnę, ale współczesna Rosja nie posiada już w Europie zwartego bloku państw, wspierających jej politykę i powiększających jej potencjał gospodarczy i militarny. Jeżeli Rosja będzie kontynuować politykę konfrontacji, znajdzie się w izolacji politycznej i gospodarczej w Europie i będzie coraz bardziej uzależniona od wschodzącego mocarstwa światowego jakim są Chiny. Zmniejszająca się rola Rosji w Europie i świecie, moim zdaniem, spowoduje frustrację społeczną na większą skalę i w dłuższym horyzoncie czasowym doprowadzi jednak do głębszych zmian politycznych w tym kraju. Przegrana wojna na Ukrainie znacznie przyspieszyłaby ten proces...

Kim jest Zbyszek Zaborowski?

Rocznik 1958. Z wykształcenia politolog. W latach 2016–2019 był wiceprzewodniczącym Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Przez kilka lat był liderem SLD w województwie śląskim. Po konflikcie wewnątrzpartyjnym w 2019 r. opuścił szeregi Sojuszu. Jest członkiem (i przewodniczącym w Śląskiem) Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej założonej m.in. przez b. polityków partii SLD. Przez 18 lat zasiadał w sejmowej Komisji Obrony Narodowej i przez 14 lat w Komisji Obrony i Bezpieczeństwa Zgromadzenia Parlamentarnego NATO.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki