Najazd na Polskę był pierwszym etapem wielkiego planu Stalina. Cel: Europa pod sierpem i młotem

2024-09-16 20:00

To – takie jest powszechne przekonanie – był wbity przez Sowietów „nóż w plecy” Polsce walczącej z III Rzeszą. To jest przede wszystkim publicystyczne określenie na agresywną politykę Stalina – dla niego oczywiście jak najbardziej usprawiedliwioną. Przede wszystkim, bo Rzeczpospolita Polska nie była zupełnie gotowa do wojny ze Związkiem Radzieckim, choć na taki wypadek miała jakoby przygotowany plan operacyjny „Wschód”. Kierownictwo polityczne II RP za głównego wroga uważało III Rzeszę. Z kilkunastu najwyższych oficerów, mających wpływ na politykę obronną, tylko dwóch uważało, że groźniejszym od III Rzeszy jest Związek Radziecki...

17 września, agresja ZSRR

i

Autor: domena publiczna

Fakt, że Warszawa nie miała pojęcia o tym, że III Rzesza i Związek Sowiecki zawarły tajne porozumienie o wspólnych działaniach militarnych przeciw Polsce i jej podziale, świadczył o (bez)wartości planu „Wschód”.

Konsekwencja Paktu Ribbentrop-Mołotow vel Hitler-Stalin

I o tym Polska przekonała się 17 września. Możliwe, że Sowieci nie najechaliby w 1939 r. na wschodnią Polskę, gdyby nie zawarli sojuszu z III Rzeszą. Intencją wodza światowego komunizmu było, aby tenże komunizm, pod jego przewodnictwem, rozlał się poza granice ZSRS i by świat wyglądała mniej więcej tak, jak na godle CCPP.

Jako że pierwsza próba eksportu proletariackiej rewolucji w wykonaniu Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej nie powiodła się (latem 1920 r.), to tow. Stalin postanowił jeszcze raz spróbować. Z tą różnicą, że w transmisji proletariacko-moskiewskiej rewolucji miały pomóc hitlerowskie Niemcy.

Już przy kryzysie czechosłowackim Związek Sowiecki odgrywał przed światem jedynego obrońcę światowego pokoju. Przypomnijmy, że zaoferował Pradze bezpośrednią pomoc wojskową, o ile tylko Polska wyraziłaby zgodę na przejście przez swoje terytorium Armii Czerwonej.

Stalin doskonale wiedział, że nie ma mowy o tym, by Warszawa zgodziła się na taki przemarsz. Po tym, jak III Rzeszy nie udało się przekonać Polski do przystąpienia do paktu antykominternowskiego, Berlin zaczął wysyłać sygnały do Moskwy, sugerując możliwość nawiązania współpracy. Po co? Z komunistami? Wódz III Rzeszy też kalkulował. Dla Hitlera wrogiem numer jeden nie był Polska, lecz Francja.

Gdy Polska odrzuciła ofertę fraternizacji politycznej z Rzeszą Wielkoniemiecką, to ona znalazła się jej celowniku. Hitler nie chciał atakować Francji, wiedząc, że Polska otworzy na wschodzie drugi front. Dlaczego więc drugiego frontu mieliby nie stworzyć Sowieci, gdy III Rzesza najedzie Polskę od zachodu, północy i południa?

W końcu uzgodniono, co trzeba i w nocy z 23 na 24 sierpnia 1939 r. w Moskwie minister spraw zagranicznych III Rzeszy i jego sowiecki odpowiednik podpisali porozumienie polityczne zwane paktem Ribbentrop-Mołotow.

GARDA: Onyszkiewicz, 25 latach PL w NATO
pakt-ribbentrop-molotow-23-sierpnia-1939-r

i

Autor: domena publiczna

Aby dzięki III Rzeszy związek nasz bratni ogarnął ludzki ród

Na powyższym zdjęciu widać zadowolonego Stalina. Ma się z czego cieszyć. Przesunął granice CCPP i niebawem będzie miał o prawie 300 km bliżej do Berlina. Po tym, jak rozgromi Polskę, do spółki z Hitlerem, zyska czas na przygotowanie się do odegrania kolejnej roli. Gdy Niemcy wykrwawią się w wojnie z Francją, to Czerwona Armia zacznie wyzwalać i wtykać, gdzie się tylko da, czerwone sztandary.

Wiktor Suworow, b. oficer GRU, w swojej książce „Lodołamacz” napisał: „Sowieccy komuniści obarczają imperialistów całego świata odpowiedzialnością za rozpętanie wojny, ale przemilczają niechlubną rolę, jaką w tym największym kataklizmie XX wieku sami odegrali. (...) Jeszcze nim Hitler został kanclerzem Rzeszy, sowieccy przywódcy nadali mu tajny tytuł – Lodołamacz Rewolucji. Lodołamacz Rewolucji miał bezwiednie oczyścić drogę dla światowego komunizmu. (...) Popełniając straszliwe zbrodnie przeciw ludzkości, Hitler pozwolił Stalinowi w odpowiedniej chwili ogłosić się Wyzwolicielem Europy – i zastąpić brunatne obozy czerwonymi”.

Droga do tego celu prowadziła przez Polskę. To był pierwszy etap wielkiego planu Stalina zmierzającego do bolszewizacji całej Europy.

Józef Stalin zwlekał z inwazją na Polskę do „ostatniej chwili”

Od początku agresji na Polskę Hitler naciskał na Stalina, by ten przystąpił do wojny. Stalin głupi nie był. Wiedział, że zachodni sojusznicy Polski mają wiedzę o szczegółach tajnego porozumienia o podziale Polski. Francja dowiedziała się o nim od Amerykanów i nie podzieliła się tą wiedzą z Warszawą.

Stalin nie był jednak do końca pewny, czy czasem Francuzi nie zmienią zdania i nie przyjdzie im chęć na otwarcie zachodniego frontu. Gdy już jego szpiedzy donieśli, że 12 września w Abbeville Francuzi i Brytyjczycy ostatecznie zdecydowali, że nie udzielą Polsce pomocy takiej, której ona oczekuje, Stalin zdecydował, że trzeba przystąpić do akcji. Oficjalnie dlatego, że Moskwa uznała, że Polska jak państwo przestało istnieć i Armia Czerwona postanowiła wziąć w obronę ludność ukraińską i białoruską przed… Niemcami!

– Stalin zwlekał z „wyzwoleńczym marszem”. Nie chcę w jakikolwiek sposób tego bandyty i zbrodniarza rozgrzeszać, ale czynił to z chłodnej kalkulacji. Stalin nie wiedział wszystkiego, jak to na wojnie. Przede wszystkim nie wiedział, jak zachowają się Francja i Anglia. Przypuszczał, że nie ruszą na Hitlera, ale do końca tego nie wiedział. Nie wiedział też, jak długo potrwa opór Polski. Berlin Stalina przynaglał i straszył, że jeśli nie wypełni swoich zobowiązań, to Niemcy nie gwarantują, że uda im się powstrzymać tzw. fakty dokonane w rodzaju powstania państwa ukraińskiego. Nie znam na tyle ustaleń historyków, by móc powiedzieć, że Stalin znał ustalenia z Abbeville. Zakładam, że je znał, bo wywiad sowiecki był bardzo sprawny. Nawet jednak zwykła analiza wskazywała, że Francuzi i Anglicy zwlekają z pomocą dla Polski. 17 września polskie dowództwo miało świadomość, że kampania jest przegrana. Zakładano, że można bronić się jeszcze na przedpolu rumuńskim, liczono, że się pogorszy pogoda, jednak wrzesień był ciepły i suchy... - wyjaśniał prof. Tomasz Nałęcz.

Stało się to, przed czym przestrzegał Józef Piłsudski

„My na dwa fronty wojny prowadzić nie możemy, więc ja was wojny na dwa fronty uczyć nie będę. Wojna na dwa fronty, to znaczy ginąć tu, na placu Saskim z szablami w dłoni w obronie honoru narodowego” – miał powiedzieć do swoich generałów Józef Piłsudski.

Marszałek, kierując się troską o bezpieczeństwo Polski, 12 kwietnia 1934 r. postawił piętnastu generałom, czterem pułkownikom oraz dwóm dyplomatom pytanie, który z wielkich sąsiadów bardziej zagraża Polsce: Związek Sowiecki czy Niemcy; oraz z której strony można się spodziewać prędzej niebezpieczeństwa?

Trzynastu respondentów wskazało na Niemcy, sześciu na obu sąsiadów, a tylko dwóch generałów wymieniło Związek Sowiecki. Jednym z nich był gen. Edward Śmigły-Rydz – podkreśla Arkadiusz Wingert w tekście „Czy Polska miała w 1939 r. plan wojny z Niemcami” („Biuletyn IPN” 9/2019). Nikt z wypytywanych przez Piłsudskiego nie przewidział, że Niemcy i Sowieci mogą stworzyć antypolski sojusz.

Sowiety zaatakowały Polskę dwoma frontami. Front białoruski uderzył na Rzeczpospolitą siłą:

• ok. 378 tys. żołnierzy,

• wspieranych przez 3167 dział i 2406 czołgów.

Na froncie ukraińskim 17 września Sowieci skoncentrowali:

239 tys. żołnierzy,

1792 działa i 2330 czołgów.

Dla porównania: Niemcy wystawili do wojny z Polską ok. 2,8 tys. czołgów, a my – ok. 680.

„Wyzwoleńcze” siły z powietrza wspierało ok. 3,3 tys. samolotów (Niemcy do ataku na Polskę użyli ok. 2,8 tys. maszyn przeciwko 494 polskim).

Tej sowieckiej potędze miało przeciwstawić się

kilkadziesiąt samolotów bojowych, niewiele więcej czołgów,

kilka kanonierek Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej na rzece Pini,

• pociąg pancerny,

• ok. 220 tys. żołnierzy, w tym 20 tys. z Korpusu Ochrony Pogranicza, którzy jako pierwsi przyjęli na siebie atak.

Na przebieg działań na wschodnim froncie wpłynęły nie tylko militarne dysproporcje, ale także rozkaz Wodza Naczelnego marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza, by „z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów”. Zresztą, to jest mniej znane, podobny w treści rozkaz wydało dowództwo Armii Czerwonej.

Operacja „ochrony życia i mienia ludności Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi” formalnie zakończona została 5 października. Zginęło w niej wg polskich wyliczeń (prof. Czesław Grzelak – „Kresy w czerwieni 1939. Agresja Związku Sowieckiego na Polskę’’) 2,5-3 tys. czerwonoarmistów, a 9-10 tys. zostało rannych.

Wedle szacunków radzieckich na obu frontach poległo 1475 (972 na Froncie Ukraińskim, 503 – na Białoruskim), a rany odniosło 2002 (1360 – Front Ukraiński, 642 – Białoruski) krasnoarmiejców. Polskie straty (bez uwzględnienia cywilów) wyniosły: ok. 6-7 tys. poległych i ok. 10 tys. rannych rannych żołnierzy. Tak zaczął się początek sowietyzacji Polski...

Sonda
Czy Stalin i Związek Sowiecki są współwinni wybuchu II wojny światowej?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki