Spis treści
- Konflikt wewnętrzny w Izraelu między premierem Izraela a generałami
- Izraelskie wojsko ostrzelano 15 rakietami z Libanu
- Prezydent Erdogan apeluje do USA ws. wywarcia presji na Izrael
- Izrael odpowiada ogniem na ostrzał Hezbollahu z Libanu
- Cywile zranieni pociskiem przeciwpancernym przy granicy z Libanem
- Jeden z budynków największego szpitala zniszczony w ataku lotniczym
- USA domagają się od Netanjahu wyjaśnienia deklaracji ws. stałej obecności wojsk w Strefy Gazy po wojnie
- Hamas stracił kontrolę nad północną częścią Strefy Gazy
- Szczyt arabsko-islamski odrzuca usprawiedliwianie wojny w Gazie jako izraelskiej samoobrony
- Minister obrony ostrzega Hezbollah, że Bejrut może spotkać taki sam los jak Gazę
- Oddziały izraelskie zbliżają się do kwatery głównej Hamasu w Gazie
- Macron wezwał Izrael do "zaprzestania bombardowań Gazy i zabijania cywilów"
Konflikt wewnętrzny w Izraelu między premierem Izraela a generałami
Wrogość Netanjahu i Galanta nie jest czymś nowym. W marcu premier zdymisjonował ministra, który krytykował forsowane przez skrajnie prawicowy rząd zmiany w sądownictwie, ale po masowych protestach zmuszony był przywrócić mu stanowisko - przypomina brytyjski tygodnik.
Jeszcze przed ponownym objęciem teki ministra obrony Galant ostrzegł na tajnym posiedzeniu w Knesecie, że "według raportów wywiadowczych", sytuacja w kraju wstrząsanym społecznymi protestami wobec planów rządu "jest okazją dla naszych wrogów do ataku na Izrael".
Powołanie po ataku Hamasu na Izrael 7 października "rządu jedności", do którego weszli przedstawiciele opozycji, "nie doprowadziło jednak do żadnej realnej jedności" - ocenia "Economist".
Ponadto, stosunki Netanjahu z izraelskimi generałami były od dawna trudne, a pogorszyły się po ataku Hamasu. "Oni czekają na jasny pomysł rządu dotyczący tego, co robić" - wyjaśnił w rozmowie z tygodnikiem wysokiej rangi przedstawiciel Sił Obronnych Izraela (Cahal). "Ale izraelscy politycy, a przede wszystkim premier, wydają się nadal tego pomysłu nie mieć" - ocenia tygodnik.
Co więcej, Netanjahu powołał "gabinet cieni złożony z byłych generałów i urzędników (służb) bezpieczeństwa, by odgadywać (plany) Galanta i generałów Sił Obronnych Izraela" - relacjonuje "Economist".
Jak przypomina, przez ponad dekadę Netanjahu izolował Strefę Gazy. "Atak 7 października dowiódł, jak tragicznie zawiodła taka polityka" - pisze tygodnik. Upolitycznianie wojny przez premiera i jego niechęć do planowania dalszych kroków "może kosztować Izrael jeszcze więcej" - ostrzega tygodnik.
W sobotę "Financial Times" napisał, opierając się na ocenach ekspertów, że Izrael nie ma długoterminowej strategii dotyczącej Strefy Gazy. "Niesłuchaną zaciekłość odpowiedzi Izraela" na atak Hamasu z 7 października pogarsza fakt, że w państwie żydowskim nie ma jasnej koncepcji na temat tego, jaka ma wyglądać Strefa Gazy po wojnie, ani kiedy ta wojna się skończy - podkreślił brytyjski dziennik.
Izraelskie wojsko ostrzelano 15 rakietami z Libanu
W ciągu godziny z Libanu ostrzelano Izrael 15 rakietami - powiadomiła w poniedziałek rano armia. Obrona powietrzna przechwyciła cztery rakiety, pozostałym pozwolono spaść na otwartą przestrzeń - poinformował portal Israel National News.
Armia Izraela odpowiedziała ostrzałem artyleryjskim wymierzonym w stanowiska ogniowe po libańskiej stronie granicy. Wcześniej 7 żołnierzy izraelskich zostało lekko rannych w ostrzale pociskami moździerzowymi w przygranicznym rejonie.
Prezydent Erdogan apeluje do USA ws. wywarcia presji na Izrael
USA muszą wywrzeć silniejszą presję na Izrael i uznać Gazę za ziemię Palestyńczyków, bez czego trudno liczyć na osiągnięcie porozumienia w Strefie Gazy - ocenił w niedzielę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, cytowany przez dziennik "Daily Sabah".
"Powinniśmy prowadzić rozmowy z Egiptem i krajami Zatoki Perskiej oraz razem wywierać presję na Stany Zjednoczone" - powiedział Erdogan. "USA powinny zwiększać presję na Izrael, Zachód powinien zwiększać presję na Izrael; zawieszenie broni jest dla nas sprawą absolutnie kluczową" - dodał turecki prezydent.
"To właśnie USA mają największy wpływ na Izrael" - zaznaczył.
Turecki prezydent, komentując możliwość rozmowy na temat wydarzeń w Strefie Gazy z prezydentem USA Joe Bidenem, zaznaczył, że to amerykański przywódca powinien zadzwonić do niego. "Gościliśmy niedawno sekretarza stanu Antony'ego Blinkena, myślę, że od teraz to Joe Biden będzie prowadzić rozmowy, uważam jednak, że nie byłoby odpowiednie, gdybym to ja do niego zadzwonił" - wskazał Erdogan.
Podczas innego wygłoszonego w niedzielę przemówienia turecki prezydent zwrócił się do premiera Izraela Benjamina Netanjahu, mówiąc: "Pamiętaj, że Twoje dni są policzone". Wcześniej - zaostrzając retorykę po początkowych ofertach mediacji pomiędzy Izraelem i Hamasem - Erdogan oznajmił, że nie będzie już prowadzić rozmów z izraelskim premierem.
Izrael odpowiada ogniem na ostrzał Hezbollahu z Libanu
Armia Izraela poinformowała w niedzielę, że jej myśliwce i artyleria ostrzelały pozycje bojówek Hezbollahu, odpowiedzialnych za ataki rakietowe i artyleryjskie prowadzone z terytorium Libanu.
Siły Obronne Izraela (Cahal) twierdzą, że ich myśliwce uderzyły w wiele obiektów Hezbollahu w południowym Libanie w odpowiedzi na ataki rakietowe z zagranicy, m.in. zaatakowana została komórka terrorystów, która przeprowadziła atak na Dovev tuż przy granicy z Libanem, a także dwie bojówki prowadzące atak moździerzowy na społeczności Menara i Jiron - przekazał portal Times of Israel
Według izraelskiego radia w wyniku tego ataku poważnie rannych zostało sześciu cywilów. Stan jednej z ofiar ocenia się jako krytyczny. Armia podała, że "niedawno zaatakowała grupę naprowadzającą wyrzutnie rakiet z obszaru cywilnego na terytorium Libanu.” Wojsko dodało, że jego dron "zaatakował oddział terrorystów, którzy próbowali odpalić przeciwpancerne pociski rakietowe w kierunku terytorium Izraela, w miasto Metula”.
Cywile zranieni pociskiem przeciwpancernym przy granicy z Libanem
Kilku cywilów zostało rannych w niedzielę w Izraelu przy granicy z Libanem na skutek ostrzału pociskami przeciwpancernymi – poinformowały Izraelskie Siły Obronne (Cahal), dodając, że odpowiadają ogniem artyleryjskim.
Rzecznik izraelskich służb ratunkowych poinformował, że jedna osoba została bardzo poważnie ranna, a lżejsze obrażenia odniosły trzy do pięciu osób. Przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah zapowiedział w sobotę, że front przeciw Izraelowi nadal będzie aktywny.
Jeden z budynków największego szpitala zniszczony w ataku lotniczym
Resort zdrowia zarządzanej przez Hamas Strefy Gazy poinformował w niedzielę, że jeden z budynków al-Szifa, największego szpitala na tym terytorium, został "kompletnie zniszczony" w izraelskim ataku lotniczym; w nocy w pobliżu placówki toczyły się walki - przekazują agencje.
"Dwupiętrowy budynek (z oddziałem) chorób serca został kompletnie zniszczony w ataku lotniczym" - powiedział wiceminister zdrowia Strefy Gazy, Yussef Abu Risz, cytowany przez AFP. Agencja zastrzega, że nie może na razie zweryfikować tej wiadomości, ale potwierdza ją osoba, która znajduje się w al-Szifa.
Lotnictwo atakowało miasto Gaza przez całą noc z soboty na niedzielę, podczas gdy armia lądowa Izraelskich Sił Obronnych (Cahal) toczyła intensywne walki z Hamasem w pobliżu szpitala al-Szifa, gdzie tysiące pacjentów, uchodźców i personel medyczny utknęło bez prądu i z kurczącymi się zapasami - relacjonuje Associated Press.
Cahal twierdzi, że Hamas utworzył stanowiska dowodzenia w tunelach pod szpitalem i wykorzystuje cywilów jako żywe tarcze, a premier Izraela Benjamin Netanjahu powtarza, że organizacja ta ponosi odpowiedzialność za ofiary wśród ludności cywilnej. W sobotę media podały, że w al-Szifa skończyło się paliwo, w wyniku czego - według miejscowych władz - zmarło co najmniej pięciu pacjentów, w tym wcześniak. Armia Izraela zapewniła natomiast, że w niedzielę pomoże ewakuować z placówki dzieci.
USA domagają się od Netanjahu wyjaśnienia deklaracji ws. stałej obecności wojsk w Strefy Gazy po wojnie
Amerykańska administracja zażądała od premiera Izraela Benjamina Netanjahu wyjaśnienia jego powtarzanych kilkakrotnie deklaracji dotyczących obecności izraelskich wojsk w Strefy Gazy po wojnie przez czas nieokreślony - relacjonuje w niedzielę portal Times of Israel
O takich wymaganiach Waszyngtonu poinformowała najpierw izraelska telewizja publiczna Kan; Times of Israel potwierdził te doniesienia w rozmowie z przedstawicielem amerykańskiej administracji.
Premier Izraela powiedział w sobotę, że jest przeciwny temu, by władzę w Strefie Gazy przejęła po wojnie Autonomii Palestyńska. Tymczasem Waszyngtonu chce, by to właśnie Autonomia Palestyńska, która ma obecnie ograniczoną samorządność na Zachodnim Brzegu Jordanu, po wojnie ponownie przejęła rządy w Strefie Gazy, nad którą Hamas przejął kontrolę w 2007 roku - podaje portal.
Netanjahu oznajmił jednak, że Autonomia Palestyńska kształci dzieci tak, by chciały zniszczyć Izrael i popierały terroryzm, a jej władze nie potępiły ataku Hamasu na państwo żydowskie z 7 października, który stał się początkiem obecnej wojny.
W piątek premier powiedział, że Izraelskie Siły Obronne (Cahal) będą kontrolować Strefę Gazy po wojnie, a państwo żydowskie nie zgodzi się na to, by bezpieczeństwa na granicy z palestyńską półenklawą pilnowały siły międzynarodowe. Netanjahu sugerował już wcześniej parokrotnie, iż po wojnie Izrael będzie odpowiedzialny za bezpieczeństwo Strefy Gazy przez czas nieokreślony.
Administracja USA oznajmiła, że jest przeciwna izraelskiej okupacji palestyńskiej enklawy; CNN podkreśla, że narracja Waszyngtonu w sprawie Strefy Hamasu coraz częściej odbiega od stanowiska gabinetu Netanjahu. Najwyżsi urzędnicy palestyńscy, w tym przywódca Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas twierdzą, że powrotowi do Strefy Gazy musi towarzyszyć rozwiązanie polityczne, które zakończy izraelską okupację, która rozpoczęła się po wojnie na Bliskim Wschodzie w 1967 roku. Premier Palestyny Mohammad Sztajeh powiedział, że Autonomia Palestyńska nie zamierza wracać do Strefy Gazy "na grzbiecie izraelskiego czołgu"
Hamas stracił kontrolę nad północną częścią Strefy Gazy
Premier Izraela Benjamin Netanjahu potwierdził, że palestyński Hamas stracił kontrolę nad północną częścią Strefy Gazy. "Nie mają już tam bezpiecznego miejsca, by się schronić" - powiedział w sobotę wieczorem Netanjahu. Wcześniej o utracie przez Hamas kontroli nad północną częścią Strefy Gazy informowała izraelska armia. Netanjahu powiedział, że izraelskie wojsko "zabiło już tysiące terrorystów, w tym dowódców, którzy przeprowadzili straszliwą masakrę 7 października".
Szef izraelskiego rządu powtórzył, że nie będzie zawieszenia broni bez uwolnienia zakładników. Ponownie podkreślił, że po zwycięstwie nad Hamasem Izrael weźmie na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo w Strefie Gazy. "Enklawa musi zostać zdemilitaryzowana, by w przyszłości nie stanowiła już zagrożenia dla Izraela" - podkreślił Netanjahu. "Armia będzie kontrolowała Gazę tak długo jak to będzie konieczne" - dodał.
Benjamin Netanjahu ostrzegł także libański Hezbollah, sojusznika palestyńskiego Hamasu, by "nie popełnił błędu i nie przyłączył się do wojny", bo "przypieczętuje to los Libanu".
Szczyt arabsko-islamski odrzuca usprawiedliwianie wojny w Gazie jako izraelskiej samoobrony
Na szczycie arabsko-islamskim, zorganizowanym w sobotę w Arabii Saudyjskiej, wezwano do zakończenia wojny w Strefie Gazy i odrzucono usprawiedliwianie działań Izraela przeciwko Palestyńczykom jako samoobrony.
Komunikat końcowy ze szczytu głosi, że potępiono „izraelską agresję na Strefę Gazy, zbrodnie wojenne oraz barbarzyńskie i nieludzkie masakry dokonane przez rząd okupacyjny”. Wezwano także do zakończenia oblężenia Gazy, umożliwienia pomocy humanitarnej do palestyńskiej półenklawy i wstrzymania eksportu broni do Izraela.
Pierwotnie spodziewano się udziału tylko 22 członków Ligi Państw Arabskich, ale później spotkanie zostało rozszerzone o Organizację Współpracy Islamskiej (OIC), szersze stowarzyszenie skupiające 57 państw, w większości muzułmańskich, do których należą kraje Ligi Arabskiej.
Komentując rezultaty szczytu, Hashem Ahelbarra z Al-Dżaziry stwierdził, że bez konsensusu wśród uczestników szczytu jego wyniki będą bezużyteczne.
„Ludzie naprawdę rozumieją, że Izraelczyków tak naprawdę nie obchodzi to, co dzieje się na szczycie pomiędzy przywódcami OIC i Ligi Arabskiej. Patrząc na komunikat, można odnieść wrażenie, że przywódcy arabscy i muzułmańscy nie mają mechanizmu, który umożliwiłby przeforsowanie zawieszenia broni i korytarza humanitarnego" - powiedział komentator.
„Ten szczyt miał na celu jedynie stworzenie pozorów jedności w świecie arabskim i muzułmańskim. Nie wszyscy arabscy przywódcy zdecydowali się na udział w tym szczycie ze względu na ogromne różnice i podziały pomiędzy kluczowymi uczestnikami. Dlatego przekazali to niejasno sformułowane oświadczenie do publicznej wiadomości” – dodał Hashem Ahelbarra .
W uwagach po szczycie następca saudyjskiego tronu, a de facto przywódca Arabii Saudyjskiej Mohammed bin Salman (MBS) wezwał do natychmiastowego zaprzestania działań wojennych w Gazie oraz uwolnienia wszystkich jeńców i więźniów.
W spotkaniu w Rijadzie wziął udział również prezydent Iranu Ebrahim Raisi. Była to pierwsza wizyta irańskiego prezydenta w tym kraju od 11 lat. Przypomniał on, że Iran wielokrotnie ostrzegał, że zakres wojny rozszerzy się, jeśli Izrael nie zaprzestanie ataków.
Minister obrony ostrzega Hezbollah, że Bejrut może spotkać taki sam los jak Gazę
Izraelski minister obrony Yoav Gallant ostrzegł w sobotę libański Hezbollah, sojusznika palestyńskiego Hamasu, że Bejrut może spotkać taki sam los jak Gazę, jeśli proirańska formacja wciągnie Liban w wojnę.
„To, co możemy zrobić w Gazie, możemy również zrobić w Bejrucie” – oświadczył Gallant podczas wizyty w północnym Izraelu, graniczącym z Libanem. „Jeśli Hezbollah, popełni tutaj takie błędy, pierwszymi, którzy zapłacą cenę, będą obywatele Libanu” – ostrzegł izraelski minister.
Przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah powiedział w sobotę, że jego formacja zaczęła używać nowej broni (dronów - PAP) w atakach, które od początku wojny w Strefie Gazy codziennie przeprowadza na Izrael z terytorium Libanu.
„W ciągu ostatniego tygodnia (...) nastąpiło wzmocnienie akcji oporu na froncie libańskim ze względu na liczbę operacji, liczbę wyznaczonych celów, a także użytą broń” – oznajmił Nasrallah, zapowiadając kolejne ataki na Izrael
Oddziały izraelskie zbliżają się do kwatery głównej Hamasu w Gazie
W sobotę w mieście Gaza i jego okolicach między żołnierzami Sił Obronnych Izraela (Cahal) a uzbrojonymi bandytami trwały zacięte walki - podał portal Times of Israel. Wojsko zbliżyło się do szpitala al-Shifa, pod którym - według Izraela - znajduje się kwatera główna Hamasu w Gazie.
Izrael twierdzi, że al-Shifa zapewnia osłonę centrum dowodzenia Hamasu, co dyrektor szpitala odrzucił jako „całkowite kłamstwo”. Hamas również odrzuca te twierdzenia.
Wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka Volker Turk, który składa wizytę w regionie, powiedział, że każda grupa zbrojna, która wykorzystuje infrastrukturę cywilną do ochrony siebie, narusza prawo wojenne. Dodał jednak: „Ale takie zachowanie palestyńskich grup zbrojnych nie zwalnia Izraela z jego obowiązku zapewnienia oszczędzenia ludności cywilnej. Niezastosowanie się do tego jest również sprzeczne z prawem wojennym – i ma niszczycielski wpływ na ludność cywilną”.
„Jesteśmy kilka minut od rychłej śmierci” – powiedział telewizji Al-Dżazira Muhammad Abu Salmiya, dyrektor szpitala al-Shifa, z wnętrza oblężonego obiektu, w którym w sobotę trzeba było zawiesić działalność po wyczerpaniu się prądu i paliwa.
Świadkowie mówią, że izraelscy żołnierze są „widoczni” w pobliżu szpitala; wojsko ogłasza „taktyczne przerwy” w działaniach, aby mieszkańcy mogli się ewakuować - informuje Times of Israel.
Siły izraelskie nie ostrzeliwują szpitala Al-Shifa w Gazie, ale wokół niego dochodzi do starć z bojownikami Hamasu - powiedział w sobotę agencji Reutera urzędnik izraelskiego ministerstwa obrony, dodając, że ludzie nadal mogą bezpiecznie opuścić szpital.
Wschodnia część szpitala jest otwarta dla każdego, kto chce bezpiecznie się ewakuować - poinformował w arabskiej wiadomości wideo pułkownik Moshe Tetro z izraelskiego ministerstwa obrony za pośrednictwem agencji, która współpracuje z Palestyńczykami w sprawach cywilnych
Macron wezwał Izrael do "zaprzestania bombardowań Gazy i zabijania cywilów"
Prezydent Francji Emmanuel Macron wywiadzie udzielonym w piątek BBC wezwał Izrael do "zaprzestania bombardowań Gazy i zabijania cywilów" i oświadczył, że zawieszenie broni byłoby korzystne dla Izraela. Podkreślił równocześnie, że Francja potępia "terroryzm" Hamasu. Wywiad spotkał się z reakcją premiera Izraela Benjamina Netanjahu.
"Dzielimy z Izraelem jego ból i podzielamy jego dążenie do uwolnienia się od terroryzmu i do obrony. Ale w istocie dzisiaj to cywile są bombardowani. Te dzieci, te kobiety, te osoby w starszym wieku są bombardowani i zabijani" - powiedział Macron.
"Nie ma żadnego usprawiedliwienia i żadnej legitymizacji dla takich działań. Wzywamy Izrael do ich zaprzestania" - oświadczył francuski prezydent.
Macron podkreślił, że "walka z terroryzmem powinna być prowadzona zgodnie z zasadami prawa wojennego i międzynarodowego prawa humanitarnego ponieważ prowadzi ją państwo demokratyczne".
Macron zaapelował o zawieszenie broni w wojnie Izraela z Hamasem i wyraził nadzieję że inne państwa, w tym Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przyłączą się do jego apelu.
W odpowiedzi premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że "świat powinien potępiać Hamas, a nie Izrael ponieważ to Hamas zaatakował zabijając cywilów i uprowadzając zakładników".
Netanjahu podkreślił, że Izrael "dokłada wszelkich starań aby oszczędzać ludność cywilną, która jednak jest wykorzystywana przez Hamas jako żywe tarcze".
"Zbrodnie, które Hamas dzisiaj popełnia w Gazie będą popełniane jutro w Paryżu, Nowym Jorku i wszędzie na świecie" - powiedział Netanjahu
PM/PAP