Spis treści
Z 12 na 13 czerwca 2025 roku świat stanął na krawędzi nowej fazy konfliktu bliskowschodniego, kiedy izraelskie siły powietrzne przeprowadziły zaskakujący, chirurgiczny atak na cele w samym sercu Iranu w ramach operacji „Rising Lion”. Precyzyjne uderzenia, przeprowadzone przy wykorzystaniu myśliwców F-35 oraz zasobów rozpoznania satelitarnego, dronów i cyberataków, doprowadziły do śmierci wielu kluczowych dowódców Gwardii Rewolucyjnej oraz czołowych irańskich naukowców zaangażowanych w rozwój programu jądrowego.
Skala i skuteczność tej operacji wstrząsnęła nie tylko Teheranem, ale i całym regionem – nie chodziło bowiem o incydentalne uderzenie, lecz o logiczne przedłużenie izraelskiej strategii wyprzedzającej neutralizacji zagrożenia nuklearnego. Iran, upokorzony, osłabiony i zaskoczony, natychmiast zapowiedział surową zemstę. Pojawiło się jednak zasadnicze pytanie: czy Teheran faktycznie dysponuje realnymi narzędziami, by spełnić te groźby?
Dwie nieporównywalne potęgi
Izrael i Iran to dwie zupełnie różne potęgi militarne – nieporównywalne pod względem strategii, organizacji i środków walki. Izrael to państwo technologicznej dominacji, głęboko zintegrowane z Zachodem, posiadające nowoczesną, zawodową armię, zdolną do prowadzenia operacji w każdych warunkach. Trzon jego potęgi stanowią Siły Powietrzne zbudowane wokół F-35I Adir, które dają przewagę informacyjną, precyzyjne uderzenie i możliwość działania głęboko na terytorium przeciwnika bez wsparcia z zewnątrz.
Izraelski wywiad zarówno cywilny Mossad, jak i wojskowy Aman należy do najbardziej skutecznych i agresywnych jednostek wywiadowczych na świecie, dzięki czemu tak skomplikowana operacja była możliwa do realizacji bez większego ryzyka dla sił własnych.
Polecany artykuł:
Kluczowym elementem izraelskiej doktryny wojskowej jest wielowarstwowa obrona powietrzna w postaci zintegrowanego systemu przeciwrakietowego, którego trójstopniowym trzonem są Iron Dome (krótki zasięg), David’s Sling (średni zasięg) i Arrow-3 (daleki zasięg/strategiczny). Daje to Tel-Avivowi wysoką odporność na masowe ostrzały i dronowe nasycenie, co czyni jego terytorium trudnym celem nawet dla dobrze zorganizowanego ataku. Jednak izraelska obrona jak każda inna jest narażona na przeciążenie w sytuacji saturacyjnych ataków, wtedy tworzą się luki, które Iran potrafił wykorzystywać w ostatnim czasie.
Iran natomiast reprezentuje zupełnie inną logikę prowadzenia działań zbrojnych. To państwo masy, nie precyzji. Jego siły zbrojne, mimo że bardzo liczne są technologicznie opóźnione w stosunku do Izraela. Opierają się one na przewadze liczebnej, determinacji ideologicznej i asymetrycznych zdolnościach. Regularna armia Iranu oraz elitarna Gwardia Rewolucyjna dysponują razem ponad milionem żołnierzy, co daje potencjał do prowadzenia działań w szerokim spektrum – od działań konwencjonalnych po nieregularne.
Jednak największym ograniczeniem tego potencjału jest... geografia. Izrael i Iran nie graniczą ze sobą, a oddzielają je od siebie Irak, Syria, Jordania i Arabia Saudyjska. To ogranicza zdolność Iranu do uderzenia bezpośredniego na Izrael, odległość między terytorium Iranu a Izraelem przekracza 1 200 kilometrów, co wyklucza klasyczne uderzenie lotnicze z terytorium Iranu bez poważnego wsparcia tankowania, którego Teheren nie posiada w takim stopniu rozbudowanego jak Tel-Aviv.
Polecany artykuł:
Największą siłą Iranu pozostają środki pośrednie – rozbudowany arsenał rakiet balistycznych krótkiego i średniego zasięgu, floty dronów kamikadze oraz cała sieć sprzymierzonych organizacji paramilitarnych w regionie, które jednak w ostatnim czasie zostały zneutralizowane przez miesiące izraelskich operacji na Hezbollah i Hamas przede wszystkim. Teheran od lat buduje oś regionalnego wpływu opartą na tzw. „osi oporu”, której elementami są Hezbollah w Libanie, Hamas w Gazie, Houthi w Jemenie oraz milicje szyickie w Iraku i Syrii, które jednak w ostatnim czasie mocno straciły na znaczeniu poprzez regularne bombardowania ich miejsc lokacji przez Izrael.
Próby przeniesienia konfliktu na teren Izraela muszą zatem opierać się na rakietach i dronach. W ostatnich latach Teheran zainwestował znaczne środki w rozwój swoich technologii precyzyjnego rażenia – systemy rakietowe Sejjil, Shahab, Qadr i Khorramshahr dają możliwość rażenia celów strategicznych, lecz ich skuteczność w warunkach rzeczywistego pola walki zwłaszcza wobec izraelskich systemów antyrakietowych, pozostaje ograniczona. Drony typu Shahed, które w Ukrainie okazały się skutecznym narzędziem nękania, mogą zostać użyte w dużych ilościach w próbie przesycenia obrony Izraela, jednak ta taktyka, choć niebezpieczna nie przyniesie skutku strategicznego bez równoczesnych uderzeń z wielu kierunków.
Jak może wyglądać zemsta Iranu?
Zemsta, o której mówi Iran, musi zatem przyjąć formę złożoną – obejmującą nie tylko atak militarny, ale również działania cybernetyczne, operacje informacyjne, blokady morskie oraz wsparcie dla regionalnych pożarów konfliktów. Iran ma coraz bardziej rozwinięty potencjał cyberataków, który może zostać skierowany przeciwko izraelskiej infrastrukturze krytycznej w postaci sieci energetycznych, systemom transportowym, łączności oraz szpitalom — krótko mówiąc infrastruktura krytyczna.
Iran może także wykorzystać sytuację międzynarodową, próbując przeciągnąć na swoją stronę opinie publiczne państw arabskich lub wywołać napięcia w Zatoce Perskiej, które zagrożą szlakom transportowym ropy i wymuszą reakcję USA oraz UE. Działania takie, choć pozornie niezwiązane bezpośrednio z zemstą, mogą stanowić próbę osiągnięcia celu politycznego innymi środkami.
Teheran dobrze wie, że nie może wygrać konwencjonalnej wojny z Izraelem. Może jednak próbować wygrać długą grę, osłabiając Izrael po trochu, wieloma rękami, w wielu miejscach, w sposób, który rozciąga konflikt w czasie i przestrzeni, czyniąc go nie do kontrolowania i przewidzenia, jednak jest to bardzo mało prawdopodobna opcja. Po pierwsze Iran jak państwo szyickie nie cieszy się popularnością wśród innych państw arabskich, szczególnie sunnickich, mowa tu przede wszystkim o Arabii Saudyjskiej. Po drugie inne państwa nie będą chciały wchodzić w konflikt z Izraelem, a co dalej za tym idzie ze Stanami Zjednoczonymi, z którymi prowadzą zbyt szerokie interesy.
Gdzie Iran upatruje szansę w zemście?
Iran zdaje sobie sprawę, że nie może odpowiedzieć „mirrorowo” nie posiada zdolności do wyprowadzenia precyzyjnego, głębokiego uderzenia lotniczego z powietrza. Zamiast tego, strategia odwetu opiera się na synergii środków. Przede wszystkim na pierwszy rzut pójdą a właściwie, już poszły masowe uderzenia dronów w postaci „Shahedów”. Następnie można spodziewać się ataku poprzez rakiety MRBM, czyli rakieta balistyczna średniego zasięgu mające średni zasięg od 1000 do 3500 km. Mogą one próbować przesycić tarczę Izraela, atakując strony wojskowe, elektrownie, lotniska i infrastrukturę krytyczną, co może chwilowo zdezorganizować system obrony powietrznej.
Polecany artykuł:
Nie można w tym wypadku również lekceważyć morza. Ataki z tego kierunku a przede wszystkim z Morza Czerwonego w postaci dronów z platformy IRIS Shahid Bagheri i ataków z mini‑okrętów‑podwodnych klasy Ghadir mogą stworzyć realne zagrożenie dla okrętów wojennych, tankowców i systemów A2/AD jest to w ostatnim czasie nowy wymiar irańskiej projekcji siły daleko od wybrzeży.
Należy jednak brać poprawkę na ten kierunek ze względu na bardzo mocne obstawienie go przez US Navy, które walczy bojownikami Huti w Jemenie. Podczas ostatnich ataków amerykańskie niszczyciele pomagały eliminować irańskie środki napadu powietrznego, teraz może być podobnie.
Iran odpowie również atakami asymetrycznymi, czyli w sposób, terrorystyczny lub hybrydowe, w którym słabszy podmiot (w tym przypadku Iran) atakuje silniejszego przeciwnika (Izrael) w sposób nietypowy, niekonwencjonalny z pominięciem jego przewagi technologicznej, liczebnej oraz organizacyjnej. Jednak klu odpowiedzi będą stanowiły skoordynowane ataki rakietowe wsparte dronami kamikadze w celu przeciążenia izraelskiej obrony powietrznej, jak miało to miejsce w poprzednich atakach Teheranu.
