Hezbollah grozi „pełnowymiarową” wojną z Izraelem. Znów Liban zapłonie?

2024-06-23 14:14

Pozornie na Bliskim Wschodzie – bez zmian. Pozornie, bo w tzw. przestrzeni publicznej wojna w Izraelu nie jest obecnie „tematem czołówkowym”. To się jednak wkrótce może zmienić, bo szyicka (czyli będąca w aliansie z Iranem) Partia Boga – Hezbollah zapowiada, że wojna może rozszerzyć się – już na dobre – o Liban. Parę dni temu zapowiedziała, że jeśli Cypr udostępni swoje lotniska dla izraelskich sił powietrznych, to „stosownie” na to zareaguje. W jaki sposób i czy to są tylko czcze pogróżki? Trudno wyrokować. Generalizując: wojna izraelsko-szyicka trwa. Końca jej nie widać.

flaga Hezbollah

i

Autor: Khamenei.ir, CC BY 4.0/Wikipedia

W niedzielę (23 czerwca) agencja Associated Press poinformowała, że tysiące bojowników z grup zbrojnych wspieranych przez Iran na Bliskim Wschodzie zgłaszają gotowość, by przybyć do Libanu i dołączyć tam do Hezbollahu, jeśli konflikt tej organizacji z Izraelem przerodzi się w pełnowymiarową wojnę.

PRZYWÓDCA PARTII BOGA HASSAN NASRALLAH DZIĘKUJE OCHOTNIKOM

Jeśli ta wojna, tocząca się – po październikowym ataku Hamasu na Izrael – jest konfliktem „na małych obrotach”, to strach pomyśleć, jakby miała przebiegać, gdyby dostała przyspieszenia. Trzeba pamiętać, że Hamas przy Hezbollahu to, jak bokser lekkiej wagi przy chodzącym w najcięższej. Zresztą władze Izraela wskazywały na tę różnicę mniej lub bardziej bezpośrednio. I o czym tam komunikuje AP? „Przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah oznajmił w przemówieniu z 19 czerwca, że zbrojne formacje z Iranu, Iraku, Syrii, Jemenu i innych krajów oferowały wysłanie dziesiątek tysięcy bojowników na pomoc Hezbollahowi. – Powiedzieliśmy im: dziękujemy, ale jesteśmy przytłoczeni liczbą żołnierzy, którą już mamy – przyznał lider Hezbollahu”.

To radykalne ugrupowanie polityczne szyitów powstałe (1982 r.) i bazujące w Libanie określa się samo mianem „antyimperialistycznego”; przy czym imperializm dla niego uprawia Izrael wspierany przez USA. Zatem Hezbollah jest też partią antyamerykańską, co nie powinno dziwić, gdyż jest wspierany, od początku swego istnienia, przez Iran (przede wszystkim). Nic więc dziwnego, że Stany Zjednoczone (i rzecz jasna Izrael) uznaje Partię Boga za organizację terrorystyczną, a jej członków za terrorystów. Sam Hassan Nasrallah (rocznik 1960) dowodzi Hezbollahem od 1992 r. To on sprawił, że Partia jest główną siłą polityczną Libanu i najsilniejszym z ugrupowań walczących z Izraelem.

Raport Złotorowicza ''Hamas to cyniczna banda drani''

PONAD 5 TYS. IZRAELSKICH RAKIET, POCISKÓW PRZECIWPANCERNYCH I DRONÓW W HEZBOLLAH

W depeszy PAP/AP czytamy:

Kassim Kassir, libański ekspert, zajmujący się m.in. badaniami dotyczącymi działalności Hezbollahu, zauważył, że obecny charakter walk, opierający się na wystrzeliwaniu w stronę Izraela rakiet, nie wymaga dużej liczby bojowników”. Jeśli wybuchnie wojna, Hezbollah będzie (jednak) potrzebować wsparcia.

Kontradmirał Daniel Hagari, rzecznik izraelskiej armii (IDF - Portal Obronny), powiedział w minionym tygodniu, że od czasu, gdy Hezbollah rozpoczął w październiku ubiegłego roku ataki na Izrael, wystrzelił w stronę tego państwa ponad 5 tys. rakiet, pocisków przeciwpancernych i dronów.

„Rosnąca (skala) agresji Hezbollahu prowadzi nas na skraj szerszej eskalacji, która może mieć niszczycielskie konsekwencje dla Libanu i całego regionu”.

Specjalna koordynatorka ONZ ds. Libanu, Jeanine Hennis-Plasschaert oraz dowódca sił pokojowych ONZ rozmieszczonych wzdłuż południowej granicy tego kraju, generał Aroldo Lazaro, stwierdzili we wspólnym oświadczeniu, że „niebezpieczeństwo błędnej kalkulacji, prowadzącej do nagłego konfliktu na szerszą skalę, jest bardzo realne".

Ostatni konflikt na dużą skalę między Izraelem a Hezbollahem wybuchł latem 2006 roku, kiedy stoczono 34-dniową wojnę, w wyniku której zginęło około 1200 osób w Libanie i 140 w Izraelu. Od czasu rozpoczęcia ostatniej serii starć w Libanie śmierć poniosło ponad 400 osób, w tym 70 cywilów i osób nie biorących udziału w walkach. Po stronie izraelskiej zginęło 16 żołnierzy i 11 cywilów. Dziesiątki tysięcy osób po obu stronach granicy musiało opuścić swoje domy”.

HAMAS CZEKA NA WOJNĘ, ALE USA NIE WYŚLE NA NIĄ MARINES

Tymczasem, jak twierdzi strona izraelska, do osiągnięcia pokoju nie jest skłonny Hamas. „Palestyńska organizacja terrorystyczna Hamas wstrzymuje negocjacje w sprawie porozumienia o zawieszeniu broni z Izraelem w nadziei na to, że w Libanie wybuchnie nowa wojna – poinformował portal Times of Israel”.

Na sytuację na bieżąco reaguje Biały Dom. Przypomnieć należy, że bez amerykańskiego wsparcia (politycznego, finansowego i zbrojeniowego) państwo izraelskie miało by spore problemy z obroną niepodległości. Bez względu na to, czy prezydentem USA jest demokrata , czy republikanin, USA konsekwentnie wykazują, że Izrael jest nadzwyczaj ważnym elementem w amerykańskiej geopolityce.

„Władze USA zapewniły delegację z Izraela, która przybyła w minionym tygodniu do Waszyngtonu, że w przypadku wojny z libańskim ugrupowaniem terrorystycznym Hezbollah administracja Joe Bidena jest gotowa udzielić wsparcia stronie izraelskiej – poinformowała w sobotę (22 czerwca – Portal Obronny) stacja CNN”.

Na czym to wsparcie miałoby polegać, to tym – z oczywistych powodów – Waszyngton nie chwalił się publiczne. Biały Dom podkreślił, że gdyby do doszło do eskalacji konfliktu na granicy Izraela z Libanem (czyli: kolejnej wojny izraelsko-libańskiej), to nie rozmieści tam swoich żołnierzy.

ŻELAZNA KOPUŁA NIE PORADZI SOBIE Z POTOPEM RAKIET

Sekretarz generalny ONZ António Guterres uznał, że „pełnoskalowa wojna między Izraelem a Hezbollahem byłaby katastrofą”. Hezbollah, tak uważają amerykańscy i izraelscy eksperci, może pójść na „totalną wojnę” z Izraelem, zasypując go tysiącami rakiet. Nawet 3 tysiącami dziennie! A takiego ostrzału słynna Żelazna Kopuła nie będzie w stanie zneutralizować (czego Izrael doświadczył w październikowym ataku Hamasu).

„The Guaridian” napisał: „Izraelskie baterie przeciwrakietowe Żelazna Kopuła ryzykują przeciążeniem w pierwszych uderzeniach jakiegokolwiek poważniejszego konfliktu z Hezbollahem. Ocena przedstawiona pod koniec ubiegłego tygodnia przez urzędników USA, zgodna z niedawnymi analizami ekspertów z Izraela i Stanów Zjednoczonych, pojawiła się pośród obaw, że wojna z Hezbollahem może być o wiele niebezpieczniejszym przedsięwzięciem niż niszczycielska druga wojna libańska z 2006 r. , kiedy izraelskie bombardowania spowodowały ogromne zniszczenia w Libanie….”.

Dziennik przypomina, że choć z tych tysięcy rakiet większość stanowią pociski niekierowane, to Hezbollah od 2006 r. dysponuje „setkami kierowanych pocisków balistycznych, które można wystrzeliwać z umocnionych bunkrów i mobilnych wyrzutni”. Do tego potencjału trzeba dodać jeszcze armadę dronów kamikadze, z którymi IDF „średnio” sobie radzi.

Mając takie uzbrojenie Hezbollah może sprawić, że izraelska obrona przeciwlotnicza mogłaby się załamać. Nie ulega wątpliwości, że gdyby Hezbollah otwarcie przystąpił do wojny z Izraelem, to i Liban znów na tym straci, a cywile (po obu stronach) życie…

Sonda
Czy wojna Izraela z szyickimi ugrupowaniami rozszerzy się na LIban?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki