Spis treści
- Wojny z Hamasem i Hezbollachem. Ciężkie lekcje, z których wyciągnięto wnioski?
- Ewolucja taktyki i strategii, czyli jak pokonać miasto?
- Miasto to miejsce dla piechoty i czołgów?
- Nakpadon, Namer – pojazd do „jazdy w mieście”?
Masowy atak Hamasu, który kosztował życie około półtora tysiąca ofiar cywilnych i doprowadził do największej od dekad izraelskiej operacji wojskowej… która kosztowała już według ostrożnych szacunków około 10 tys. ofiar w Strefie Gazy i spore problemy dla Izraela na arenie międzynarodowej. Nie powstrzyma to jednak trwających działań, gdyż zarówno politycznie jak i militarnie nie jest to możliwe. Celem operacji jest likwidacja Hamasu, a przynajmniej systemu tuneli, magazynów broni, oraz takiej liczby bojowników i w miarę możliwości dowódców, aby ta organizacja nie mogła już zagrozić bezpieczeństwu Izraela.
W pewnym sensie jest to zarówno przełomowy moment wojny Hamasu z państwem Izrael jak też największy sprawdzian dla taktyki, strategii i wyposażenia IDF, które w dużym stopniu kształtowały się do walki w mieście z takim właśnie przeciwnikiem. Świetnie uzbrojonym, znającym teren i takim, który użyje wszelkich możliwych metod, aby zabić jak najwięcej izraelickich żołnierzy. Bez względu na straty w ludziach, infrastrukturze, sprzęcie czy przypadkowych ofiarach. Z przeciwnikiem stosującym terrorystyczne metody.
Wojny z Hamasem i Hezbollachem. Ciężkie lekcje, z których wyciągnięto wnioski?
Temat izraelskich operacji wojskowych, ich celów i zasadności, to kwestia na odrębną publikację. Nie chcę tu oceniać tych kwestii, a jedynie wskazać metody działania Izraelskich Sił Obrony (IDF) w działaniach w terenie zurbanizowanym, które ewoluowały w ciągu ostatnich trzech dekad bardzo mocno. Impulsem były, jak to się zwykle dzieje w takich sytuacjach, wnioski z mniej lub bardziej udanych działań bojowych, szczególnie w ostatnich dwóch dekadach.
Pierwszym ważnym momentem w historii izraelskiej taktyki miejskiej jest tak zwana Druga Wojna Libańska z 2006 roku, która rozpoczęła się od ataków rakietowych Hezbollahu na cele w Izraelu i porwania dwóch żołnierzy izraelskich po ataku na patrol graniczny. Doprowadziło to do intensywnego konfliktu z Libanem i zaangażowania znacznych sił izraelskich, które poniosły spore straty.
Kolejna ciężka próba dla IDF to operacja Cast Lead z 2008 roku, gdy próbowano po raz pierwszy wyeliminować siły Hamasu w Strefie Gazy, realizując intensywną operację lądową i powietrzną. W krajach arabskich operację Płynny Ołów nazwano „Masakrą Gazy”, choć dziś jej skala w porównaniu z obecnymi działaniami, czy nawet z trwającą ponad 50 dni operacją Protective Edge z 2014 roku, była ograniczona. Pomiędzy tymi dwoma zdarzyła się jeszcze skierowana przeciw Hamasowi operacja Pillar of Defense z 2012 roku, która była w głównej mierze operacją powietrzną, w której przeprowadzono setki ataków z wykorzystaniem samolotów, śmigłowców i maszyn bezzałogowych.
Ewolucja taktyki i strategii, czyli jak pokonać miasto?
Zarówno na bazie doświadczenia z prowadzonych wojen i innych operacji wojskowych, jak też w wyniku rozwoju technologii, z których izraelskie siły zbrojne chętnie korzystają. Nie chodzi tu a jakieś „modne nowinki”, ale narzędzia służące rozwiązaniu konkretnych problemów.
Jest wśród nich na przykład szerokie wykorzystanie bezzałogowców różnych klas, zarówno do wykrywania i atakowania sił przeciwnika, jak też bieżącego śledzenia położenia własnych sił, aby uniknąć tak zwanego „friendly fire”, czyli ostrzelania swoich żołnierzy przez inny odział, artylerię czy lotnictwo w wyniku błędnej identyfikacji lub braku informacji. Wbrew nazwie, nie ma w takim zdarzeniu nic przyjacielskiego, a jest to wbrew pozorom częsty problem, szczególnie w terenie miejskim, gdzie budynki często uniemożliwiają bezpośredni kontakt z sąsiadującymi oddziałami.
Izraelska amia, jak zwróciłem wcześniej uwagę, nie raz musiała mierzyć się z wyzwaniami walk w mieście i wszelkich problemów, jakie stwarza planowanie i realizacja takich misji. Szczególnie w warunkach miast arabskich i ich starszych dzielnic, w których uliczki to często wąskie kaniony między ściśniętymi budynkami. Kręte, pełne zaułków, skrzyżowań, bram i zakamarków.
Postawiono więc w większym stopniu na ruch, utrzymanie presji na przeciwnika oraz przecinanie i zakłócenie jego linii niż klasyczne zajmowanie terenu. Przyjęto też, że w walce miejskiej nie istnieje coś takiego jak „linia frontu” czy „zaplecze”. Działania prowadzone są potencjalnie na całym obszarze i wszędzie może pojawić się zagrożenie.
Wcześniej należy jednak przeprowadzić trzy istotne kroki. Pierwszym jest wymuszenie ewakuacji możliwe dużej liczby cywilów z obszaru planowanej misji. Zarówno poprzez akcje informacyjne w mediach i poprzez sieci komórkowe, w których informowani będą, skąd mają się ewakuować, jak też poprzez ostrzał, co może wydawać się dziwne. Izraelczycy stosują metodę tak zwanego „pukania w sufit”, czyli ostrzeliwania dachów budynków amunicją, która nie powinna zagrażać ludziom wewnątrz, ale ma oczyścić dach z ewentualnego przeciwnika i skłonić mieszkańców do ucieczki.
Z jednej strony ogranicza to liczbę przypadkowych ofiar, szczególnie podczas stanowiącej kolejny krok intensywnej operacji powietrznej. Z drugiej ogranicza zarówno wykorzystanie cywilów jako żywe tarcze przez przeciwnika, jak też ryzyko przypadkowego ostrzelania ich podczas operacji lądowej. Trzecim krokiem jest odseparowanie obszaru przyszłej operacji miejskiej, czyli okrążenie miasta, które jest celem. Wszystkie te działania możemy zaobserwować podczas obecnej operacji w Strefie Gazy.
Miasto to miejsce dla piechoty i czołgów?
Kolejna kwestia to metody prowadzenia operacji lądowej. Efektem wojen lat 2006-2014 była dogłębna analiza i zmiany zarówno w szkoleniu jak i wyposażeniu. Uznano, że kluczową przyczyną wielu strat i porażek było słabe rozpoznanie, niedostateczna koordynacja działań oraz słaba współpraca sił naziemnych z lotnictwem. Oprócz zmian w szkoleniu, które objęło szerszy zakres działań w terenie zurbanizowanym w warunkach konfliktu wysokiej intensywności i ścisłą współpracę lotnictwa, a szczególnie śmigłowców, z żołnierzami na ziemi.
Wprowadzono też zmiany w wyposażeniu. Zarówno jednostki liniowe, jak i rezerwowe nasycono większą ilością sprzętu do szturmowania budynków, forsowania drzwi i tworzenia przejść. Za jedną z kluczowych spraw uznano inkorporowanie do pododdziałów specjalistów zarówno w zakresie zagrożeń minowych i inżynieryjnych, jak też w zakresie użycia materiałów wybuchowych.
W jakim celu? Przede wszystkim, aby eliminować pułapki i niszczyć wykryte tunele, umocnione punkty obrony itp. Aby uniknąć wielu zagrożeń i pułapek, mówiąc bardzo oględnie, najlepiej unikać drzwi i klatek schodowych, a nawet ulic. Dlatego IDF szeroko stosuje obecnie odpowiednie ładunki wybuchowe do wybijania zarówno przejść do pomieszczeń czy sąsiednich budynków, które często przylegają do siebie, jak też do generowania dróg komunikacji pionowej pomijające często zaminowane schody i pułapki ogniowe. Nie jest to taktyka subtelna, ale skutecznie ograniczająca straty.
Bezwzględnie stwierdzono, że w działaniach miejskich kluczowa jest kontrola przestrzeni powietrznej. Z jednej strony pozwala na wsparcie ogniowe sił naziemnych w każdej wymagającej tego sytuacji, ale z drugiej zapewnia równie ważne rozpoznanie powietrzne, czyli świadomość sytuacyjną, która w walce miejskiej jest jeszcze ważniejsza niż w operacji w terenie otwartym.
Istotny jest też skuteczny system wymiany danych i zarządzania polem walki. Nie służy on jednak sterowaniu działań odgórnie, przed wyższych dowódców, ale dostarczeniu informacji dowódcom na pierwszej linii. Najbardziej skuteczna okazuje się bowiem zdaniem Izraelczyków taktyka „kontrolowanego chaosu”. Okrążone miasto nie jest zajmowane obszar za obszarem, ale atak prowadzony jest jednocześnie z wielu kierunków, w sposób zapewniający wzajemne wsparcie, ale z koncentracją nie na zajmowaniu terenu, ale stałym nacisku na przeciwnika. Chodzi o niedanie mu czasu na przegrupowanie, przygotowanie zasadzek, zajęcie umocnionych pozycji.
Jak już wspomniałem wcześniej, piechota zmechanizowana IDF współpracuje ściśle z czołgami i ciężkimi transporterami opancerzonymi, ale również pojazdami inżynieryjnymi, opancerzonymi buldożerami czy wozami trałującymi. Aby uniknąć ognia snajperów, moździerzy i min, piechota unika ulic. Transporter może w razie potrzeby wjechać do budynku i rozładować desant bezpośrednio do środka. Piechota może przemieszczać się wewnątrz, forsując ściany, zaskakując i eliminując przeciwnika. Na ulicy poruszają się wspierające ją czołgi i inne pojazdy ciężko opancerzone, szczególnie w zakresie zagrożeń minowych.
Nakpadon, Namer – pojazd do „jazdy w mieście”?
Uznano również, że zwykłe pojazdy opancerzone, takie jak np. szeroko stosowane transportery M113 Zelda, nie spełniają wymagań w zakresie ochrony żołnierzy. Sprawdziły się natomiast czołgi Merkava IV, które zapewniają nie tylko dostateczny poziom ochrony załodze, ale też są w stanie, przy ograniczeniu zapasu amunicji, wiąć niewielki desant. Szerzej stosowano też ciężkie transportery opancerzone, o których napiszę nieco później. Przede wszystkim II Wojna Libańska była impulsem do przyspieszenia prac i wdrożenia do służby, w szerszym niż planowano zakresie, pojazdów opancerzonych Namer, opartych na podwoziu czołgu Merkava. Jest on nie tylko silnie opancerzony, ale też wyposażony w aktywne systemy ochrony, które udowodniły swoją ogromną przydatność w tego typu operacjach.