Dekalog strategiczny Sandora Fabiana. Dlaczego potrzebny jest nowy system obrony NATO przed Rosją?

2024-04-29 22:00

Państwa europejskie wyciągają z wojny na Ukrainie złe wnioski – taką tezę postawił w artykule opublikowanym na stronie Modern War Institute Sandor Fabian, były pułkownik węgierskich wojsk specjalnych, obecnie wykładowca i autor wielu publikacji poświęconych strategii. Na czym polega błąd popełniany przez większość analityków? Postrzegamy, argumentuje Fabian, wojnę na Ukrainie, przez pryzmat aparatu poznawczego i teorii wojny Clausewitza.

Teoria wojny Clausewitza. Dlaczego nie jest już aktualna?

Ten XIX-wieczny pruski teoretyk kładł duży nacisk na walkę, manewr i operacje dużych armii, które w realiach szybko zmieniającego się pola walki, a z taką sytuacją mamy do czynienia na Ukrainie, mają coraz mniej do powiedzenia. Dziś walczy się inaczej niż zaleca to Clausewitz, ale europejscy obserwatorzy i analitycy nie dostrzegają tego, a z pewnością wyciągają złe wnioski kierując się w swoich analizach „widoczną chęcią utrzymania takiego paradygmatu (clausevitzowskiego – MB) teoretycznego przy życiu i udowodnienia jego uniwersalnego znaczenia.” W rezultacie większość państw naszego kontynentu wyciągnęła złe wnioski z wojny i zaczęła się przygotowywać do konfliktu masowego, o charakterze przemysłowym, w którym nacisk kładzie się na operowaniu wielkimi siłami.

Problemem jest wszakże to, trzeźwo zauważa Fabian, że za wyjątkiem kilku największych europejskich graczy takich jak Polska, Niemcy, Francja czy Wielka Brytania, bo te państwa mogą sobie pozwolić na powrót do wielkich armii, pozostali nie mają na to ani zasobów demograficznych, ani potencjału przemysłowego, ani też - co jeszcze ważniejsze - głębi strategicznej. Obierając taką drogę, marnotrawią zasoby, ale co gorsze, przygotowują się do wojny „na warunkach przeciwnika”, czyli Rosji, dla której wojna na wyniszczenie jest podstawową metodą rozstrzygnięcia na własną korzyść konfliktu, ponieważ premiuje zarówno większe zasoby Federacji, jak i fakt nieliczenia się ze stratami własnymi.

Jak zauważa Fabian, „Od dawna istniały oczywiste powody, dla których wiele krajów europejskich nie powinno inwestować w formułę konwencjonalnej obrony w stylu zachodnim. Należą do nich bliskość sił rosyjskich, stosunkowo mała populacja, brak naturalnych przeszkód na ich terytorium, niewielka lub żadna głębokość strategiczna lub operacyjna, potrzebna dopracowania wielowarstwowej obrony konwencjonalnej, brak tradycji i kultury organizacyjnej w zakresie prowadzenia wojny manewrowej, ograniczone możliwości produkcyjne przemysłu obronnego oraz małe i niedostatecznie wyposażone siły zbrojne.” Te czynniki sprawiają, że niektóre państwa wschodniej flanki NATO, choćby Bałtowie, nie powinni naśladować tego, jak do wojny przygotowują się wielcy gracze, a raczej powinny skoncentrować się na własnym modelu walki, wykorzystując na swoją korzyść zarówno doświadczenia historyczne, jak i znajomość terenu i warunków prowadzenia ewentualnych operacji w przyszłości.

Dlaczego potrzebny jest nowy system obrony NATO przed Rosją?

Przygotowaniu nowej formuły obrony przed Rosją winno służyć obserwowanie doświadczeń Ukrainy. Innymi słowy Fabian buduje ciekawą koncepcję, w świetle której system obrony NATO przed Rosją winien zostać skonstruowany inaczej niż obecnie i przyjąć formułę sferyczną czy nakładających się na siebie okręgów. Zewnętrzy obejmowałby niewielkich członków NATO graniczących z Rosją, a dopiero kolejny duże armie większych graczy - w rodzaju Polski, Niemiec czy Francji. Konstruując ten zewnętrzny krąg oporu należy uważnie obserwować wojnę na Ukrainie i wyciągnąć z jej przebiegu prawidłowe wnioski.

Fabian - na podstawie doświadczeń ukraińskich - formułuje swoisty dekalog strategiczny, mający pomóc nam w redefiniowaniu strategii obrony NATO. Po pierwsze, jak argumentuje, nie należy przyjmować wojny, która miałaby toczyć się na warunkach przeciwnika, tym bardziej jeśli przeciwnik, a tak jest w przypadku Rosji, ma przewagę zasobów. Dawid pokonał Goliata nie dlatego, że stał się większy i silniejszy od niego, ale mógł wygrać, bo wymyślił nowy sposób walki, niwelujący jego słabości. Podobnie jest w przypadku Ukrainy, która wygrywała z Moskalami, kiedy unikała bezpośredniego, czołowego starcia, w którym nie miała szans, a zaczęła przegrywać wówczas, kiedy postanowiła pokonać Rosja ich własną bronią, organizując wielką ofensywę sił lądowych.

W podobnej sytuacji jest większość państw europejskich. Mając mniejsze zasoby i siły muszą unikać ich „ścierania” w wojnie toczonej w taki sposób, jaki lubią Rosjanie. Aby wygrać, muszą za to szukać asymetrii, słabych punktów przeciwnika, gdzie należy uderzać wykorzystując efekt zaskoczenia. Szansa na wygranie wojny z Rosją, jeśli miałby to być od pierwszego dnia konflikt na wielką skalę, w którą zaangażowane byłyby duże siły, jest w opinii węgierskiego eksperta relatywnie mniejsza, niż kiedy przyjmie się inną formułę walki.

Współczesna wojna toczy się w miastach. Rośnie znaczenie "urban warfare"

Po drugie, argumentuje Fabian, chcemy tego czy nie, współczesna wojna toczona jest w miastach, wśród ludzi i do takiego konfliktu należy się przygotowywać. Rośnie znaczenie "urban warfare", ale też zwiększa się perspektywa atakowania ludności cywilnej, która nie tylko powinna być chroniona, ale również odpowiednio do wybuchu konfliktu przygotowana. A zatem nie będziemy walczyć „na wsi”, na obszarach słabo zaludnionych, ułatwiających manewrowanie dużymi związkami taktycznymi, ale przede wszystkim w terenach silnie zurbanizowanych.

Ta obserwacja winna skłaniać rządzących do zmiany podejścia w zakresie przygotowania państwa do wojny. Nacisk nie powinien być kładziony jedynie na modernizację sprzętową i rozbudowę kadrową sił zbrojnych, ale również na budowę systemu obrony totalnej, w którym przygotowania ludności cywilnej do realiów konfliktu odgrywa nie mniejszą rolę. Jeśli przyszła wojna ma mieć głównie charakter miejski, to trzeba się też do niej odpowiednio przygotowywać, kładąc nacisk na strategię i szkolenie w zakresie walki na terenach zurbanizowanych oraz należy fortyfikować nasze miasta.

Rozmowa Prof. Antoniego Dudka z gen. Stanisławem Koziejem o NATO, PiSie i wojsku oraz przemyśle obronnym

Głębia strategiczna jest kluczowym czynnikiem przetrwania

Po trzecie, głębia strategiczna jest kluczowym czynnikiem przetrwania. To premiuje duże terytorialnie państwa, a stawia w gorszej pozycji te, które są mniejsze obszarowo. Trzeba mieć po prostu wystarczająco dużo terenu, aby móc się w sposób uporządkowany wycofywać, mieć miejsce na przegrupowanie i odpowiednie rozlokowanie zapasów i potencjału przemysłowego niezbędnego do kontynuowania walki. Ci, którzy nie mają komfortu posiadania rozległego terytorium, muszą zacząć budować siatkę porozumień bilateralnych z państwami sąsiednimi i tam sytuować swoje zdolności przemysłowe, tam też należy gromadzić zasoby i rezerwy.

Innymi słowy: Bałtowie nie dysponują głębią strategiczną, bo są to państwa terytorialnie małe, dlatego powinni przesunąć część swoich zdolności na teren tych sąsiadów (Polska, Niemcy), którzy są na tyle duzi, iż perspektywa zajęcia całego ich terytorium przez wroga jest odległa. Daje to gwarancje kontynuowania walki.

Po czwarte, sojusznicy są potrzebni w czasie wojny, ale musimy pamiętać, że ich wpływ na perspektywę naszego zwycięstwa może być również negatywny. Jeśli bowiem nasza zdolność do kontynuowania walki, a tak jest w przypadku Ukrainy, zależy od gotowości sojuszników do tego, aby dostarczać nam niezbędne ilości amunicji i sprzętu, to wraz z tymi dostawami jest to proces w gruncie rzeczy nie do uniknięcia, narzucają nam oni „model wojny”, czyli to jak walczymy. W mniejszym stopniu jesteśmy wówczas w stanie wykorzystać naszą znajomość zarówno terenu, jak i przeciwnika, w większym przyjmujemy rozwiązania naszych sojuszników. One mogą, ale nie muszą, korzystnie wpływać na naszą skuteczność i ponoszone przez nas koszty.

Sandor Fabian: Siły Zbrojne Ukrainy były skuteczniejsze w pierwszej fazie wojny

Fabian jest przekonany, że w przypadku Ukrainy jej siły zbrojne były skuteczniejsze w pierwszej fazie wojny, kiedy walczyły „po swojemu”, w zgodzie z własną tradycją i kulturą strategiczną, a sprawy przybrały gorszy obrót, kiedy Kijów chciał walczyć w zgodzie z amerykańską szkołą wojny wielodomenowej, do czego ani nie był przygotowany, ani nie miał odpowiednich zasobów.

Po piąte, manewry i ćwiczenia, które organizujemy w okresie poprzedzającym wojnę, winny pomagać dostrzec nam, jakie błędy popełniamy. Nie mogą być one w związku z tym „zwycięskie” czy ograniczać się do manifestowania jedności sojuszniczej. Jeśli przyjmiemy tego rodzaju podejście, to jego konsekwencją będzie gorsze niż moglibyśmy przygotowanie się do konfliktu kinetycznego.

Po szóste, wiedza na temat naszego przeciwnika, znajomość jego kultury strategicznej, sposobu walki i procesu politycznego, może być naszym atutem w czasie konfliktu. Oznacza to konieczność inwestowania w zdolności analityczne i wywiadowcze.

"Większość krajów europejskich od dawna ma trudności z zakupem i konserwacją czołgów"

Po siódme, „zapomnijmy o wielkich platformach bojowych” - argumentuje Fabian. Wojna na Ukrainie, a takie też będą wojny w przyszłości, nie oznacza oczywiście całkowitego wyeliminowania ciężkiego sprzętu w postaci czołgów i transporterów opancerzonych. Jednak to nie one decydują o możliwości osiągnięcia przewagi. Duża liczba tanich, replikowalnych i skutecznych rozwiązań autonomicznych staje się, a trend ten ulegnie przyspieszeniu, narzędziem osiągnięcia zwycięstwa. Sandor Fabian trzeźwo stwierdza, że „większość krajów europejskich od dawna ma trudności z zakupem i konserwacją czołgów, bojowych wozów opancerzonych, samolotów i statków ze względu na ich stale rosnące ceny.

Teraz wojna na Ukrainie pokazała, że są to jedne z najgorszych inwestycji, jakie można poczynić, jeśli chodzi o obronę narodową. Kraje europejskie powinny odejść od tradycyjnych platform na rzecz zaawansowanych technologii w stronę odpowiednich rozwiązań, które nie są duże, drogie i łatwe do ukierunkowania, ale małe, tanie, obfite, ukryte i wysoce skuteczne.”

Po ósme, jak pisze „nie wszyscy będą walczyć”, a ci, którzy zdecydują się chwycić za broń, „nie są najlepiej przygotowani do tego”. To też jedno z doświadczeń wojny na Ukrainie, której ochotnicza armia składa się z ludzi o średnim wieku 43 lat, a niemała część męskiej populacji po agresji wyjechała z kraju. Tak też będzie najprawdopodobniej sytuacja przedstawiała się w państwach europejskich, co oznacza, że trzeba zmienić politykę przygotowania społeczeństwa do konfliktu. Korzystając z doświadczeń Ukrainy już teraz musimy, w opinii Fabiana, podjąć szereg kroków zarówno legislacyjnych, jak i faktycznych, aby uniemożliwić ucieczkę części populacji niechętnej osobistemu zaangażowaniu w walkę. W przeciwnym razie możemy zderzyć się z realiami polegającymi na niemożności zbudowaniu dużych armii, które - co gorsza - będą składały się ze starszych, o ograniczonych zdolnościach ruchowych, mężczyzn.

W konflikt zbrojny zaangażowane są całe społeczeństwa

Po dziewiąte, obrona to nie tylko zadanie państwa czy rządu. W konflikt angażowane są całe społeczeństwa, a to wymusza zmianę podejścia już na poziomie planowania obronnego i przygotowania do ewentualnej agresji. Jak zauważa, „oprócz podstawowych działań legislacyjnych, integracja i wykorzystanie zdolności pozarządowych i niemilitarnych w krajowych systemach obronnych wymaga fundamentalnych zmian w szkoleniu i kształceniu przyszłych europejskich dowódców wojskowych, a także pełnej integracji tych zdolności z krajowymi programami ćwiczeń.”

Wreszcie dziesiąte „przykazanie” – decepcja, oszukanie przeciwnika pozostaje nadal ważnym, nie tracącym znaczenia, narzędziem prowadzącym nas do zwycięstwa we współczesnej wojnie. Wynika to z prostej prawdy, że „nie możesz zniszczyć obiektu, którego nie widzisz”, a duża liczba fałszywych celów prowadzi do marnotrawienia przez wroga zawsze ograniczonych zasobów.

Niżej zobaczysz najnowsze zdjęcia z wojny w Ukrainie, a dalsza część tekstu pod galerią:

Ekspert: Europa znajduje się w punkcie zwrotnym

W opinii węgierskiego eksperta „Europa znajduje się w punkcie zwrotnym”, co oznacza, że dziś podejmowane decyzje wpłynąć mogą na to, w jakich warunkach będą żyły przyszłe pokolenia. To wymusza na nas przemyślenie doświadczeń z wojny na Ukrainie, a nie hołdowanie „starym paradygmatom”, które dają przewagę, już na starcie, naszym przeciwnikom. Jak argumentuje w konkluzji swego wystąpienia, „obserwacje z wojny na Ukrainie wskazują na potrzebę całkowitej zmiany paradygmatu. Teoria wojny, która sprawdza się w jednym kraju i w jednym czasie, może okazać się całkowicie niemożliwa do zastosowania w innych krajach i w innym czasie. Nasi przywódcy muszą być przygotowani na modyfikację lub nawet porzucenie dotychczasowej teorii wojny. Kraje europejskie powinny całkowicie przeprojektować swoje podejście do obrony narodowej w oparciu o realia pola bitwy XXI wieku. Niezastosowanie się do tego może zmusić je do zapłacenia najwyższej ceny w przypadku rosyjskiej agresji.”

Wystąpienie węgierskiego eksperta należy potraktować zarówno w kategoriach memento, jak również jako wezwanie do dyskusji. Ważne jest też przeprowadzony podział na kraje duże, które - jak Polska czy Niemcy - mają zasoby, aby budować tradycyjnie rozumiane zdolności wojskowe i przygotowywać się do wojny przemysłowej na pełną skalę z Federacją Rosyjską, i kraje małe, które takich możliwości są pozbawione. Te ostatnie muszą przemyśleć swoją „teorię wojny” obronnej, przyjąć inny jej model, bardziej przypominający skandynawskie podejście „total defence”, w którym do walki przygotowuje się całe społeczeństwo.

Tego rodzaju podział obowiązków oznaczać też będzie, o czym Fabian nie pisze wprost, ale jest to naturalna konsekwencja takiego stanu rzeczy, zmianę relacji sojuszniczych. Wymusza podział na państwa duże, które będą w stanie zagwarantować zdolności na wypadek wojny pełnoskalowej i państwa małe, które od tej pomocy będą zależne. To z kolei prowadzi do rezygnacji z formuły równych praw wszystkich sojuszników. Kiedy wojna się zbliża, rosną wyzwania i nakłady, duzi mają większe obowiązki, a co za tym idzie - będą też mieć więcej do powiedzenia, jeśli uda się obronić pokój.

Sonda
Uważasz, że rosyjskie groźby ataku na państwo NATO to blef?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki