Wojna na Ukrainie po raz kolejny rozbudziła niepokój o to, że może dojść do wybuchu III wojny światowej. Według Bogusława Wołoszańskiego, taki konflikt mógłby oznaczać wojnę nuklearną. W swoim programie "Wojna według Wołoszańskiego", nie ukrywa, że takie przygotowania zaczęły się jeszcze w latach 80'. System specjalnych i tajnych bunkrów chociażby w Moskwie może świadczyć o tym, że najważniejsi politycy biorą pod uwagę tak skrajny scenariusz. - Z takiej ochrony mogliby skorzystać członkowie radzieckiego rządu, jeśli tylko zdążyliby wsiąść do pociągu, który wywiózłby ich w bezpieczne miejsce. Jednym z takich miejsc byłby schron zlokalizowany pod jedną ze stacji metra, na głębokości 60 metrów - opisał dziennikarz.
Jak jednak zaznaczył Bogusław Wołoszański, zapewne pod Moskwą bądź w okolicach znajdują się również inne bunkry, w których można by było przetrwać wojnę nuklearną. Ich lokalizacja jest jednak objęta ścisłą tajemnicą. Bogusław Wołoszański podkreśla, że w przypadku ataku nuklearnego, najlepszą obroną wydaje się być atak. - Żadne z mocarstw nie zaatakuje, nie mając pewności, że pierwszy atak będzie tzw. uderzeniem rozbrajającym, czyli że zaatakowane państwo nie straci tylu wyrzutni rakiet, tylu okrętów z wyrzutniami, że nie będzie mogło zadać ataku odwetowego - analizował Bogusław Wołoszański w programie "Wojna według Wołoszańskiego".