Zadowoleni z Władimira Putina najczęściej są tzw. starsi respondenci
Niezależny rosyjski ośrodek badań społecznych – Centrum Lewady – przesondowało „w tym temacie” reprezentatywną grupę społeczeństwa. Wnioski zasadniczo stawia się na koniec omówień. Teraz będzie odwrotnie.
Otóż tak jak stanowcza w kwestiach negocjacyjnych jest Ukraina, tak samo bezkompromisowa jest Rosja. Co wyraża w poglądach znacząca część Rosjan. Podkreślmy, że często zdarza się, że są oni – cytując klasyka – „jednocześnie za i przeciw”.
Widać to w podejściu do oceny sytuacji w Federacji Rosyjskiej i podjęcie negocjacji pokojowych z Ukrainą. 69 proc. respondowanych uważa, że „sprawy w kraju idą w dobrym kierunku”. Przeciwnego zdania jest 20 proc. Rosjan.
Nie słabnie poparcie dla prezydenta Władimira Putina. Na koniec września jego działania aprobowało 84 proc., odwrotną opinię prezentowało 13 proc.
Zadowoleni z pracy/działalności Putina są starsi respondenci (87 proc. w wieku 55 lat i więcej), ci, których stać na dobra trwałe (88 proc.), respondenci uważający, że w kraju jest dobrze kraj zmierza we właściwym kierunku (97 proc.).
Łatwo domyśleć się, że krytycznie nastawieni do rzeczywistości do młodzi (w wieku 24-39 lat; 24 proc.), ledwo wiążący koniec z końcem (w oryginale: „respondenci, którym ledwo co starcza na żywność”; 29 proc.), a także mieszkańcy wsi i małych miast (21 proc.), respondenci ufający informacjom z kanałów YouTube (35 proc.) oraz ci, którzy nie akceptują działań obecnego prezydenta (76 proc.). Zwrócić należy na rosyjski paradoks „jednocześnie za i przeciw”. Z rachunków wychodzi, że ponad 20 proc. grupy, które nie akceptuje działa Putina, nie uważa, by sprawy państwa szły „w złym kierunku”.
Władza w Rosji liczy się ze zdaniem społeczeństwa, gdy jest zgodne z jej linią
A co z nastawieniem do podjęcia negocjacji z Ukrainą? Z sondażu (800 osób) prowadzonego w ramach projektów Chronicle i Extreme Scan wyszło, że we wrześniu wycofanie wojsk z Ukrainy i negocjacje pokojowe z nią bez osiągnięcia celów SWO (specjalnej operacji wojskowej wg rosyjskiego nazewnictwa) poparłoby 49 proc. respondentów. Gwoli wyjaśnienia: to projekty dokumentujące zniszczenia wojenne na Ukrainie.
Zakładając, że te badania były reprezentatywne, to ich wynik można byłoby uznać za „sensacyjny”, gdyż prawie połowa społeczeństwa rosyjskiego zgodziłoby się na zakończenie wojny, nawet kosztem oddania tego, co Rosji udało się urwać z Ukrainy, ale…
Spokojnie, spokojnie. Jeszcze tak dobrze nie jest, by znacząca część rosyjskiego społeczeństwa popierała Putina i chciała pokoju z Ukrainą nawet za cenę rezygnacji prawie z jednej piątej okupowanego obecnie terytorium, łącznie z Krymem.
Większym zaufaniem należy jednak obdarzyć badania Centrum Lewady.
Raz: że jest to instytucja wyspecjalizowana w tego rodzaju działalności. Dwa: że badający operują na znacznie większych grupach społecznych (w socjologii określa się taką populację mianem „reprezentacyjnej próby badawczej”). I z jego ostatnich badań w rzeczonej materii wynika, że nie jest tak różowo, jak to mogłoby wynikać z wyżej cytowanego sondażu.
Otóż decyzję Władimira Putina o zakończeniu wojny z Ukrainą poparłoby 72 proc. respondentów (20 proc. byłoby temu przeciwnych), ale 60 proc. z nich uznaje, że pokój w zamian za zwrot Ukrainie okupowanych terytoriów nie wchodzi w grę (31 proc. gotowych jest przystać na taki warunek). Nadto 72 proc. byłoby przeciwnych wejściu Ukrainy do NATO jako warunku zakończenia konfliktu. A przypomnijmy, że w ramach po zachodniej stronie coraz mocniej jest eksponowana teza o tym, że wojnę można byłoby zakończyć, gdyby Ukraina „czasowo” zrzekła się tego co utraciła, a gwarancje bezpieczeństwa dałoby jej członkostwo w NATO…
Jest jeszcze jeden problem z zakończeniem wojny. Wynikający z wiekowych tradycji rosyjskiej polityki, bez względu na to, kto ją realizował. Otóż władza lepiej wie od społeczeństwa, co leży w interesie państwa i nie bardzo liczy się z jego zdaniem, gdy stoi ono w sprzeczności z optyką Kremla.