To oświadczenie wygłosił krótko po tym, jak taką rakietą Rosjanie trafili w zakład zbrojeniowy JUŻMASZ (za czasów CCCP produkujący m.in. słynne rakiety SS-20) w Dnieprze.
Moskwa była zadowolona z sukcesu, Zachód był nieco przestraszony, a Ukraińcy wzięli pod lupą szczątki cziudo-arużija, czyli wunderwaffe, czyli cudownej broni. I jeśli wierzyć temu, co wykazali Ukraińcy (w tej wojnie obie strony walczą też propagandowo), to cała ta „Leszczyna” taka cudowna nie jest, jak ją prezydent Putin raczył zachwalać.
Badający doszli do wniosku, że rakiecie daleko do miana nowoczesnej, choćby dlatego, że powstała z nie najnowszych komponentów. Kilka części, które przetrwały eksplozję (rakieta może przenosić też głowice nuklearne, czy nie omieszkał Putin również straszyć „kolektywny Zachód”) były numerowane i znaczone datą produkcji. I okazało się, że podzespoły podchodziły sprzed… siedmiu lat.
Należy przypomnieć deklarację Putina, który podczas wspominanego spotkania z kadrą oficerską, kiedy to podkreślił, że „Leszczyna” to konstrukcja powstała „w oparciu o nowoczesne, nowatorskie rozwiązania” i wcale nie jest , jak twierdzą na Zachodzie, modernizacją sowieckiego projektu.
No to dziennikarze „Financial Times” wykazali, jak nowatorska jest najnowsza, cudowna broń Rosji. Przeprowadzili śledztwo, w oparciu o źródła otwarte. Wzięli pod lupę działalność Moskiewskiego Instytutu Inżynierii Termicznej, (producenta międzykontynentalnych pocisków balistycznych) oraz JSC Concern Sozvezdie (producenta rozwiązań walki elektronicznej).
Wyniki też były, można tak to określić, zaskakujące. Po pierwsze: do produkcji „Oriesznika” użyto… zachodnich komponentów. Po drugie: te części pochodziły z obrabiarek sterowanych numerycznie importowanych z Niemiec i Japonii.
Wróćmy na Białoruś i decyzji (Putina) o rozmieszczeniu „Leszczyny” na jej terytorium. W grudniu Putin zapowiedział, że „Oriesznik” pojawi się na Białoruś nie wcześniej niż w drugiej połowie 2025 r.
Systemy mają być częścią kompleksu Strategicznych Sił Rakietowych Sił Zbrojnych FR, ale określenie celów będzie należeć do kompetencji Mińska. Łukaszenka zapowiedział (26 stycznia), że systemy będą rozlokowane „bliżej Smoleńska”. A decyzja o ich instalacji na terytorium Białorusi zapadła „w odpowiedzi na chęć i możliwość rozlokowania rakiet średniego zasięgu przez Amerykanów w Europie”.
Bez względu na to z jakich części zmontowane są rakiety „Leszczyna”, to nie należy bagatelizować ich potencjału, wyraźnie „pompowanego” (tak to dzieje się w każdej propagandzie) przez Władimira Władimirowicza Putina.
„Oriesznik” to rakieta średniego zasięgu (5550 km). Osiąga prędkość do Mach 10 Machów (12,4 tys. km/h, czyli 3 km/s) i może przenosić głowicę bojową o masie do 1,5 tony. Według oficjalnych danych może to być tylko zestrzelona w początkowej fazie lotu, a gdy głowice osiągną maksymalną prędkość, przechwycenie rakiety jest/ma być niemożliwe...