Informacje te są zgodne z ubiegłotygodniowymi wypowiedziami prezydenta USA Donalda Trumpa dotyczącymi zamiaru wycofania wojsk z Syrii. "(Tam) jest już wystarczająco dużo bałaganu. Nie potrzebują, żebyśmy włączali się też w to” - oznajmił Trump.
Waszyngton deklaruje, że celem amerykańskiej misji wojskowej w Syrii jest osłabienie tzw. Państwa Islamskiego (ISIS) i wsparcie walczących z nimi Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). Siły te, zdominowane przez Kurdów, utrzymują kontrolę nad północno-wschodnią częścią Syrii.
SDF odniosło się do doniesień NBC News, informując, że nie otrzymało na razie żadnych informacji na temat planów wycofania się USA z Syrii. "Oczywiście ISIS i inne wrogie siły tylko czekają na wycofanie się USA i odbudowanie swych struktur” – powiedział agencji Reutera rzecznik SDF Farhad Shami. W 2014 r. Państwo Islamskie ogłosiło utworzenie kalifatu rządzonego przez ściśle religijne prawo na terenach wydartych Irakowi i Syrii. Islamiści zostali jednak pokonani przez wielonarodową koalicję w Iraku w 2017 r. i w Syrii w 2019 r.
Pentagon poinformował w grudniu, że w Syrii stacjonuje około 2000 Amerykanów, co różni się od dotychczas podawanej liczby 900. Rzecznik departamentu obrony sprecyzował, że dodatkowe 1100 żołnierzy zostało rozmieszczonych tymczasowo.
Obecnie zdecydowaną większość Syrii kontroluje islamistyczne ugrupowanie Hajat Tahrir asz-Szam (HTS), które wraz ze swoimi sojusznikami obaliło reżim Baszara al-Asada na początku grudnia ubiegłego roku. Lider HTS Ahmed al-Szara zobowiązał się, że wyprowadzi kraj z międzynarodowej izolacji. Jeszcze w grudniu doszło do pierwszych formalnych rozmów między nowymi władzami w Syrii a przedstawicielami administracji Joe Bidena. USA, a także UE zapowiedziały zniesienie części sankcji nałożonych w ostatnich latach na ten kraj.
PAP