Komu to służy i kto za tym stoi? Gazociąg Balticconector nie będzie działał przez pięć miesięcy

2023-10-12 18:14

Bardzo gorąco jest na południu od Polski, czyli w Izraelu. Gorąco jest na północy od Warszawy – w Finlandii. Nadal nie wiadomo, kto lub co sprawił, że uszkodzony został gazociąg Balticconector łączący Finlandię z Estonią oraz kabel telekomunikacyjny. Gdy Helsinki poinformowały o tym zdarzeniu, jako hipotetyczny sprawca uszkodzenia tej strategicznej (dla bezpieczeństwa energetycznego) infrastruktury jawił się czynnik rosyjski. Wedle innej hipotezy do uszkodzenia mogło dojść przypadkowo przez statek zarzucający kotwicę w feralnym miejscu. W czwartek (12 października) fiński wywiad podał, że za uszkodzenie gazociągu odpowiada „jakiś podmiot państwowy".

Balticconector

i

Autor: X

Wątpliwe jest, by w tzw. najbliższym czasie ustalono, wskutek jakich i czyich działań doszło do uszkodzenia, które fińskie służby określają, jako „poważny niszczycielski akt dywersji”. Wątpliwe dlatego, że do dziś nie ustalono jednoznacznie, dlaczego odcinek rurociągu 26 września 2022 r. Nord Stream został zniszczony przez eksplozję. Przypomnijmy, że w otwartych źródłach pojawiły się różne przypuszczania „kto za tym stał i komu to służyło”. Dominującą hipotezą był udział w zniszczeniu służb rosyjskich, ale także pojawiły się również w sprawie wątki ukraińskie, a nawet i polskie.

Uszkodzenie fińsko-estońskiego gazociągu (o średnicy 50 cm) wielce przypomina wydarzenia sprzed roku. W niedzielę (8 października) o 01:20 norweski instytut sejsmologiczny Norsar zarejestrował wstrząs o magnitudzie jeden (w porównaniu z 1,9 i 2,3 dla Nord Stream), wskazując na „prawdopodobną eksplozję”, która miała miejsce około 40 km na północ od estońskiego portu Paldiski. Stamtąd rurociąg (60 m pod wodą) o długości 77 km biegnie do Inkoo w Finlandii. Później fińska policja podała w komunikacie, że „nic nie wskazywało na użycie materiałów wybuchowych”. To tyle o miejscu, w którym Balticconector został uszkodzony.

O to podejrzewani są Rosjanie. Podkreślić trzeba, że otwartym tekstem oficjalne czynniki fińskie nie formowały takiego zarzutu. Media nie były tak powściągliwe i przedstawiały różne hipotezy, wskazując, że w sabotażu możliwy jest udział Rosji.

W takich przypadkach, obojętnie czy przypuszczenia idą w dobrym kierunku, czy też są nietrafne, Federacja Rosyjska stanowczo odpiera nawet medialne zarzuty. Tak jest w i zdarzeniu fińskim. Dziennik „Prawda” to uczynił. Gazeta wskazuje, że Rosja nie miała żadnego interesu w tym, by niszczyć gazociąg, który „nie jest duży ani ważny”.

Gazeta (mocno prorządowa) wskazuje, że za sabotażem mogą kryć się… spekulanci, gdyż po uszkodzeniu gazociągu „rynek zareagował szybko i ceny kontraktów terminowych na gaz gwałtownie wzrosły”. „Prawda” uważa, że podobnych zdarzeń związanych z gazociągami będzie więcej.

Premier Finlandii Petteri Orpo oświadczył (11 października), że awaria podmorskiego gazociągu nie jest skutkiem jego normalnego użytkowania i prawdopodobnie została wywołana działaniem sił zewnętrznych. Poniekąd z poglądami wyrażonymi przez „Prawdę” zgadza się Supo Antti Pelttari, szef Fińskiej Służby Wywiadu i Kontrwywiadu. W czwartek stwierdził, że za zdarzeniem może stać „jakiś inny podmiot państwowy” i podkreślił, że Finlandia jest już objęta art. 5 NATO i jest mało prawdopodobne, aby Rosja dążyła do niszczenia infrastruktury krytycznej na terytorium kraju; łatwiej przeprowadzić takie ataki na morzu (cytujemy za PAP).

Uszkodzenie gazociągu (naprawa potrwa ok. 5 miesięcy) nie spowoduje ograniczeń w dostawach do Estonii, gdyż teraz magazyny w Łotwie są na tyle nim zapełnione, że można z nich pokryć zapotrzebowanie trzech państw bałtyckich „przez dłuższy czas”.

Zapewne tak też długo potrwa również śledztw ws. ustalenia przyczyny uszkodzenia i sprawców. Żeby tylko w piątek nic się podobnego nie wydarzyło, bo trzynastego...

Sonda
Można dać wiarę Rosji twierdzącej, że uszkodzenie fińsko-estońskiego gazociągu to nie jej dzieło?