Co 2. rosyjska rakieta nie dolatuje do celu. NATO-wskie systemy PLOT wzmocniłby obronę

2022-09-04 13:55

Nawet jeśli dane Ministerstwa Obrony Ukrainy są nazbyt optymistyczne, to i tak Rosjanie nie mają powodów do zadowolenia ze skuteczności ich ostrzałów rakietowych na cele ukraińskie. Za to z pewnością zadowoleni są Ukraińcy. Jak podają źródła wojskowe, cytowane przez agencję prasową Ukrinform, „od 50 do 70 proc. wrogich pocisków jest zestrzeliwanych środkami obrony powietrznej, zarówno przez lotnictwo, jak i przez jednostki rakiet przeciwlotniczych”. Każda zestrzelona rakieta rosyjska, to mniej ofiar po stronie ukraińskiej, a większy wydatek finansowy po stronie rosyjskiej. Najtańszy pocisk manewrujący „Iskander” kosztuje ok. 3 mln USD.

NASAMS Ministerstwo Obrony Holandii

i

Autor: Ministerstwo Obrony Królestwa Niderlandów

W niedzielę (4 września) Rosjanie ostrzelali cele kierowanymi rakietami klasy powietrze-powietrze „Raduga Ch-59”, „Raduga Ch-31”, przeciwokrętowymi P-800 „Oniks” i manewrującymi „Iskander-K”. Źródła ukraińskie nie podają, ile tych rakiet zostało wystrzelonych i ile z nich nie dotarło do celów, bo zostały zestrzelone przez obronę przeciwlotniczą… „Analiza ataków powietrznych i rakietowych Rosji pokazuje, że od 50 do 70 proc. wrogich pocisków jest zestrzeliwanych środkami obrony powietrznej, zarówno przez lotnictwo, jak i przez jednostki rakiet przeciwlotniczych. Ale niestety dzisiaj nie możemy zapewnić 100-proc. skuteczności działań obrony przeciwlotniczej wynika to z czynników obiektywnych przyczyną jest niewystarczająca liczba środków rozpoznania, systemów rakietowych lotniczych i przeciwlotniczych, które w zasadzie są to systemy radzieckie, które nie mają takiej samej sprawności i niezawodności jak środki obrony przeciwlotniczej krajów partnerskich NATO – szef Miejskiej Administracji Wojskowej Kijowa gen. dywizji Mykoła Żyrnow. Przekaz w wypowiedzi ukraińskiego generała jest jasny: Ukraina potrzebuje więcej systemów przeciwrakietowych od Zachodu.

Pułkownik o szybkim tempie wojny w Ukrainie. Wprost wyjaśnił, co to znaczy

„Raduga Ch-59” to kierowany pocisk rakietowy klasy powietrze-ziemia, o zasięgu 40 km, wystrzeliwany z samolotów MiG-27K i Su-24M. Pocisk „Raduga Ch-31” przeznaczony jest do niszczenia stacji radiolokacyjnych. Jest odpalany z samolotów i ma zasięg 110 km. „Oniks” w wersji zmodernizowanej razi cele odległe o 800 km (w podstawowej – o ok. 400 km.). Jest pociskiem manewrującym wystrzeliwanym z mobilnych wyrzutni „Bastion”. Z tych samych wyrzutni można strzelać pociskami „Kalibr”. Ich zasięg to już 1,5 tys. km. Wystrzeliwane z Krymu lub obszarów zajętych przez Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej mają w zasięgu nie tylko całą Ukrainę, ale i południowo-wschodnie rubieże Polski. Choć „Oniksy” to pociski przeznaczone są do niszczenia celów nawodnych, to można je wykorzystywać do ostrzałów celów naziemnych, co też Rosjanie czynią. I ostatnia rakieta, o której wspomina Ukrinform – „Iskander-K”. W maju wywiad ukraiński podał: „Według naszych danych w przypadku broni precyzyjnego rażenia wykorzystano już około 60 proc. zasobów, a w niektórych rodzajach nawet 70 proc. Są normy dotyczące poziomu (zapasów), jakie należy utrzymywać w wojsku, i dla Iskanderów też progowy poziom został już prawie osiągnięty”.

Widać jednak Rosja ma jeszcze na stanie nieco tych rakiet, skoro 4 września je odpalała. „Iskander K” ma zasięg co najmniej 500 km. Amerykanie uważają, że może lecieć i 2,5 tys. km, co wyszło w testach w roku 2014, a przez to Rosja narusza postanowienia traktatowe o rozbrojeniu z końca lat 80. XX w. Obecnie rosyjskie rakiety Ukraińcy mogą likwidować wykorzystując poradzieckie systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Nie są one tak zmodernizowane, jak unowocześnione są ich rosyjskie odpowiedniki. Skuteczność obrony przeciwrakietowej Ukrainy poprawi się, gdy trafią do niej, w ramach ostatniej transzy pomocowej USA, systemy NASAMS (na zdjęciu – jako wyposażenie armii holenderskiej). Armia ukraińska ma otrzymać 8 takich zestawów, a także kilka (ile, nie wiadomo) niemieckich systemów Iris-T SLM. NASAMS razi cele powietrzne na dystansie od 15 do 30 km. Dla porównania: słynne rakiety ze słynnych „Patriotów” niszczą cele, w tym i rakiety, na dystansie 160 km. Niemiecki SLM mają nieco większy zasięg rażenia niż NASAMS – do 40 km. I jedne i drugie mogą trafić w cele lecą na wysokości do 20 km. Oba systemy nie trafią jednak na stan ukraińskiej armii za tydzień, czy miesiąc...

Sonda
Czy uważasz, że Polska powinna jeszcze więcej wydawać na zbrojenia?