Spis treści
Projekt planu pokojowego, który otrzymał Wołodymyr Zełenski, zakłada szereg znaczących zmian terytorialnych i politycznych, które mają doprowadzić do zakończenia wojny. Według portali Axios i Politico, plan składa się z 28 punktów i przewiduje:
- Wycofanie się wojsk ukraińskich z całego Donbasu: Region ten miałby znaleźć się pod kontrolą Rosji, ale zostałby uznany za strefę zdemilitaryzowaną.
- Zamrożenie linii frontu w obwodzie chersońskim i zaporoskim: Rosja zwróciłaby część okupowanego terenu po negocjacjach.
- Uznanie języka rosyjskiego za oficjalny język państwowy w Ukrainie.
- Nadanie oficjalnego statusu lokalnemu odłamowi Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Dodatkowo, brytyjski dziennik „Financial Times” donosi, że dokument „wezwano Ukrainę do ograniczenia kluczowych zasobów uzbrojenia, a także (postulowano) wycofanie amerykańskiej pomocy wojskowej (dla tego państwa), co ma duże znaczenie dla jego obronności”. Te warunki są szczególnie problematyczne dla Ukrainy, ponieważ osłabiłyby jej zdolności obronne w przyszłości.
Reakcja Kijowa i perspektywy negocjacji
Kancelaria prezydenta Zełenskiego podkreśliła, że Ukraina od początku wojny dąży do pokoju i jest otwarta na wszelkie propozycje, które mogą przybliżyć zakończenie walk.
„Prezydent Ukrainy oficjalnie otrzymał od strony amerykańskiej projekt planu, który – według oceny strony amerykańskiej – może ożywić wysiłki dyplomatyczne” – napisała kancelaria.
Mimo deklarowanej otwartości, urzędnicy w Kijowie, którzy zostali poinformowani o planie, wyrażają głębokie zaniepokojenie. Brytyjski dziennik „Financial Times” cytuje ich słowa, że plan „jest ściśle zgodny z maksymalistycznymi żądaniami Kremla i że bez wprowadzenia znaczących zmian jest on nie do przyjęcia dla Ukrainy”. Oznacza to, że obecna forma planu jest niezgodna z interesami narodowymi Ukrainy i wymaga znaczących modyfikacji, aby mogła być w ogóle brana pod uwagę.
Rola Donalda Trumpa w procesie pokojowym
Prezydent Ukrainy liczy na omówienie planu z Donaldem Trumpem w najbliższych dniach.
„Ukraina od początku tego roku popierała propozycje prezydenta Trumpa dotyczące zakończenia rozlewu krwi. Jesteśmy gotowi również teraz konstruktywnie współpracować ze stroną amerykańską oraz naszymi partnerami w Europie i na świecie, aby rezultatem był pokój” – oświadczyło biuro prezydenckie.
W obliczu tych doniesień, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oznajmił, że „nie ma żadnych nowych informacji do przekazania” od spotkania Władimira Putina z Donaldem Trumpem w Anchorage na Alasce. Dodał, że nie podjęto prac w celu zorganizowania kolejnego spotkania przywódców.
Premier Ukrainy Julia Swyrydenko w czwartek (20 listopada) omówiła z ministrem ds. sił lądowych Stanów Zjednoczonych Danielem Driscollem kwestię sankcji wobec Rosji, podkreślając, że „strategia presji na Rosję pozostaje skuteczna”. Jej wizyta miała na celu umożliwienie amerykańskim przedstawicielom „ocenienia sytuacji na miejscu i przekonania się o skutkach rosyjskiej agresji na Ukrainę”.
Elina Valtonen, szefowa dyplomacji Finlandii, jasno zaznaczyła, że „warunki porozumienia pokojowego, które odpowiadają jedynie Rosji i stanowią odpowiedź na jej obawy, nie są sprawiedliwe i nie tworzą fundamentów trwałego rozwiązania, ponieważ to Rosja rozpoczęła agresywną wojnę z Ukrainą”. Podkreśliła również, że „tylko sami Ukraińcy mogą ostatecznie zdecydować, jakie warunki uznają za sprawiedliwe”. Te słowa wskazują na rosnące zaniepokojenie w Europie dotyczące ewentualnych zakulisowych ustaleń, które mogłyby pominąć interesy Ukrainy.
Ołeksandr Mereżko, przewodniczący komisji Rady Najwyższej Ukrainy ds. polityki zagranicznej, wyraził przypuszczenie, że plan pokojowy zaprezentowany przez Steve’a Witkoffa, specjalnego przedstawiciela prezydenta USA, „może być rosyjską prowokacją”. Jego zdaniem, „nie ma nic konkretnego w tym kolejnym planie pokojowym”, a Kreml „stara się grać na czas i uniknąć sankcji ze strony USA”. Te wypowiedzi odzwierciedlają głębokie obawy Ukrainy o potencjalne próby narzucenia jej niekorzystnych warunków.
Plan "dla Ukrainy, a raczej przeciwko Ukrainie"?
Niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” określił 28-punktowy plan pokojowy jako „listę życzeń rosyjskiego przywódcy Władimira Putina”. Gazeta zauważa, że w przeszłości prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski „zawsze stanowczo odrzucał takie propozycje”. Według „SZ”, jeśli doniesienia się potwierdzą, plan Białego Domu nie jest „dla Ukrainy”, a „raczej przeciwko Ukrainie”. Wskazuje to na szeroki sprzeciw wobec idei narzucania Ukrainie rozwiązań, które mogłyby osłabić jej suwerenność i integralność terytorialną.
Johann Wadephul, minister spraw zagranicznych Niemiec, oświadczył, że Niemcy nie były informowane o rozmowach między USA a Rosją dotyczących tego planu. Podkreślił, że Berlin wraz z sojusznikami „na stałe stoi po stronie Ukrainy. Pod względem militarnym, politycznym i gospodarczym”. To potwierdza, że Europa nie zamierza akceptować rozwiązań, które nie będą zgodne z interesami Kijowa i wspólnoty międzynarodowej.
Kaja Kallas, szefowa unijnej dyplomacji, podkreśliła, że „każdy plan zakończenia wojny w Ukrainie musi uzyskać poparcie zarówno samej Ukrainy, jak i Europy”. Zaznaczyła również, że „nie słychać o żadnych ustępstwach ze strony Rosji”, a „93 proc. rosyjskich celów to infrastruktura cywilna”. Jej słowa stanowią wyraźne wezwanie do odpowiedzialności i odrzucenia wszelkich prób legitymizowania rosyjskiej agresji.
Amerykańskie rozczarowanie i wewnętrzne podziały
Sekretarz stanu USA Marco Rubio oświadczył, że „zakończenie złożonej i śmiercionośnej wojny, jak ta w Ukrainie, wymaga kompleksowej wymiany poważnych i realistycznych pomysłów”, a „osiągnięcie trwałego pokoju będzie wymagało od dwóch stron zgodzenia się na trudne, lecz konieczne ustępstwa”.
Senator Republikanów Lindsey Graham wyraził zaskoczenie doniesieniami o 28-punktowym planie, podkreślając, że „plan musi być oparty o silne zobowiązania militarne Stanów Zjednoczonych wobec Ukrainy i środki wymierzone w zdolność Władimira Putina do finansowania wojny”. Zaznaczył, że „żaden plan nie zadziała, dopóki Putin i jego sojusznicy nie uwierzą, że poważnie podchodzimy do większego wsparcia militarnego”.
Były ambasador USA w Polsce Daniel Fried określił doniesienia o planie jako „okropny plan, którego założenia są sprzeczne z polityką Donalda Trumpa”. Fried wyraził obawy, że „Trump sprzeda Ukraińców”, a szczegóły planu, takie jak „jednostronne pozbawienie się Ukrainy broni dalekiego zasięgu oraz limitów na rozmiar ukraińskiej armii”, są „bardzo niepokojące”. Jego zdaniem, taki plan jest „niepraktyczny i niespójny” z dotychczasowym podejściem Trumpa, który „chciał zawieszenia broni i gwarancji bezpieczeństwa opartych głównie na państwach europejskich ze wsparciem USA”.
Misja Driscolla w Kijowie i przyszłość negocjacji
Daniel Driscoll, sekretarz ds. sił lądowych Stanów Zjednoczonych, wraz z szefem sztabu sił lądowych gen. Randym George'em, udał się z niezapowiedzianą wizytą do Kijowa. Jak podano w oświadczeniu płk. Dave'a Butlera, szefa Biura Prasowego Sił Zbrojnych USA, „Sekretarz Driscoll i jego zespół przybyli 19 listopada rano do Kijowa w imieniu administracji Trumpa z misją rozpoznawczą, aby spotkać się z ukraińskimi urzędnikami i omówić zakończenie wojny”. Ta wizyta, odbywająca się w cieniu doniesień o tajnym planie pokojowym, może być próbą uspokojenia nastrojów i bezpośredniego dialogu z władzami Ukrainy.
Keith Kellogg, specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy, planuje odejść z administracji w styczniu, co jest „złą wiadomością dla Kijowa”. Kellogg był postrzegany jako „kluczowy obrońca spraw ukraińskich w administracji Donalda Trumpa” i „stanowczo potępiał rosyjskie ataki na ukraińską infrastrukturę cywilną”. Jego odejście może osłabić pozycję Ukrainy w Waszyngtonie i otworzyć drogę dla bardziej ugodowych wobec Rosji polityków.