- Na Strzelnicy Brygadier przeprowadzono ekstremalny test pistoletu Daniel Defense H9, strzelając 3000 razy w zaledwie trzy godziny.
- Pistolet doświadczył awarii spustu po około 700 strzałach, jednak w zaskakujący sposób "naprawił się" i kontynuował działanie.
- Problemy z zacięciami wynikały głównie z użycia amunicji elaborowanej i różnic w technice strzelania uczestników.
- Czy Daniel Defense H9, mimo ekstremalnych warunków i usterek, udowodnił swoją niezawodność? Sprawdź, jak zakończył się ten niezwykły test wytrzymałości!
Awaria po 700 strzałach. Koniec? A jednak nie
Na stanowisku pojawiły się klasyczne tarcze FBI i „drzewko” – już trochę poharatane, bo nikt nie potrafi zostawić takich rzeczy w spokoju. Zgodnie z tradycją przygotowano dwa dystanse: 10 m do dynamicznych strzałów i 25 m dla chcących sprawdzić celność H9. Amunicja? Leży. Dużo.
To wszystko dla nas, proszę się nie krępować – słyszymy.
Magazynki załadowane, amunicja rozkonserwowana. Impreza startuje.
Po pierwszych setkach strzałów pistolet radził sobie świetnie. Problemy przyszły nagle – około 700 strzałów. Nagle spust przestał resetować się samoczynnie. Broń wymagała ręcznego odciągania zamka po każdym strzale. Diagnoza na szybko: „Pewnie sprężynka pękła. Coś się rozjechało".
Co gorsza – nie dało się na miejscu rozebrać pistoletu do końca, by sprawdzić problem. Zapowiadało się przerwanie eksperymentu... aż ktoś z uczestników, żartobliwie określony jako „ten, który go zepsuł”, zaczął coś przy nim majstrować. Po chwili – magia. Pistolet... zaczął działać. Nie wiadomo jak. Nikt do końca nie zrozumiał, co dokładnie zostało naprawione. Pojawiła się teoria, że pistolet “rozbiegał się” i po intensywnym strzelaniu elementy wróciły na swoje miejsce. Ważne jednak, że H9 wrócił do działania – i mógł kontynuować tortury.
Zacinki, magazynki i... styl strzelania
Kolejne godziny przyniosły dalsze epizody awarii:
- sporadyczne braki resetu spustu,
- niezapinające się pełne magazynki,
- problemy z dosyłaniem – szczególnie u osób mniej doświadczonych.
To nie przypadek. Lekkie trzymanie broni, „luźny nadgarstek”, potrafi generować zacięcia nawet w Glocku. Tego dnia H9 trafił w ręce 30–40 różnych strzelców, każdy z innym chwytem i techniką. To nie są warunki, do których projektuje się broń.
Polecany artykuł:
Amunicja: fabryczna vs elaborowana
Po zakończeniu testu podsumowanie było jasne:
- 2000 sztuk Maxtech – działało świetnie, praktycznie bezproblemowo,
- 1000 sztuk elaborowanej ALS – tu pojawiało się najwięcej problemów.
Na elaborce część nabojów była idealnie gładka, ale niektóre po osadzeniu pocisku „rozpulchniały się”. To powodowało, że zamek czasem nie domykał się i trzeba było dopychać go ręką.
Statystyka z całego dnia: zacinki prawie wyłącznie na elaborce. Ten wynik broni nie kompromituje – wręcz przeciwnie, pokazuje dużą odporność konstrukcji na intensywny ogień.
3000 strzałów. Non stop. Trzy godziny
W sumie wystrzelono 3000 nabojów w trzy godziny (10:00–13:00). Taki test jest kompletnie nienaturalny. W realnym użyciu nikt nie strzela bez przerwy przez 3 godziny, nawet w warunkach bojowych broń pracuje cyklicznie, z przerwami, zmianą obciążenia, odłożeniem na chwilę, ekstremalna temperatura, zmęczenie materiału, dynamiczne zmiany chwytu – to czysta tortura mechaniczna.
A jednak H9 przeżył. Wrócił do działania po poważnej awarii. Dokończył test. To naprawdę imponujące.
Uczestnicy, kiełbaski i końcówka z humorem
Atmosfera była typowo strzelnicowa: ktoś witał się po raz pierwszy, ktoś jadł kiełbaskę, ktoś dostał naklejkę. Pod koniec zostało kilku najwytrwalszych – „ostatni uczestnicy, którzy wytrzymali do końca”. Po wystrzeleniu ostatnich 15 sztuk przyszło sprzątanie, składanie magazynków i powolne rozejście się ekipy.
Podsumowanie nagrano już w domu – bo organizator zwyczajnie... zmarzł.
Wnioski końcowe: Daniel Defense H9 – wytrzymał więcej, niż powinien
Co pokazał test?
- Pistolet przetrwał ekstremalne obciążenie, mimo że projektuje się go do normalnej pracy, a nie do 3 tys. strzałów w trzy godziny.
- Najpoważniejsza awaria – brak resetu spustu – wystąpiła ok. 700 strzałów, ale konstrukcja „wróciła”.
- Amunicja fabryczna działała niemal wzorowo, problemy generowała głównie elaboracja.
- Różnice w chwytach i technice strzelania uczestników również wpływały na awaryjność.
- Konstrukcja H9 pokazała duży potencjał trwałości, biorąc pod uwagę nienaturalny scenariusz testu.
To nie był test celności, ergonomii ani kultury pracy. To był crash-test wytrzymałościowy. A Daniel Defense H9 zdał go – z przygodami, ale jednak zdał.