3 tys. strzałów w 3 godziny. Daniel Defense H9 na granicy wytrzymałości. Wielki test na Strzelnicy Brygadier

2025-11-20 17:15

Na Strzelnicy Brygadier zebrała się grupa kilkudziesięciu widzów, a atmosfera była niemal piknikowa – gdyby nie fakt, że za chwilę mieliśmy katować pistolet Daniel Defense H9 w sposób, w jaki nikt rozsądny nie używa broni. Cel był prosty: zobaczyć, ile naprawdę wytrzyma pierwszy pistolet w historii Daniel Defense, i to w warunkach ekstremalnych, non stop, bez litości, z rąk dziesiątek zupełnie różnych strzelców.

  • Na Strzelnicy Brygadier przeprowadzono ekstremalny test pistoletu Daniel Defense H9, strzelając 3000 razy w zaledwie trzy godziny.
  • Pistolet doświadczył awarii spustu po około 700 strzałach, jednak w zaskakujący sposób "naprawił się" i kontynuował działanie.
  • Problemy z zacięciami wynikały głównie z użycia amunicji elaborowanej i różnic w technice strzelania uczestników.
  • Czy Daniel Defense H9, mimo ekstremalnych warunków i usterek, udowodnił swoją niezawodność? Sprawdź, jak zakończył się ten niezwykły test wytrzymałości!

Awaria po 700 strzałach. Koniec? A jednak nie

Na stanowisku pojawiły się klasyczne tarcze FBI i „drzewko” – już trochę poharatane, bo nikt nie potrafi zostawić takich rzeczy w spokoju. Zgodnie z tradycją przygotowano dwa dystanse: 10 m do dynamicznych strzałów i 25 m dla chcących sprawdzić celność H9. Amunicja? Leży. Dużo.

To wszystko dla nas, proszę się nie krępować – słyszymy.

Magazynki załadowane, amunicja rozkonserwowana. Impreza startuje.

Po pierwszych setkach strzałów pistolet radził sobie świetnie. Problemy przyszły nagle – około 700 strzałów. Nagle spust przestał resetować się samoczynnie. Broń wymagała ręcznego odciągania zamka po każdym strzale. Diagnoza na szybko: „Pewnie sprężynka pękła. Coś się rozjechało".

Co gorsza – nie dało się na miejscu rozebrać pistoletu do końca, by sprawdzić problem. Zapowiadało się przerwanie eksperymentu... aż ktoś z uczestników, żartobliwie określony jako „ten, który go zepsuł”, zaczął coś przy nim majstrować. Po chwili – magia. Pistolet... zaczął działać. Nie wiadomo jak. Nikt do końca nie zrozumiał, co dokładnie zostało naprawione. Pojawiła się teoria, że pistolet “rozbiegał się” i po intensywnym strzelaniu elementy wróciły na swoje miejsce. Ważne jednak, że H9 wrócił do działania – i mógł kontynuować tortury.

Zacinki, magazynki i... styl strzelania

Kolejne godziny przyniosły dalsze epizody awarii:

  • sporadyczne braki resetu spustu,
  • niezapinające się pełne magazynki,
  • problemy z dosyłaniem – szczególnie u osób mniej doświadczonych.

To nie przypadek. Lekkie trzymanie broni, „luźny nadgarstek”, potrafi generować zacięcia nawet w Glocku. Tego dnia H9 trafił w ręce 30–40 różnych strzelców, każdy z innym chwytem i techniką. To nie są warunki, do których projektuje się broń.

Amunicja: fabryczna vs elaborowana

Po zakończeniu testu podsumowanie było jasne:

  • 2000 sztuk Maxtech – działało świetnie, praktycznie bezproblemowo,
  • 1000 sztuk elaborowanej ALS – tu pojawiało się najwięcej problemów.

Na elaborce część nabojów była idealnie gładka, ale niektóre po osadzeniu pocisku „rozpulchniały się”. To powodowało, że zamek czasem nie domykał się i trzeba było dopychać go ręką.

Statystyka z całego dnia: zacinki prawie wyłącznie na elaborce. Ten wynik broni nie kompromituje – wręcz przeciwnie, pokazuje dużą odporność konstrukcji na intensywny ogień.

3000 strzałów. Non stop. Trzy godziny

W sumie wystrzelono 3000 nabojów w trzy godziny (10:00–13:00). Taki test jest kompletnie nienaturalny. W realnym użyciu nikt nie strzela bez przerwy przez 3 godziny, nawet w warunkach bojowych broń pracuje cyklicznie, z przerwami, zmianą obciążenia, odłożeniem na chwilę, ekstremalna temperatura, zmęczenie materiału, dynamiczne zmiany chwytu – to czysta tortura mechaniczna.

A jednak H9 przeżył. Wrócił do działania po poważnej awarii. Dokończył test. To naprawdę imponujące.

Uczestnicy, kiełbaski i końcówka z humorem

Atmosfera była typowo strzelnicowa: ktoś witał się po raz pierwszy, ktoś jadł kiełbaskę, ktoś dostał naklejkę. Pod koniec zostało kilku najwytrwalszych – „ostatni uczestnicy, którzy wytrzymali do końca”. Po wystrzeleniu ostatnich 15 sztuk przyszło sprzątanie, składanie magazynków i powolne rozejście się ekipy.

Podsumowanie nagrano już w domu – bo organizator zwyczajnie... zmarzł.

Wnioski końcowe: Daniel Defense H9 – wytrzymał więcej, niż powinien

Co pokazał test?

  1. Pistolet przetrwał ekstremalne obciążenie, mimo że projektuje się go do normalnej pracy, a nie do 3 tys. strzałów w trzy godziny.
  2. Najpoważniejsza awaria – brak resetu spustu – wystąpiła ok. 700 strzałów, ale konstrukcja „wróciła”.
  3. Amunicja fabryczna działała niemal wzorowo, problemy generowała głównie elaboracja.
  4. Różnice w chwytach i technice strzelania uczestników również wpływały na awaryjność.
  5. Konstrukcja H9 pokazała duży potencjał trwałości, biorąc pod uwagę nienaturalny scenariusz testu.

To nie był test celności, ergonomii ani kultury pracy. To był crash-test wytrzymałościowy. A Daniel Defense H9 zdał go – z przygodami, ale jednak zdał.

Portal Obronny SE Google News
Sonda
Zamierzasz starać się o pozwolenie na broń?