Spis treści
- Ilu żołnierzy trzeba do pilnowania pokoju na Ukrainie?
- Europa nie ma potencjału militarnego w porównaniu z USA
- Trump mówi o sankcjach na Rosję jeśli Putin nie będzie chciał negocjować
Ilu żołnierzy trzeba do pilnowania pokoju na Ukrainie?
Zełenski podkreślił, że aby zapewnić Ukrainie i Europie bezpieczeństwo po ewentualnym zawieszeniu broni, konieczne są niezawodne gwarancje, wśród których kluczową rolę odgrywa rozmieszczenie znacznego kontyngentu sił pokojowych.
Według niego 200 tys., to minimalna liczebność takiej misji, która pozwoli uniknąć ponownego wtargnięcia Rosji – przy założeniu, że rosyjskie siły zbrojne będą liczyć 1,5 mln żołnierzy, a ukraińskie połowę tej liczby.
”Ze wszystkich państw europejskich? Co najmniej 200 tys. To minimum, inaczej to nic nie da” - powiedział.
Prezydent Ukrainy wykluczył redukcję armii Ukrainy do jednej piątej z obecnych 800 000 żołnierzy – to jest jedno z żądań Kremla.
„To jest to, czego on [przyp. red. Putin] chce. Nie pozwolimy, żeby to się stało” – powiedział Zełenski, dodając, że jego zespół pracuje nad zorganizowaniem spotkania z Trumpem.
W swoim przemówieniu Zełenski powiedział, że Europa musi stać się silnym globalnym graczem, zdolnym zagwarantować pokój i bezpieczeństwo sobie i innym. Zasugerował, że Europa ma mniejszy wpływ na Waszyngton, ponieważ Stany Zjednoczone uważają, że wkład ich sojuszników w bezpieczeństwo jest niewystarczający.
„Czy ktokolwiek w Stanach Zjednoczonych obawia się, że Europa może ich kiedyś porzucić – przestać być ich sojusznikiem? Odpowiedź brzmi: nie” – powiedział Zełenski.
Według ostatnich doniesień medialnych, Wielka Brytania i Francja rozważają wysłanie sił pokojowych na Ukrainę po możliwym zawieszeniu broni, a niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock również nie wyklucza takiej możliwości. Amerykańskie media w ostatnim czasie pisały, że ewentualne siły pokojowe z Europy zostały uwzględnione w planie pokojowym zespołu prezydenta USA Donalda Trumpa. Problem polega tylko na tym czy takie siły pokojowe z Europy będą równie skuteczne w odstraszaniu co amerykańskie. Bo nie oszukujmy się, Putin najbardziej obawia się potęgi Stanów Zjednoczonych i gdyby doszło do zabicia przypadkowego lub nie, amerykańskiego żołnierza to USA natychmiast by odpowiedziały, co mogłoby mieć negatywne konsekwencje dla Rosji. Inaczej to wygląda jeśli chodzi o Europę, która jak wiemy, preferuje dyplomacje i niezaostrzanie sytuacji. Zauważa to też chyba prezydent Zełenski, który w wywiadzie dla Bloomberga 22 stycznia powiedział, że aby misja pokojowa na Ukrainie była skuteczna, musi obejmować udział sił USA.
Europa nie ma potencjału militarnego w porównaniu z USA
Prezydent Ukrainy zauważył, że europejscy sojusznicy Ukrainy nie mają potencjału militarnego, który pozwoliłby im skutecznie odeprzeć rosyjskie zagrożenie militarne.
„To nie może się wydarzyć bez Stanów Zjednoczonych” – powiedział Zełenski. „Nawet jeśli niektórzy europejscy przyjaciele uważają, że to możliwe, to nie jest. Nikt nie podejmie ryzyka bez Stanów Zjednoczonych”.
Ostrzegł, że brak długoterminowego wsparcia dla Ukrainy ze strony zachodnich sojuszników może dać rosyjskiemu dyktatorowi Władimirowi Putinowi szansę na wykorzystanie zawieszenia broni do odbudowy siły militarnej i przygotowania się do nowej inwazji.
„Zakończenie wojny powinno być zwycięstwem [prezydenta USA Donalda] Trumpa, nie Putina” – dodał prezydent.
Zełenski wspomniał również, że zanim podejmie bezpośrednie rozmowy z rosyjskim prezydentem, potrzebuje gwarancji bezpieczeństwa ze strony Waszyngtonu.
„Jedyne pytanie brzmi, jakie gwarancje bezpieczeństwa należy spełnić, i szczerze mówiąc, chcę mieć jasność przed negocjacjami” – powiedział „Jeśli on [przyp. red. Trump] może zagwarantować Ukrainie stabilne i nieodwracalne bezpieczeństwo, będziemy podążać tą drogą dyplomatyczną”.
Trump mówi o sankcjach na Rosję jeśli Putin nie będzie chciał negocjować
Prezydent USA Donald Trump uznał we wtorek za „prawdopodobne” nowe sankcje na Rosję, jeśli nie wynegocjuje ona zakończenia wojny, i zapowiedział, że Stany Zjednoczone „rozważą” kontynuowanie pomocy wojskowej dla Ukrainy.
Zełenski wyraził przekonanie, że prezydent USA mógłby nałożyć na Rosję „sankcje totalne”, a zwłaszcza na jej sektor energetyczny, i „dać Ukrainie całą broń, o jaką prosi”.
Przed poniedziałkowym zaprzysiężeniem Trump powiedział, że przygotowuje spotkanie z Władimirem Putinem, aby „skończyć” tę wojnę.
Prezydent Ukrainy powiedział, że nie jest zaskoczony, iż USA mają kontakty z Putinem, ale Ukraina powinna być dla Trumpa priorytetem. „Bo to my jesteśmy sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. To my jesteśmy ofiarą. A Putin jest okupantem. To nie my zaczęliśmy tę wojnę, tylko on” – podkreślił.
Jego zdaniem „prezydentowi Trumpowi będzie bardzo trudno zakończyć” wojnę, w której zginęły po obu stronach dziesiątki tysięcy osób i która zniszczyła Ukrainę. „Wszyscy powinniśmy zdawać sobie sprawę, że Putin nie chce zakończyć tej wojny”, gdyż nie osiągnął swego „głównego celu: zniszczenia niepodległości Ukrainy” - ocenił.
Zełenski zastrzegł przy tym, że Ukraina „nie uzna” okupowanych terenów ukraińskich za rosyjskie, „nawet jeśli wszyscy sojusznicy jednogłośnie” będą tego żądać. Dał jednak do zrozumienia, że Kijów mógłby wyrzec się ich na pewien czas, by doszło do wstrzymania walk. „Nie będzie przebaczenia, nie będzie uznania prawnego, ale powinniśmy uczynić wszystko, by zakończyć gorącą fazę wojny” - powiedział.
Polecany artykuł: