Jemeńscy mężczyźni, którzy zostali zwerbowani do rosyjskiej armii i udało im się z niej uciec, powiedzieli, że obiecano im dobrze płatną pracę i obywatelstwo Rosji. Jednak po przybyciu na miejsce zostali przymusowo wcieleni do armii i wysłani na front na Ukrainie.
Kontrakty jemeńskich rekrutów, do których dotarł "FT", są powiązane z firmą założoną przez prominentnego polityka Huti Abdulwaliego Abdo Hassana al-Dżabriego. Przedsiębiorstwo jest formalnie zarejestrowane jako operator turystyczny i dostawca sprzętu medycznego.
"FT" rozmawiał z jednym z rekrutów, który znalazł się w grupie około 200 Jemeńczyków wcielonych we wrześniu do rosyjskiej armii. Został zwabiony do Rosji obietnicami pracy w dziedzinach "bezpieczeństwa" i "inżynierii".
Po kilku tygodniach spędzonych na froncie najemnik uciekł wraz z czterema innymi nowo przybyłymi Huti i ukrył się w lesie na terytorium Ukrainy. Relacjonował, że jeden z członków grupy próbował popełnić samobójstwo i został przewieziony do szpitala.
Rosja werbuje najemników w różnych krajach. Latem 2023 r. wyszło na jaw, że mieszkańcy Nepalu, którzy przyjechali do Federacji Rosyjskiej na studia, są rekrutowani na wojnę przeciwko Ukrainie. Głównym argumentem przemawiającym za podjęciem takiej decyzji są pieniądze.
W grudniu ubiegłego roku władze Nepalu wydały oficjalne oświadczenie, w którym wezwały Moskwę do zaprzestania rekrutowania swoich obywateli na wojnę i zwrócenia ciał poległych.
Najemnik armii rosyjskiej z Somalii Muhammad Adil został schwytany przez Siły Zbrojne Ukrainy na początku stycznia 2024 r. Po przyjeździe do Rosji podjął pracę w fabryce, ale wkrótce zobaczył na ulicy reklamę rosyjskiej armii i 3 grudnia 2023 r. podpisał umowę. Niecały miesiąc później, już 4 stycznia 2024 r., znalazł się na linii frontu na terytorium Ukrainy - informowały w maju br. ukraińskie media.
PAP