Rosja ma pieniądze na kontynuowanie wojny w Ukrainie. Zamierza zwiększać swoje wydatki

2023-10-07 6:19

Rosyjskie ministerstwo finansów poinformowało, że średnia cena eksportowanej baryłki ropy typu Urals wyniosła we wrześniu 83,08 dolara. Jest to o tyle istotne, że sankcje ustanowione przez grupę państw G7, co warto przypomnieć, wprowadzały limit cenowy na rosyjski surowiec w wysokości 60 dolarów za baryłkę. Nawet jeśli w pierwszych tygodniach po ich wprowadzeniu wydawało się, że będą one skuteczne, to teraz gołym okiem widać, że „nie działają”. Rosja ma pieniądze na kontynuowanie wojny i zamierza zwiększać swoje wydatki.

Budżet Rosji na 2024 roku to budżet wojny

Oleg Dieripaska, rosyjski oligarcha, który po wybuchu wojny na Ukrainie krytykował Kreml za jej rozpoczęcie i wzywał do szybkiego zakończenia konfliktu, musiał przyznać ostatnio w rozmowie z "Financial Times", że jest pozytywnie zaskoczony tym, jak łatwo i skutecznie rosyjską gospodarka adaptowała się do realiów sankcji i funkcjonowania w nowych realiach. Ten wzrost optymizmu co do przyszłości, kondycji gospodarki i w związku z tym szans wygrania przez Rosję wojny na Ukrainie widać wyraźnie, jeśli podda się analizie projekt przyszłorocznego budżetu Federacji Rosyjskiej, który jednoznacznie uznać należy za „budżet wojny”, która trwać będzie przez cały rok 2024 i zapewne jeszcze w kolejnym.

I tak, według obliczeń niezależnych ekspertów, wydatki w tegorocznym budżecie Federacji Rosyjskiej przeznaczone na potrzeby wojny to ok. 42 % wszystkich wydatków, czyli ok. 13,4 bln rubli. W latach 2018-2021 Rosja średnio wydawała na armię i bezpieczeństwo ok. 14-16,5 % dochodów budżetowych. Precyzyjne rachunki są trudne nie tylko z tego powodu, że część wydatków jest utajniona. Również dlatego, że inne zostały „pochowane” w działach, w których znajdują się kwoty wydawane na finansowanie inwestycji czy firm państwowych (np. na początku 2023 roku Ministerstwo Finansów wydało awansem 2 bln rubli, aby zredukować zadłużenie firm sektora przemysłowego pracującego na potrzeby armii).

W 2024 Rosja przeznaczy na wojnę z Ukrainą 6 proc. PKB. Najwięcej od czasu zimnej wojny

W przyszłym roku, jak wynika ze wstępnych szacunków, na kontynuowanie wojny Moskwa zamierza przeznaczyć jeszcze więcej – łącznie 14,7 bln rubli, co oznacza 10 % wzrost. W relacji do PKB Rosji ten poziom wydatków równoznaczny jest z przekroczeniem 6 % udziału, co jest największym wskaźnikiem od czasów zakończenia zimnej wojny. W przeliczeniu na dolary (po kursie średniorocznym) Rosja ma zamiar wydać na wojnę niemal 130 mld dolarów, co warto porównać z innymi rokiem wojny – np. 2014, kiedy wydatkowała na swe siły zbrojne i bezpieczeństwo łącznie 119 mld dolarów. Potem te nakłady spadały i w 2021 roku było to 80,7 mld.

Przy czym analizujący projekt przyszłorocznego budżetu Rosji analitycy zauważyli dwie interesujące prawidłowości. O ile w poprzednich latach stałą praktyką Ministerstwa Finansów było zaniżanie prognozy dochodów, głównie po to, aby argumentując, że „nie ma pieniędzy”, resort był w stanie bronić się przed presją rozmaitych branżowych i lokalnych grup nacisku, które w Moskwie zabiegały o dodatkowe środki, o tyle obecnie wicepremier i minister finansów Anton Siluanov najwyraźniej zrezygnował z tego rodzaju polityki. Uważa się, że dlatego, że „środki na wojnę musiały się znaleźć”.

Rosja jest przekonana o nieskuteczności sankcji Zachodu

Drugim, wartym odnotowania elementem przyszłorocznego budżetu Rosji jest to, że opiera się on na optymistycznych wskaźnikach, zarówno jeśli chodzi o prognozę wzrostu PKB (założono, iż będzie to 2,3 %, w tym roku szacuje się, że będzie to 2,8 %), jak i przede wszystkim średniej ceny rosyjskiej ropy naftowej eksportowanej na światowe rynki. Rosyjski rząd przyjął, że w roku 2024 będzie to 71,5 dolarów za baryłkę, co oznacza, iż jest przekonany o nieskuteczności sankcji Zachodu i sile więzi między Moskwą a Rijadem, które umożliwiały dotychczas wspólną politykę na rzecz cięcia poziomu wydobycia i zwiększania w rezultacie cen na światowych rynkach.

W efekcie Rosji ma nie tylko starczyć pieniędzy na kontynuowanie wojny i przestawianie swojej gospodarki na potrzeby większej produkcji sprzętu wojskowego, ale kluczowe wskaźniki makroekonomiczne mają ulec w roku przyszłym poprawie. I tak relacja deficytu budżetowego do rosyjskiego PKB ma wynieść 0,8 %, co oznaczać będzie spadek w porównaniu z tegorocznym wynoszącym 2,0 % wskaźnikiem. Inflacja ma się ustabilizować na jednocyfrowym, niskim poziomie (4,5 % w świetle prognoz ministerstwa gospodarki), a kurs rubla oscylować w okolicach 90 za dolara, co nota bene jest korzystne z punktu widzenia polityki budżetowej rosyjskiego rządu (jego wzmocnienie wobec amerykańskiej waluty przysporzyłoby Moskwie więcej problemów).

Mniejsze wydatki na cele socjalne i rozwojowe w budżecie Rosji na 2024 rok

Oczywiście obraz wyłaniający się z przyszłorocznego rosyjskiego budżetu nie jest tak różowy, jak to wydaje się na pierwszy rzut oka. Zamrożeniu, albo zmniejszeniu ulegają wydatki na cele socjalne i rozwojowe. I tak wydatki na ochronę zdrowia i edukację rosną (odpowiednio 5,6 i 3,2 %), ale jest to mniej niż wskaźnik tegorocznej inflacji (7 %). Cięciom, i to znacznym, podlegają środki asygnowane na różne przedsięwzięcia o charakterze lokalnym, w tym np. modernizację infrastruktury komunikacyjnej w rosyjskich regionach (spadek subwencji o 37,4 %), dotacje do 100 uczelni (spadek o 31,5 %) czy ekologię (mniej o 37 %).

Trzeba też pamiętać, że w przyszłym roku w Rosji zaplanowane są wybory prezydenckie, przed którymi pewną tradycją było zwiększanie transferów socjalnych po to, aby poparcie dla Putina i obozu władzy wzrosło. Teraz najwyraźniej Kreml uznał, że tego rodzaju zabiegi nie będą potrzebne. Może to być zarówno wynikiem analizy stanu nastrojów rosyjskiego społeczeństwa, które w swej masie przyjęło narrację, że Rosja prowadzi wojnę „o charakterze egzystencjalnym” i nie może jej przegrać, ale również można to odczytać jako sygnał o tym, iż rosyjska władza czuje się pewniej, bo jednym z efektów zaostrzenia represji i wojennej emigracji jest skokowy spadek aktywności sił opozycyjnych.

W Rosji trwa rewolucja społeczna związana z wojną w Ukrainie

Niektórzy rosyjscy eksperci, tacy jak Sergiej Karaganow, wręcz uważają, że w związku z wojną trwa w Rosji rewolucja społeczna. Elita państwowa ulega „unarodowieniu”, zmienia się model konsumpcji, a ci, którzy w przeszłości byli zwolennikami zbliżenia z Zachodem znajdują się w więzieniach, albo zmuszeni zostali do emigracji.

Społeczeństwo staje się bardziej egalitarne, co zresztą w części związane jest z faktem, iż największa część ochotników podpisujących kontrakty z siłami zbrojnymi rekrutuje się z najbiedniejszych regionów w rodzaju Buriacji czy Dagestanu. Otrzymują oni żołd znacznie przekraczający średnią rosyjskich dochodów, co paradoksalnie jest jednym z elementów wyrównywania różnić w poziomie życia.

"Wojna niweluje napięcia na tle narodowościowym. Wykuwa się nowa wszechrosyjska tożsamość i wspólnota losów"

Karaganow jest też zdania, że wojna niweluje napięcia na tle narodowościowym, choćby z tego względu, że siły zbrojne są czymś w rodzaju tygla, w którym wykuwa się, w związku z frontowymi doświadczeniami, nowa wszechrosyjska tożsamość i wspólnota losów. To wszystko razem wzięte wskazywałoby na to, że - z punktu widzenia interesów rosyjskiego obozu władzy - kontynuowanie wojny jest znacznie lepszym scenariuszem niźli jej szybkie zakończenie, no chyba że Ukraina chciałaby się poddać, ale na taki obrót wydarzeń niewiele wskazuje. Rosja zatem przygotowuje się na długą, krwawą i kosztowną wojnę, czego potwierdzeniem jest kształt przyszłorocznego budżetu.

Sonda
Uważasz, że wojna na Ukrainie może trwać latami?