Strategia wojskowa i polityczna a zdolności logistyczne w czasie wojny. Jak wojna w Ukrainie wpłynęła na te relacje?

2023-09-22 8:28

John Klug, pułkownik amerykańskich sił zbrojnych i wykładowca US Army War College, opublikował na lamach Military Strategy Magazine ciekawy artykuł poświęcony kwestiom logistyki wojskowej. Teraz każdy, co ma oczywisty związek z przebiegiem wojny na Ukrainie, zwraca uwagę na tę wcześniej niedostrzeganą dziedzinę, ale wystąpienie Kluga ważne jest z innego powodu. Otóż pisze on o relacji między strategią wojskową i polityczną w czasie wojny a zdolnościami logistycznymi.

Ukraina

i

Autor: Shutterstock

"Strategia wojskowa jest tym, czym intryga w sztuce teatralnej"

John Klug stawia przy tym tezę, iż ograniczenia w zakresie zdolności do zaopatrzenia sił zbrojnych we wszystko, czego walczący potrzebują na polu boju, mają zasadniczy wpływ na przyjętą strategię wojny, na to, do czego dążymy, co jesteśmy w stanie osiągnąć i czym w rezultacie starcie armii może się zakończyć. Klug, starając się zobrazować swoje przeslanie, odwołuje się do porównania sformułowanego jeszcze w 1917 roku przez Georgea Thorpa na temat logistyki wojskowej w dziele "Pure Logistics".

Ten szerzej u nas nieznany, a w amerykańskiej myśli wojskowej uznawany za klasyka autor napisał, że strategia jest tym, czym intryga w sztuce teatralnej, taktykę można porównać do gry aktorów przyciągającej uwagę widzów, a logistyka jest całą niedostrzeganą i wręcz niewidoczną maszynerią teatralną, dzięki której w ogóle możemy podziwiać jakiekolwiek przedstawienie. To, co oglądamy - również na wojnie - nie jest zatem wynikiem realizacji jakiegoś swobodnie sformułowanego planu, czy efektem sprawności dowódczej i żołnierskiej, ale rezultatem działania, dla którego ramy tworzą ograniczenia, zdolności i sprawność logistyki.

Strategia jest zawsze ograniczona ramami logistyki

W takim ujęciu, argumentuje Klug, strategia jest zawsze ograniczona ramami logistyki i zawsze też powoduje, że przywódcy polityczni i wojskowi muszą dokonywać wyborów, nieraz bardzo bolesnych. Ilustruje to decyzjami podjętymi przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię w czasie II wojny światowej. Otóż, jak dowodzi, już w trakcie pierwszej konferencji „na szczycie”, w styczniu 1941, a zatem jeszcze przed japońskim atakiem na Pearl Harbour, podjęto decyzję, że głównym celem strategicznym państw anglosaskich będzie zwycięstwo nad Niemcami, co oznaczało obronę Wielkiej Brytanii i aby to zapewnić, trzeba było kontrolować Atlantyk.

Japoński atak nie spowodował rewizji amerykańsko-brytyjskich priorytetów, skomplikował jednak sytuację w związku z pojawieniem się drugiego frontu, co oznaczało konieczność podejmowania decyzji o alokacji ograniczonych zdolności logistycznych (statki transportowe, siły będące w stanie ochraniać konwoje etc.). W czasie konferencji waszyngtońskich, w grudniu 1941 i styczniu 1942, podtrzymano dotychczasowe priorytety (Germany First) i postanowiono o skupieniu wysiłków wojennych obydwu państw na logistyce (produkcja statków, amunicji etc.) W czerwcu 1942 roku, w czasie drugiej konferencji w Waszyngtonie, alianci podjęli dyskusję na temat otworzenia drugiego frontu w Europie, za czym optowali Amerykanie, chcąc lądować we Francji, odciążając w ten sposób Rosjan.

Rozciągnięte linie zaopatrzeniowe zmusiły aliantów do dokonywania wyborów o charakterze strategicznym

Churchill był zwolennikiem ataku w Afryce Północnej po to, aby w ten sposób kontrolować Morze Śródziemne i szlaki transportowe, zarówno przez Kanał Sueski, jak i wokół Afryki. Ta decyzja, ale i kolejna związana z dążeniem Amerykanów do zagwarantowania sobie bezpieczeństwa tras żeglugowych do Australii (bitwa o Guadalcanal), miały zasadnicze znaczenie dla dalszych losów wojny. Rozciągnięte linie zaopatrzeniowe zmusiły aliantów do dokonywania wyborów o charakterze strategicznym.

I tak nie byli oni w stanie przyjść z pomocą armii Czang Kaj-szeka, co nie tylko przedłużyło wojnę w Azji, ale otwierając pole do działania Stalinowi, w gruncie rzeczy w dłuższej perspektywie doprowadziło do zwycięstwa komunistów w Chinach. Mieli oni wówczas do wyboru albo operacja w Normandii, albo wsparcie dla chińskich nacjonalistów.

Z powodu podobnych ograniczeń odrzucono plan Churchilla, aby alianci lądowali na Bałkanach, co w gruncie rzeczy przesądziło o geostrategicznym statusie całej Europy Środkowej. Amerykański ekspert pisze, że „nadmierne obciążenie logistyczne aliantów w kampaniach w Afryce Północnej i na Guadalcanal w 1942 r., działanie na granicy wydolności logistyki wiązało się ze strasznym ryzykiem dla sił i powodzenia realizowanej misji. Zaakceptowanie tego poziomu ryzyka na wielu teatrach działań rodziło ryzyko skumulowane, co oznacza, że odwrócenie sytuacji w jednej kampanii może wymagać większych zasobów, osłabiając w ten sposób pozostałe kampanie.”

"Armia rosyjska zapomniała, iż logistyka miała kluczowe znaczenie dla sowieckich operacji ofensywnych"

Zasadniczym pytaniem, jak stawia Klug, jest w związku z tym to, czy ta sytuacja uległa zmianie obecnie? W jego opinii doświadczenia wojny na Ukrainie nie tylko pozwalają na podtrzymanie tej argumentacji, ale wręcz w sposób bardziej wyraźny widzimy, iż strategia jest działaniem w ramach ograniczeń stwarzanych przez logistykę. „Można śmiało powiedzieć – argumentuje - że armia rosyjska najwyraźniej zapomniała, iż logistyka miała kluczowe znaczenie dla sowieckich operacji ofensywnych” w czasach II wojny światowej.

Niedocenienie jej znaczenia doprowadziło do niepowodzenia pierwszej fazy tzw. specjalnej operacji. Dodatkowym problemem było również i to, że w czasie trwającej wojny, w wyniku własnych błędów, Rosjanie zmuszeni zostali do opracowania od nowa, tym razem biorąc pod uwagę ograniczenia i możliwości logistyczne, strategii prowadzenia wojny.

„Kiedy początkowa faza ofensywy osiągnęła punkt kulminacyjny, Rosjanie musieli przyjąć nową strategię wojskową"

Nie jest to proste nie tylko dlatego, iż wymaga czasu. Negatywnym czynnikiem jest również to, że nie ma możliwości „zacząć wszystko od początku”, bo pierwsza faza wojny do pewnego stopnia determinuje kształt kolejnych jej etapów. „Kiedy początkowa faza ofensywy osiągnęła punkt kulminacyjny, Rosjanie musieli przyjąć nową strategię wojskową" – argumentuje Klug. "Musieli zmienić podejście, używając żargonu projektowego, ponieważ ukraiński opór odsłonił ich logistyczną piętę achillesową – zanim Rosjanie dotarli do Kijowa, nie mieli wystarczających sił i logistyki, aby osiągnąć zamierzone cele.”

Z naszej perspektywy istotne jest nie tylko to, że amerykański ekspert jest przekonany, iż opisywana przezeń relacja między strategią a możliwościami logistycznymi, utrzyma się również w przyszłości. Będziemy obserwować ewolucję systemów zaopatrzenia i używanych w tym celu środków, ale sama istota tej relacji się nie zmieni – na wojnie realizowana strategia jest pochodną możliwości logistycznych walczących stron. W tym sensie można nawet powiedzieć, iż strategiczna i operacyjna innowacyjność i dzielność nie na wiele się zdają, jeśli nie towarzyszy im odpowiednio nowoczesny, sprawny i dobrze skonstruowany system zaopatrzenia naszych wojsk.

Na wojnie realizowana strategia jest pochodną możliwości logistycznych walczących stron

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden wątek. Jeśli bowiem zgodzić się z tym, że to zdolności logistyczne przesądzają o powodzeniu w wojnie, to również należy podobnie zapatrywać się na fundamentalną w amerykańskiej myśli wojskowej sprawę, jaką jest zdolność do projekcji siły, a w związku z tym też kształt systemu bezpieczeństwa w obszarach peryferyjnych, takich jak wschodnia flanka NATO czy Morze Południowochińskie.

Klug, konkludując swe wystąpienie, pisze: „Podsumowując, logistyka oddziałuje na strategię wojskową poprzez zakreślenie sposobów, określenie horyzontu czasowego potrzebnego do osiągnięcia zamierzonych celów oraz określenie poziomu ryzyka.” Jeśli tak, to zastanówmy się, jak z logistycznego punktu widzenia wygląda sytuacja państw bałtyckich, do pewnego stopnia też Polski. Jest to ważne z jednego, podstawowego powodu – sprawna logistyka daje nam zdolność do szybkiej zmiany relacji sił, co ma oczywisty wpływ zarówno na skuteczność odstraszania jak i ewentualny wynik starcia.

Analitycy Brookings, analizując relacje sił między Federacją Rosyjską a NATO w państwach bałtyckich jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie, zwrócili uwagę na fakt, iż w przypadku piechoty Rosjanie mieli pięciokrotną przewagę (tylko licząc potencjał enklawy kaliningradzkiej i Zachodniego Okręgu Wojskowego), jeśli chodzi o transportery opancerzone - czterokrotną, w przypadku czołgów 22-krotną, a w artylerii - również pięciokrotną. Z pewnością relacja sił odbiegała od modelu 1 do 3, przyjmowanego w amerykańskiej myśli wojskowej jako wystarczającą dla skutecznej obrony.

Sprawna logistyka daje nam zdolność do szybkiej zmiany relacji sił

Teraz - ze względu na rosyjskie straty - te relacje poprawiły się na korzyść państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale optymizmem byłoby zakładać, że taki stan będzie trwał wiecznie. Za czasów zimnej wojny NATO było w stanie utrzymać się w tym przedziale – 1 do 1,2 na korzyść ZSRR, jeśli chodzi o personel wojskowy, 1 do 2,5 w przypadku czołgów i 1 do 2,8 dla systemów artyleryjskich. A zatem tym ważniejsza jest kwestia logistyki w przypadku państw bałtyckich, bo jeśli relacja sił czasów pokoju jest dla nas niekorzystna, to w razie zaognienia sytuacji musimy być w stanie szybko zwiększyć nasz potencjał.

Tą kwestią zajęli się latem tego roku eksperci think tanku strategicznego CSIS. W raporcie poświęconym bezpieczeństwu tego obszaru porównali oni odległość miejsc stacjonowana głównych sił NATO w czasie zimnej wojny od teatru przyszłych działań wojennych o obecną sytuację na Litwie. I tak w przypadku dwóch dywizji niemieckich (1. i 2. Dywizji Piechoty) miały one od 75 do 102 km z miejsca stałej dyslokacji do ewentualnego pola walki. Gdyby brać pod uwagę trzy amerykańskie dywizje stacjonujące w Niemczech ( 10. 11. oraz 4.), to dystans ten wynosił od 32 do 117 km.

A zatem główne siły NATO, skutecznie realizujące politykę odstraszania ZSRR, rozlokowane były w bezpośredniej bliskości teatru przyszłych, ewentualnych, działań wojennych. Ich linie zaopatrzenia byłyby w razie wojny krótkie a w związku z tym znacznie bardziej odporne i wydajne.

Litwa, na tle pozostałych państw bałtyckich, jest w najlepszej sytuacji

A jak to jest obecnie? Eksperci CSIS, rozpoznali sytuację jeśli chodzi o dystans, jaki miałyby przebyć w razie wojny, siły tworzące stacjonującą na Litwie w ramach tzw. wysuniętej obecności, brygadę NATO. W tym przypadku państwem ramowym, wznoszącym największą kontrybucję, są Niemcy. Gdyby analizować sytuację podobnych związków taktycznych na Łotwie (państwo ramowe Kanada) czy w Estonii (Wielka Brytania), to te odległości są jeszcze większe, co oznacza, że Litwa - na tle pozostałych państw bałtyckich - jest jeszcze w najlepszej sytuacji.

Nie zmienia to jednak faktu, że siły niemieckie z Oldenburga, gdzie stacjonują w czasie pokoju, miałyby do pokonania 1072 km, z belgijskiego Leopoldsburgu - 1345 km, z holenderskiego Schaarsbergen - 1264 km, z Luksemburga byłoby to 1357 km, z norweskiego Bardufoss byłoby to 1586 km, jedynie Czesi mieliby „kamieniem rzucić”, bo musieliby pokonać z Žatca 896 km.

John Klug: Logistyka wyznacza zakres, skalę i charakter operacji strategicznych

A zatem nie dyskutując, czy potencjał, jaki ma brygada, jest wystarczającym, aby wpłynąć na relację sił i odstraszyć Rosję, bo nie jest, trzeba zwrócić uwagę na fakt, że z logistycznego punktu widzenia siły działające w ramach wysuniętej obecności NATO są zbyt oddalone od teatru przyszłych działań.

Jeśli zatem zgodzić się z tezami Johna Kluga, że to logistyka wyznacza zakres, skalę i charakter operacji strategicznych to ten obraz, aplikowany do państw bałtyckich wiele mówi nam o sytuacji. NATO-wska projekcja siły w tym regionie Europy jest dlatego tak słaba, a z pewnością zbyt mała, aby ukształtować prawidłową relację sił z Rosją, że nie jest możliwe, ze względu na odległości, ich rytmiczne zaopatrzenie w czasie wojny. Dlatego nie ma sensu dyslokować w ten rejon większych sił, a te które są tam obecne, odgrywają rolę tripwire forces, czyli takich, które nie mają na celu zatrzymania Rosjan, bo są na to zbyt szczupłe.

Raport Złotorowicza - Marek Budzisz Portal Obronny
Sonda
Czy zgadasz się z tezami Johna Kluga zaprezentowanymi w artykule?