Pytany przez deputowanych o wypowiedź Emmanuela Macrona dotyczącą możliwości, a być może potrzeby wysłania żołnierzy NATO do Ukrainy Attal podkreślił, że ewentualne wprowadzenie wojsk nie będzie miało na celu ich udziału w działaniach wojennych na froncie. Zadania żołnierzy francuskich, a być może też innych krajów, mają się koncentrować na szkoleniu i bezpieczeństwie na tyłach.
Jak podkreślił, wspieranie Ukrainy jest bardzo ważne, ponieważ w przypadku upadku kraje Unii Europejskiej, a co za tym idzie też Francja, znajdą się w niebezpiecznej sytuacji. „Walcząc od 2 lat o integralność swojego terytorium, Ukraińcy walczą też o bezpieczeństwo Unii Europejskiej i Francji. A jeśli Ukraina upadnie, linia frontu nieuchronnie przesunie się na zachód” – wyjaśniał premier Attal. Unia Europejska, w której jak podkreśla, Francja pełni ważną rolę, jest wspólnotą, której granice, to dziś granice m.in. z Białorusią i Ukrainą. Dlatego zagrożenie na tych granicach, to też zagrożenie dla Francji.
Wyjaśnił też, że jeśli na Ukrainę zostaną wprowadzone wojska francuskie, będą one szkolić ukraińskie wojsko, zapewniać obronę powietrzną, a także chronić niektóre obszary granicy z UE. Jednocześnie podkreślając, że jest to dziś jedynie element dyskusji o pomocy dla Ukrainy w przyszłości. Na dzień dzisiejszy głównym i podstawowym kierunkiem działań Unii Europejskiej, to pomoc w postaci dostaw broni i sprzętu, a także szkolenie personelu poza granicami Ukrainy.
Wystąpienie wywołało żywą dyskusję. Senator Cédric Perrin oświadczył, że decyzja o wprowadzeniu wojsk powinna zostać podjęta po konsultacjach z krajami NATO, gdyż taka polityka może wpłynąć na stosunek sojuszników do Francji i zmniejszyć zaufanie. Stanowi też zagrożenie dla innych krajów, a nie tylko dla Francji. „Nie możemy improwizować na taki temat bez konsultacji z naszymi sojusznikami. Te manipulacje nas izolują i zmuszają naszych sojuszników do dystansowania się” – podkreślił Perrin.
Trudno się z tym nie zgodzić. Pokazują to reakcje nie tylko Słowacji i Węgier, które najgłośniej protestują przeciw takim pomysłom. - „Polska nie wyśle swoich wojsk do Ukrainy. Mówiliśmy o tym wiele razy. Tutaj nie ma żadnych niedomówień” – oświadczył 29 lutego wicepremier i minister obrony Polski, Władysław Kosiniak-Kamysz.