Sojusz Prigożyna i Łukaszenki. Krzysztof Wojczal ocenia, jak mocno bunt Prigożyna zachwiał Rosją i pozycją Putina

2023-07-07 13:45

O skutkach buntu Prigozyna, pozycji Putina w Rosji po ostatnich wydarzeniach oraz niespodziewanym sojuszu szefa Grupy Wagnera z Aleksandrem Łukaszenką rozmawiali w "Raporcie" Krzysztof Wojczal, ekspert od geopolityki, oraz Karol Plewa, który wyjątkowo jest gospodarzem programu.

Raport Złotorowicza 05.07 - portal obronny

Czy bunt Prigożyna spowoduje zmiany w Rosji? Na ile zachwiał silną pozycją Władimira Putina i jego skutki będą odczuwalne dla Rosji, Ukrainy i świata? Na te pytania szukali odpowiedzi w "Raporcie" Karol Plewa (wyjątkowo w roli gospodarza) i Krzysztof Wojczal, ekspert ds. geopolityki. Wojaczal jest prawnikiem, analitykiem, publicystą i autorem geopolitycznej książki: "Trzecia Dekada. Świat dziś i za 10 lat". Jego zdaniem, zmiany w Rosji będą następowały powoli. 

Nie spodziewałbym się gwałtownych zmian w Rosji, gwałtownych w takim sensie, że być może zmian władzy czy walki o władzę, otwartej lub jakiegoś konfliktu wewnętrznego, bardziej otwartego, w kręgach władzy w kręgach wojskowych. Wydaje się, że ten bunt, mógł i na pewno otworzył drzwi na przyszłość, jeśli chodzi o środowiska, które po taką władzę chciałby sięgnąć. Natomiast w tym momencie Kreml opanował sytuację, zminimalizował straty, a raczej sam Władimir Putin, choć jego stanowisko, jego pozycja, na pewno została bardzo mocno nadwątlona - mówi Krzysztof Wojczal w "Raporcie".

Krzysztof Wojczal postawił ciekawą tezę dotyczącą samego buntu Prigożyna. Jego zdaniem nie była to ani inscenizacja, ani akcja wymierzona w Putina. Nie była to też próba dokonania przewrotu na Kremlu. Prigożyn, zdaniem eksperta, miał osobiste powody do tego, aby ruszyć na Moskwę.

Bunt Prigożyna był związany z jego sytuacją osobistą czy jego firmy, Grupy Wagnera. Nie była to próba obalenia władzy. Natomiast w przyszłości nie można takich scenariuszy wykluczyć i to, co się w tej chwili dzieje, czyli brak jasnych i twardych konsekwencji dla Prigożyna ze strony Putina, pokazuje ewentualnym przyszłym puczystom czy buntownikom, że taki bunt się może opłacać i że lepiej przygotowany, lepiej zorganizowany może przynieść sukces - ocenia Krzysztof Wojczal.

Karol Plewa zwrócił uwagę, że jest zielone światło od Aleksandra Łukaszenki, aby przeprowadzić na Białorusi rekrutację więźniów do Grupy Wagnera. - Sam Prigożyn też przerywa milczenie bo na grywa i publikuje wiadomość audio na Telegramie i mówi tak: potrzebujemy dziś waszego wsparcia bardziej niż kiedykolwiek - mówi Plewa i pyta gościa, czy to oznacza, że Prigożyn poczuł się już mocny i pewny siebie po buncie zakończonym fiaskiem? Zdaniem Wojczala, na pewno demonstruje swoją siłę. 

Jeśli ludzie uznają, że on jest przegrany i że władza postawiła już na nim kreskę, to wówczas nie uda mu się nikogo zrekrutować, nikt nie będzie go wspierał, bo nikt nie będzie chciał wspierać przegranego konia. Tak więc Prigożyn musi demonstrować to, że odniósł sukces w jakimś zakresie i że jest w stanie współpracować dalej z władzą. I ta władza go nie skreśla. To dla Prigożyna jest w tej chwili kluczowe, bo jeśli wrażenie będzie inne, no to wówczas ta siła Prigożyna i jego organizacji będzie topniała. A jemu chodzi o to, żeby udowodnić Putinowi, że ten wciąż go potrzebuje - mówi Wojczal w "Raporcie".

Sonda
Czy uważasz, że tzw. bunt Prigożyna był zainscenizowanym wydarzeniem?