Nic nie pasuję obecnie do umowy na Ratownika jak powiedzenie "do trzech razy sztuka". Dzisiejsze podpisanie było trzecim podejściem do zawarcia umowy na ten okręt. Poprzednie dwie próby zakończyły się fiaskiem w 2017 roku oraz 2021 roku na podstawie jednej z tych umów stworzono odpowiednią dokumentację, jednak ostatecznie nie doszło do parafowania umowy.
Umowa podpisana dziś opiewa na ponad 1 mld zł. Sama konstrukcja ma mieć wymiary 95 metrów długości, 19 metrów szerokości, 6500 ton wyporności a zasięg operacyjny ma wynosić nawet 6000 mil morskich. Głównym wykonawcą umowy jest Polska Grupa Zbrojeniowa, która będzie ją realizowała poprzez PGZ Stocznię Wojenną w Gdyni.
Ratownik jest niezwykle potrzebną jednostką do działań dla Marynarki Wojennej z kilku powodów. Po pierwsze w kwestii pełnionych przez ten okręt funkcji nie można się sugerować samą jego nazwą. Jednostka ta jest przewidywana do współdziałania z okrętami podwodnymi poprzez funkcję wydobywania z dna morskiego. Idąc dalej, może on również pełnić akcję, ratownicze podczas różnego rodzaju katastrof nie tylko jednostek wojskowych, ale również cywilnych.
W kwestii działań ratowniczych Ratownik może również posłużyć do podnoszenia zatopionej techniki takich jak, chociażby kontenery, pojemniki z substancjami zagrażającymi środowisku, ale również statków i okrętów.
Kolejną z funkcji, która w ostatnim czasie wydaję się być kluczowa jest możliwość dozorów i monitorowania systemów infrastruktury krytycznej. Pozwolić na to powinny dwa roboty morskie, który jeden będzie pełnił funkcję obserwacyjne a drugi zwalczania ewentualnego zagrożenia, jakie może nastąpić.
W ostatnim czasie jej temat stał się niezwykle aktualny z kilku powodów.
Po pierwsze polska energetyka przesuwa swój środek ciężkości na północ kraju czego największą jej podstawą, będzie Morze Bałtyckie. Jednym z podstawowych filarów bezpieczeństwa energetycznego Polski jest gazociąg BalticPipe, który tłoczy do Polski gaz z norweskich szelfów, pozwalając jednocześnie bez większych konsekwencji zerwać z dostaw błękitnego paliwa z metką "Made in Russia".
Ponadto w planach jest budowa morskich farm wiatrowych na Bałtyku. W tym wypadku mowa jest o sieciach przesyłowych, które dbają o właściwy i efektywny przepływ energii, przerwanie ich wiązałoby się z utratą mocy, jakie mają dostarczać Polsce wyżej wspomniane farmy. Stawka jest dość duża, ponieważ wiatraki na morzu będą odpowiadać wedle planów za 11 GW energii do 2040 roku. Co ma odpowiadać ok. 40% mikstu energetycznego w tamtym czasie.
Polecany artykuł:
Po drugie ostatnie sabotaże w postaci zerwania trzech podmorskich kabli, które łączącą Niemcy z Finlandią Litwę ze Szwecją oraz Estonię z Finlandią. Pokazały, że Bałtyk nie jest akwenem wolnym od zagrożeń, oraz że wschodnia flanka NATO musi z większą uwagą przyglądać się temu teatrowi działań.
Ratownik w tym wypadku wydaje się jednym z najbardziej adekwatnych środków. Co prawda od podpisania umowy do oddania okrętu Marynarce Wojennej minie ok. 5 lat. Jednak został obrany pewien kurs, który powinien być kontynuowany, ponieważ architektura bezpieczeństwa w Europie jak i na samym Bałtyku dawno nie była tak zdestabilizowana jak obecnie