Kosiniak-Kamysz i Siewiera wspólnie przedstawili we wtorek podczas kieleckiego Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego - dorocznych największych targów zbrojeniowych w tej części Europy - 200-stronicowy dokument, zawierający wybrane produkty z oferty polskich firm zbrojeniowych.
Jak podkreślił Kosiniak-Kamysz, celem katalogu jest jak najszersze przedstawienie polskiej oferty zbrojeniowej za granicą. "Macie nasze pełne wsparcie, rządu RP, we wszystkich działaniach, które prowadzicie, to jest tego namacalny dowód" - zwrócił się szef MON do polskich producentów.
Zadeklarował też, że przedstawiciele każdej delegacji MON za granicę będą zabierać ze sobą katalog, aby przekazać go zagranicznym partnerom. "Roześlemy to do wszystkich naszych placówek dyplomatycznych, każdy ataszat wojskowy i każda ambasada będą miały obowiązek prezentowania tego katalogu" - zapowiedział Kosiniak-Kamysz.
Siewiera stwierdził, że przygotowanie takiego katalogu to przykład myślenia o bezpieczeństwie kraju, "rozumianego jako zdolność do zabezpieczenia materiałowego potrzeb Sił Zbrojnych i budowy właściwej pozycji ekonomicznej".
Jak dodał, kraj, który ma przed sobą perspektywę wydawania nawet 5 proc. PKB na obronność "nie ma wyboru i musi rozwinąć swój przemysł obronny". Wskazał przy tym na przykłady państw, które szybko rozwijają swoje własne przemysły zbrojeniowe - Koreę Południową, Izrael oraz Turcję. "Jak pokazują te przykłady, rozwinięcie takiego przemysłu w perspektywie dekady jest nie tylko możliwe, jest konieczną" - oświadczył.
Obaj ministrowie podkreślali, że nie ma różnicy, czy chodzi o promowanie przemysłu państwowego, czy prywatnego. "Dziś mamy dość wizyt dyplomatycznych, podczas których nasi goście przedstawiają jedną ławą, z przedstawicielami swojego przemysłu, swoje produkty opatrzone flagą narodową, a my nie prowadzimy aktywnej polityki" – stwierdził szef BBN.
"Nigdy więcej nie możemy doprowadzić do takiej sytuacji, jak przed II wojną światową. Dziś aspirując do 300-tysięcznej armii musimy mieć w pamięci, że milionowa armia w trakcie II wojny światowej walczyła tylko 3 tygodnie (podczas kampanii wrześniowej - PAP). Nie dlatego, że brakowało woli walki czy ludzi, ale dlatego, że brakowało zaplecza produkcyjnego, komponentów i łańcuchów dostaw" - podsumował Siewiera.
W rozmowie z dziennikarzami szef BBN zwrócił również uwagę na znaczenie, jakie ma wspieranie przez państwo nowych, małych firm, które rozwijają się w takich obszarach jak statki bezzałogowe czy sztuczna inteligencja. Jak podkreślił, w tych dziedzinach nie ma jeszcze tak wielkich korporacji zajmujących dużą część rynku, jak niemiecki Rheinmetall czy nawet Polska Grupa Zbrojeniowa, podczas gdy np. rynek dronów w zbrojeniach będzie tylko rosnąć w tempie wykładniczym. Dlatego - jak mówił - konieczne jest wspieranie tych spółek, które mają potencjał stać się potentatami w przyszłościowej branży. "Dziś nie ma gigantów na tym rynku (...) Za 10 lat będą, być może nad Wisłą" - powiedział Siewiera.
"Nie możemy pozwolić na to, żeby 4,5 czy 5 proc. naszego PKB oddawać do obcej stolicy; to może być sojusznicza stolica, albo na antypodach - niemniej, oddajemy to poza nasz rynek. Dla mnie nie ma znaczenia, czy złotówka, dolar lub euro wpadnie do przemysłu prywatnego, czy państwowego - ważne, żeby polskiego, na polskiej ziemi, z udziałem polskich pracowników i polskich przedsiębiorców" - oświadczył szef BBN.