Kto nie popiera polityki zagranicznej Waszyngtonu, ten w Stanach nie kupi broni

2025-05-01 17:17

To sformułowanie widuje się ostatnio dość często: „Departament Stanu USA zgodził się na sprzedaż…”. I tu pada nazwa broni lub innej techniki militarnej „made in USA”. Składową częścią takiej informacji jest stwierdzenie, że decyzję musi jeszcze zatwierdzić Kongres Stanów Zjednoczonych. Z reguły jest to czysta formalność, skoro na transfer uzbrojenia poza granice USA zgodził się Departament Stanu.

Departament Stanu USA

i

Autor: Wikipedia

Arms Export Control Act i… wszystko jasne

Dlaczego Departament Stanu dopuszcza lub zakazuje sprzedaży (poza granice USA) tej czy innej broni? Ten proces wynika z ustawy o eksporcie broni (Arms Export Control Act – AECA). 

Ustawę tę uchwalono za prezydentury Geralda Forda (1976 r.). Zastąpiła ona ustawę Foreign Military Sales Act z 1968 r. AECA stanowi, że Departament Stanu – za pośrednictwem Biura ds. Polityczno-Wojskowych (PM Bureau) – odpowiada za nadzór nad eksportem uzbrojenia. Biuro to koordynuje politykę zagraniczną USA w zakresie spraw bezpieczeństwa i obrony, współpracy wojskowej z innymi krajami oraz eksportu uzbrojenia. Biuro ma kilka wydziałów, m.in. Biuro Bezpieczeństwa Regionalnego i Transferu Broni. W wydziałach działają z kolei zespoły tematyczne.

Polityka USA w zakresie tzw. sprzedaży zewnętrznej broni (to ogólne pojęcie obejmujące nie tylko broń, ale także pasywne środki obrony, np. systemy radarowe, łącznościowe oraz innego rodzaju technikę wojskową) jest regulowana przez dwa zasadnicze akty prawne oraz dziesiątki innych przepisów z nich wynikających. AECA – o tej ustawie już wspomniano. Drugim aktem prawnym, a właściwie zbiorem przepisów, regulującym zasady eksportu broni oraz rolę kontrolną Departamentu Stanu, jest International Traffic in Arms Regulations (ITAR). 

Zgody Departamentu Stanu wymaga nie tylko sprzedaż towaru militarnego wyprodukowanego przez firmy kontrolowane przez państwo, w której uczestniczy rząd USA (FMS – Foreign Military Sales). Także prywatne firmy, które chcą wyeksportować broń (DCS – Direct Commercial Sales), muszą uzyskać zgodę Departamentu Stanu. Sprzedający muszą być posiadaczami licencji eksportowych.

Zakończeniem procedury udzielania zgody na sprzedaż broni poza granice USA jest decyzja Kongresu. Amerykańskie prawo federalne nakazuje, że gdy wartość kontraktu opiewa na 50 mln USD i więcej (gdy kupującym jest państwo członkowskie NATO), to Departament Stanu musi powiadomić o nim Kongres, a ten ma do 30 dni na zgłoszenie sprzeciwu. Zasadniczo jest to już formalna procedura, co wynika z faktu, że Waszyngton nie wydaje zgody na sprzedaż broni państwom, które uważa za wrogie.

Garda: Prezes PZL Mielec o śmigłowcach Black Hawk
Portal Obronny SE Google News

Stany Zjednoczone monitorują transfer technologii militarnych

Między innymi po to są te wszystkie obostrzenia, by wyeksportowana broń – ogólnie rzecz ujmując – nie była wykorzystana przeciwko USA ani nie wzmocniła potencjału militarnego państw nieprzyjaznych Stanom Zjednoczonym. Wspomniane akty prawne mają zagwarantować, że sprzedaż broni „made in USA” nie zagraża ich bezpieczeństwu narodowemu oraz że broń nie będzie wykorzystywana do łamania praw człowieka itd. Nadto monitorowany jest przepływ amerykańskich technologii. Dla przykładu: gdy już Polska kupiła amerykańską broń, to nie może jej odsprzedać – nawet członkowi NATO – bez zgody Departamentu Stanu.

Zgodnie z AECA USA zachowują sobie prawo do tzw. kontroli nad użytkowaniem końcowym (end-use control). Każda transakcja kupna–sprzedaży broni uwarunkowana jest pisemnym zapewnieniem odbiorcy, że (między innymi) broń będzie używana zgodnie z przeznaczeniem, nie zostanie przekazana osobom trzecim bez zgody USA i nie zostanie wykorzystana w sposób niezgodny z prawem międzynarodowym lub polityką USA. Formuła, przyznacie, dość szeroka, bo szczegóły takich zobowiązań są wykazywane i niejawne. Wiadomo jednak, że jeśli państwo X użyje amerykańskiej broni w sposób, który godzi w interesy USA, to Waszyngton może – na przykład – wstrzymać dostawy aktualizacji oprogramowania do kupionych rakiet, samolotów czy innych produktów techniki militarnej. Poza tym, USA, jako mocarstwo światowe, samo przez się dysponuje odpowiednimi tzw. środkami nacisku, by móc wyegzekwować postanowienia umowy kupna-sprzedaży.

Kilkakrotnie Waszyngton skorzystał z takiego prawa

Przydarzyło się to także Ukrainie, choć dotyczyło to uzbrojenia przekazanego w ramach pomocy wojskowej (Foreign Military Financing, Presidential Drawdown Authority), a nie sprzedaży komercyjnej na podstawie AECA.

Jednak te same zasady kontroli użytkowania końcowego (end-use monitoring) obowiązują nawet wtedy, gdy broń jest ofiarowana, a nie sprzedawana. Dlatego USA, przekazując Ukrainie systemy takie jak NASAMS, Avenger, Javelin, Patriot, Switchblade itd., zastrzegły sobie prawo do nadzoru nad ich użytkowaniem i regularnych inspekcji (end-use monitoring). Ktoś ma jakieś zastrzeżenia co do takiej polityki? Może mieć. Stany Zjednoczone, światowy hegemon, nikogo nie zmuszają do zaopatrywania się w broń „made in USA”...

Sonda
Jesteś zwolennikiem utworzenia Europejskiej Wspólnoty Obronnej?