Major pilot Robert Jeł był zastępcą dowódcy eskadry, członkiem M346 Demo Team, czyli zespołu akrobacyjnego, latającego na samolotach M346 Bielik. Zespół ten zastępuje zespół akrobacyjny „Iksry”, które latał na wycofanych ze służby maszynach TS-11 Iskra. Jak poinformował gen. Ireneusz Nowak, Inspektor Sił Powietrznych w DGRSZ, to właśnie ten pilot zginął w katastrofie samolotu M346 Bielik. W czasie tego lotu nie sygnalizował on żadnych problemów z maszyną. Nie zdołał się też katapultować.
W tym momencie miał już za sobą ponad 1100 godzin nalot na maszynie tego typu, ale łącznie spędził w powietrzu niemal 1900 godzin. Zasiadał za sterami PZL-130 Orlik i TS-11 Iskra, a z drugiego fotela również Su-22M i F-16. Przeszedł również szkolenia w USA, gdzie latała na samolotach turbośmigłowych T-6 Texan II i słynnych, naddźwiękowych maszyn T-38 Talon, nieuzbrojonego kuzyna myśliwca F-5E Tiger II.
Później major Jeł trafił do programu AJT, czyli Advanced Jet Trainer, w którym polskie lotnictwo wybrało ma maszynę szkolenia zaawansowanego samolot Alenia Aermacci M346 Master. Szkolenie na tym typie przeszedł w 2017 roku, we włoskiej bazie Venegono, leżącej miedzy Mediolanem, a granicą ze Szwajcarią. Jak sam wspominał, było to wyjątkowe doświadczenie, gdyż loty odbywały się często nad Alpami.
Po zakończeniu szkolenia i uzyskaniu uprawnień instruktora, major pilot Robert Jeł szkolił w 41 Bazie Lotnictwa Szkolnego, podchorążych z Dęblińskiej „Szkoły Orląt”. Jak sam wspominał w jednym z wywiadów, którego udzielił po osiągnięciu nalotu 1000 godzin na tym typie samolotu w październiku 2023 roku, spełniła się w roli nauczyciela i instruktora. Prywatnie również osiągnął sukces. Wiódł szczęśliwe życie z żoną Joanną i kilkuletnią córką. Lubił spędzać z nimi czas aktywnie. Z tego miejsca składamy im szczere wyrazy współczucia.