"Nie będę wchodzić w szczegóły, mogę tylko potwierdzić zasadność obaw, że Rosja planowała akty terroru powietrznego, nie tylko wobec Polski, ale wobec linii lotniczych na całym świecie" – oświadczył premier Donald Tusk, podczas konferencji prasowej po spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Warszawie. Zwrócił przy tej okazji uwagę na potwierdzone już związki Moskwy z aktami sabotażu, nie tylko na terytorium Polski, ale też innych krajów. Można tu wspomnieć, chociażby pożary różnego typu obiektów, w tym np. zakładów dostarczających Ukrainie uzbrojenie, czy też magazyny, w których znajdowała się amunicja.
Polecany artykuł:
Polski premier wskazuje na potrzebę przeciwdziałania tego typu operacjom Rosji w sposób skuteczny, pozwalający na przeciwdziałanie, a nie jedynie reagowanie post factum, jak dotychczas. W pewien sposób współgra to z działaniami takimi jak powołanie Straży Bałtyckiej (ang. Baltic Sentry), czyli działania mające na celu zapobieganie kolejnym aktom sabotażu na Morzu Bałtyckim. W ostatnich miesiącach jednostki pływające pod różnymi banderami, należące m.in. do tak zwanej „floty cieni”. Transportuje ona rosyjskie węglowodory objęte sankcjami, prowadząc te działania w sposób skryty i z wykorzystaniem luk w prawie morskim.
Polecany artykuł:
Donald Tusk powtórzył też wyrażane już wielokrotnie stanowisko, że inwestycja w obronę Ukrainy nie jest tylko pomocą Ukrainie, ale pomocą całej Europie i Polsce. Wskazywał również na konieczność wzięcia przez Europę odpowiedzialności za swoje własne bezpieczeństwo. Mowa między innymi o osiągnięciu rekomendowanego przez NATO progu 2% PKB wydatków na obronność. "Jeśli państwa europejskie staną na wysokości zadania, to być może zmieni się także optyka Waszyngtonu. "Mamy wszystkie atuty w naszych rękach, żeby Ameryka znowu zaczęła myśleć o Europie jako o pożądanym koalicjancie i partnerze, a nie ciężarze" – powiedział premier, nawiązując do wypowiedzi Donalda Trumpa, który już za kilka dni zostanie zaprzysiężony na prezydenta USA.