Spis treści
Podczas naszej wizyty w Malborku w powietrze wzbiła się w trybie alarmowym para dużyrna myśliwców Eurofighter Typhoon. Tym razem to nie misja Quick Reaction Alert (QRA), mająca na celu przechwycenie nieznanego samolotu, ale trening. Mimo to maszyny startują wyposażone jak do prawdziwego alarmu. Często zdarza się, że misja treningowa zmienia się w przechwycenie prawdziwych intruzów. Sygnał może przyjść w każdej chwili.
Potężna maszyna na straży Wschodniej Flanki
Myśliwce Eurofighter Typhoon, we włoskim lotnictwie noszące oznaczenia F-2000, to maszyny wielozadaniowe generacji 4+. Dwa potężne silniki, skrzydła delta i usterzenie kaczka, czyli z przednimi powierzchniami sterowymi, nadaje mu specyficzny, drapieżny kształt. Samolot osiąga dwukrotną prędkość dźwięku i może przenosić dziewięć ton uzbrojenia na 13 punktach podwieszenia. Jednak do misji patrolowych „w warunkach pokojowych”, jak mówi, płk Gianluigi Colucci, dowódca włoskiego kontyngentu w Malborku, są znacznie mniej obciążone. Pod skrzydłami po dwa pociski krótkiego zasięgu Iris-T i dodatkowe zbiorniki paliwa. Pod kadłubem jedna rakieta średniego zasięgu Meteor i zasobnik optoelektroniczy, który pozwala z daleka zidentyfikować intruza. Działa zarówno w świetle widzialnym jak w podczerwieni, więc czy w dzień, czy w nocy, umożliwia określenie typu i przynależności wykrytego samolotu.
Odnalezienie takiego „powietrznego pirata”, który nie komunikuje się z kontrolą naziemną i ma wyłączony transponder, czyli nadajnik podający jego dane i pozycję, jest dla myśliwców banalnie łatwe. Sam start Alpha Scramble, jak się go nazywa w lotniczym slangu, wywołany jest pojawianiem się na radarach NATO takiej niezidentyfikowanej maszyny. Lecące mu na spotkanie samoloty otrzymują na bieżąco dane o jego pozycji, ale moa też wykryć go samodzielnie, za pomocą pokładowych radarów lub sensorów podczerwieni, umieszczonych na dziobie, przed kabiną pilota.
Włoski kontyngent White Eagle II
Jak wyjaśnił w rozmowie z nami dowódca całej włoskiej grupy zadaniowej, o wdzięcznym kryptonimie „4th Wing Operation White Eagle 2”, liczy ono od 150 do 200 ludzi i cztery myśliwce Eurofighter F-2000 Typhoon. W jego nazwie kryje się wiele ciekawych informacji. „4th Wing Operation” oznacza, że organizatorem jest 4. Skrzydło Myśliwskie włoskiego lotnictwa.
Stąd też koń, a nie orzeł w godle, które można zobaczyć na mundurach włoskiego personelu. Koń, taki sam jak w logo słynnej firmy Ferrari, tylko z ogonem opuszczonym w dół, to symbol powtarzający się w godle eskadr należących do tego skrzydła myśliwskiego. Nie zdobi on jednak wszystkich maszyny stacjonując w Malborku, gdyż każda z nich pochodzi z innej jednostki. Każdy z czterech samolotów reprezentuje jedno włoskie skrzydło myśliwskie, wyposażone w samoloty Eurofighter. Dwa stacjonują na południu kraju, w tym jedno na Sycylii, a dwa kolejne na północy. Taka wspólna misja, to okazja do nauki, współpracy i wymiany doświadczeń. Z czterech różnych jednostek pochodzą też piloci i obsługa techniczna.
Ale wróćmy do rozszyfrowywania nazwy. Operacja nosi nazwę „White Eagle 2”, gdyż jest to druga w tym roku misja włoskiego lotnictwa w Malborku, a orzeł odnosi się oczywiście do polskiego godła. Każda „zmiana” w takiej misji trwa cztery miesiące. White Eagle 2 skończy się w lipcu. Wówczas włosi wrócą do kraju wraz z całym wyposażeniem które przywieźli. Na przykład składanymi hangarami w których stoją na co dzień ich samoloty, oraz całym wyposażeniem niezbędnym do ich funkcjonowania. Sprzęt przerzucany jest przede wszystkim droga powietrzną, na pokładzie samolotu A400M Atlas, choć część może przemieszczać się w naziemnym konwoju.
Polecany artykuł:
Obecnie siły kontyngentu, oprócz myśliwców wzmacnia samolot wczesnego ostrzegania na bazie maszyny Gulfstream G550, takiej samej, jakich Polska używa do przewozów VIP. To taki „mini-AWACS”, jednak podczas naszego pobytu nie mieliśmy okazji go zobaczyć. Maszyna odbywa wielogodzinne misje we wsparciu działań sojuszniczych i wystartowała na długo przed naszym przybyciem. To na tyle ciekawa maszyna, że z pewnością poświęcimy jej kiedyś osobny tekst.
Dlaczego Malbork?
W 22 Bazie Lotnictwa Taktycznego w ostatnich kilku latach w zasadzie stale goszczą sojusznicze myśliwce. Nie tylko włoskie, niemieckie czy hiszpańskie Eurofightery, ale też francuskie Rafale i Mirage 2000, tureckie F-16 czy, ponownie włoskie, F-35. Dlaczego? Baza w Malborku ma dwa ogromne atuty.
Pierwszym jest położenie: 70 km od Królewca i niecałe 300 km Przesmyku Sulwalskiego oraz granicy z Białorusią. Około 45 km od Gdańska i wybrzeża. Jest to położenie pozwalające patrolować oba kierunki, choć oczywiście misje QRA są zwykle realizowane nad wodami Zatoki Gdańskiej i Morza Bałtyckiego, jako wsparcie dla NATO Baltic Air Policing, czyli misji chroniącej kraje bałtyckie.
Drugi atut, to stacjonujące w Malborku myśliwce MiG-29. To dziś jedne z ostatnich takich maszynw NATO. Umożliwiają ćwiczenie walki powietrznej z przeciwnikiem latającym inaczej od wszystkich maszyn zachodnich. Jest stąd też blisko na duże poligony, gdzie można ćwiczyć z wojskami lądowymi czy marynarką. Dlatego 22 BLT, na czas wojny położona zdecydowanie zbyt blisko potencjalnego frontu, w czasie takiego „gorącego pokoju” jaki mamy dziś na wschodnich rubieżach NATO, jest miejscem wymarzonym dla pilotów myśliwskich NATO.