Pięć przypadków naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Kiedy następny?

2024-08-26 17:32

Od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej regularnie prowadzą zmasowane uderzenia powietrzne na wszystkie regiony Ukrainy. Podczas tych ataków pociski kilkukrotnie naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Przez tzw. pomyłkę? Czy też tak zostały zaprogramowane, by sprawdzać reakcję naszej obrony przeciwlotniczej?

Rosyjska rakieta leciała w stronę Polski. Eksplozje blisko granicy

i

Autor: Pixabay.com/DORSZ X.com

Za reagowanie w takich sytuacjach odpowiada Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, pozostające w kontakcie z MON i Sztabem Generalnym Wojska Polskiego. Dowódca Operacyjny (jest nim obecnie jest nim gen. dyw. Maciej Klisz) i podległe mu Centrum Operacji Powietrznych odpowiadają za monitorowanie sytuacji i śledzenie obiektów mogących stanowić zagrożenie. W razie potrzeby wydawana jest decyzja o poderwaniu myśliwców. Dowódca operacyjny wydaje także rozkaz o strąceniu nadlatujących obiektów. Takiego dotychczas nie wydano.

Przypadek pierwszy: 15 listopada 2022 r.

Pierwszy raz rakieta, prawdopodobnie przeciwlotnicza, wystrzelona z terytorium Ukrainy dla obrony przed rosyjskimi pociskami - spadła w położonym przy granicy ukraińskiej Przewodowie (województwo lubelskie) 15 listopada 2022 roku. Pocisk uderzył w budynek suszarni zboża na terenach dawnego PGR, gdzie pracowało dwóch mężczyzn. Obaj zginęli. W styczniu 2024 r. śledztwo Prokuratura Krajowa zawiesiła.

Przypadek drugi: 16 grudnia 2022 r.

Kolejny raz rakieta wleciała na terytorium Polski najprawdopodobniej 16 grudnia tego samego roku, również podczas zmasowanych nalotów Rosjan na Ukrainę. Rakieta manewrująca Ch-55 - jak informowano, bez głowicy bojowej - najprawdopodobniej przeleciała wtedy nad dużą częścią Polski, by ostatecznie spaść w lesie w podam Zamościem, niedaleko Bydgoszczy.

O znalezieniu szczątków rakiet w lesie MON, kierowane wtedy przez Mariusza Błaszczaka (PiS), poinformowało dopiero pod koniec kwietnia 2023 r. Szczątki rakiety odnalazł przypadkowy przechodzień. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła wtedy śledztwo. Ówczesny Dowódca Operacyjny RSZ, gen. broni Tomasz Piotrowski, mówił wtedy, że są hipotezy, wedle których znalezienie szczątków można łączyć z atakiem na Ukrainę z 16 grudnia.

Sprawa wywołała burzę w mediach i wśród polityków; ówczesna opozycja apelowała wtedy o dymisję Błaszczaka, który - jak oceniano - przez kilka miesięcy miał ukrywać fakt, że rosyjska rakieta spadła głęboko na polskim terytorium, a następnie przez kilka miesięcy nie została odnaleziona. W MON powstał wtedy raport, według którego cała sytuacja miała być efektem zaniedbań ze strony Dowództwa Operacyjnego; sam Błaszczak przekonywał, że po 16 grudnia nie był informowany o całej sprawie.

BBN informowało wtedy jednak, że według wiedzy prezydenta Andrzeja Dudy nie było uzasadnienia dla ewentualnych zmian w kadrze dowódczej WP, a prezydent nie otrzymał żadnego wniosku w tej sprawie.

W marcu 2024 r. wiceszef MON Cezary Tomczyk (KO) informował natomiast w Sejmie, że 16 grudnia 2022 r. Błaszczak jako szef MON wiedział o zagrożeniu, a 17 grudnia otrzymał meldunek o naruszeniu polskiej przestrzeni przez rosyjską rakietę. W reakcji na tę wypowiedź Tomczyka Błaszczak zadeklarował, że podtrzymuje swoje słowa.

Garda: ILot – pocisk hipersoniczny

Przypadek trzeci: 29 grudnia 2023 r.

W kolejnych miesiącach opinia publiczna została poinformowana jeszcze o dwóch naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej w związku z rosyjskimi atakami na Ukrainę. Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało 29 grudnia 2023 r., że tego dnia rano w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne.

"Wszystko wskazuje na to, że rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną, którą następnie opuściła. Mamy na to potwierdzenie radarowe narodowe i sojusznicze" – mówił wtedy po naradzie w BBN szef Sztabu Generalnego WP gen. broni Wiesław Kukuła.

Przypadek czwarty: 24 marca 2024 r.

Ponownie była to rosyjska rakieta dalekiego zasięgu, która - według komunikatu DORSZ wleciała w polską przestrzeń powietrzną w rejonie miejscowości Oserdów (województwo lubelskie) i przebywała w niej 39 sekund, po czym ją opuściła. Podkreślono, że w trakcie całego przelotu był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne.

Przypadek piąty: 26 sierpnia 2024 r.

Do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej doszło w poniedziałek (26 sierpnia), ponownie podczas zmasowanego nalotu wojsk rosyjskich na Ukrainę. Jak poinformował Dowódca Operacyjny gen. dyw. Maciej Klisz, o godz. 6:43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród wleciał na terytorium Polski obiekt powietrzny i prawdopodobnie wciąż się tu znajduje. Jest to prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny. W gminie Tyszowce w województwie lubelskim trwają poszukiwania z udziałem m.in. żołnierzy WOT…

Przypadek piąty: nastąpi

Nie wiadomo tylko kiedy? Raczej nie stanie się to w najbliższych dniach. 

Sonda
Czy polska obrona powietrzna działa skutecznie?