Pete Hegseth, minister obrony USA nominowany przez Trumpa, rozpoczął zarządzanie siłami zbrojnymi kraju od kontrowersyjnych zmian w Pentagonie. Zwolnił przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, gen. Charlesa Browna, oraz dowodzącą marynarką wojenną, adm. Lisę Franchetti.
Nowym dowódcą sił zbrojnych USA został gen. Dan Caine, który nie spełnia wymogów prawnych związanych z tym stanowiskiem – nie był np. szefem jednego z rodzajów wojsk – ale zadeklarował pełne oddanie prezydentowi, przypomina Risa Brooks, specjalistka w kwestiach związanych z wojskowością i cywilnym nadzorem nad armią.
Trump chce, by armia odgrywała większą rolę w operacjach wewnętrznych
Powodem tej czystki było założenie, że nowi najwyżsi dowódcy będą ideologicznie odpowiadać Hegsethowi i samemu prezydentowi, jak również zmiana priorytetów, którą nowa administracja zamierza narzucić wojsku. Trump chce, by armia odgrywała większą rolę w operacjach wewnętrznych; Hegseth zlikwidował nawet stworzone przez prezydenta Richarda Nixona Biuro Analiz (Office of Net Assessment – ONA), tzw. wewnętrzny think tank resortu obrony, którego zadaniem było planowanie przyszłych wojen, w tym możliwego konfliktu z Chinami – wyjaśnia autorka.
Trump tuż po swojej inauguracji wprowadził stan wyjątkowy na południowej granicy USA, co służy m.in. do omijania przepisów prawnych regulujących wykorzystanie żołnierzy do operacji krajowych. Ustawa Posse Comitatus Act z 1878 roku ogranicza możliwość użycia armii do egzekwowania prawa cywilnego i działań wewnętrznych. Administracja Trumpa „testuje granice prawa” – ocenia ekspertka.
Do pilnowania południowej granicy USA i deportowania imigrantów Pentagon wykorzystuje najbardziej kosztowne rozwiązania, włącznie z wysyłaniem tam ciężkich samolotów transportowych C-17 i C-130 Hercules. W marcu wysłano tam liczącą około 4 tys. żołnierzy brygadę piechoty zwaną Stryker (od typu transporterów opancerzonych), wspieraną przez dwa niszczyciele rakietowe, by „wysłać sygnał o tym, jak poważne jest podejście (prezydenta) do imigracji” – ocenia autorka, dodając, że wykorzystanie marynarki wojennej do operacji krajowych „jest bardzo niezwykłe”.
„Może się wkrótce okazać, że jest nawet bardziej mroczna strona (...) forsowania większego zaangażowania wojsk USA w misje związane z bezpieczeństwem wewnętrznym – wykorzystanie ich przeciw politycznym oponentom administracji (Trumpa)” – ostrzega Brooks.

US Army mogłaby być wykorzystana przeciwko „chorym, radykalnie lewicowym wariatom”
Jeszcze przed zaprzysiężeniem Trump powiedział w wywiadzie dla telewizji Fox News, że powinno być możliwe wykorzystanie armii przeciw „wrogowi wewnętrznemu”, „chorym, radykalnie lewicowym wariatom”. „Powinno to być, jeśli będzie to konieczne, z łatwością załatwione przez Gwardię Narodową, a jeśli naprawdę konieczne – przez wojsko” – oznajmił Trump.
Podczas przesłuchań w Senacie przed zatwierdzeniem jego nominacji na szefa Pentagonu Hegseth wielokrotnie mówił, że nie wyklucza wykorzystania armii do takich celów – przypomina autorka ekspertyzy.
Resort obrony wprowadza zarazem pewne ustępstwa na rzecz dowódców, dając im większą autonomię oraz likwidując struktury i ograniczenia, które uznaje za „niepotrzebny” nadzór, mający na celu ochronę ludności cywilnej podczas operacji wojskowych.
Hegseth wymienił nawet najważniejszych prawników armii, marynarki i sił powietrznych; ich zadaniem jest doradzanie dowódcom w kwestii prawa wojennego i przepisów chroniących ludność cywilną. Jest to sygnał, że administracja będzie skłonna pozwalać na „większe ryzyko dla cywilów” podczas działań sił USA – wyjaśnia ekspertka.
Zmiany wprowadzane w siłach zbrojnych, zerwanie z tradycją nakazującą zachowanie apolitycznego charakteru armii oraz obsadzanie ważnych stanowisk ludźmi lojalnymi wobec Trumpa prowadzą do sytuacji, w której dowódcy nie będą skłonni do wyrażania otwarcie opinii i udzielania obiektywnych rad prezydentowi w sprawach dotyczących „kosztów, ryzyka i korzyści płynących z operacji wojennych, od wojny na Ukrainie po ataki lotnicze na (jemeńskich rebeliantów) Huti” – konstatuje Brooks.
Przy tym wszystkim – przypomina autorka – Trump planuje wielką paradę wojskową, która zarządzona jest na 14 czerwca, oficjalnie z okazji 250. rocznicy utworzenia armii USA, ale tak się składa, że w dniu 79. urodzin prezydenta. Szacowane koszty tej imprezy to 92 mln dolarów...
Polecany artykuł: