Znów muszę odwołać się do legend z kręgu mchu i paproci, do sensacyjnych filmów fabularnych. Widzieliście takie sceny… Bandyta wchodzi cichaczem do domu. Jego ofiara śpi. Tzw. cyngiel wkręca w lufę pistoletu tłumik, bo nie chce budzić strzałem reszty domowników, gdyż ich też musiałby zastrzelić. Pada strzał, nie głośniejszy od dźwięku wyjmowanego z butelki korka. Zadanie wykonane, kolejna bajka została sprzedana. Tymczasem w realu tłumik jest po to, by strzałów nie było słychać ze stu i więcej metrów. I takie przesłanie przyświecało konstruktorom pistoletu maszynowego Sten Mk II(S).
„S” w nazwie tej broni oznaczało „Special Purpose” (Specjalne Przeznaczenie)
To nie miał być automat dla masowych użytkowników, ale dla żołnierzy, operatorów – jak to dziś się określa – wykonujących misje specjalne. Tłumik był wbudowany na stałe, a taki S-wariant opracowano w Royal Small Arms Factory (RSAF) Enfield na zlecenie Special Operations Executive (SOE), czyli Kierownictwa Akcji Specjalnych. Chodziło o taką broń, która dawałaby zwiększoną siłę ognia bez ujawnienia operacji przez przeciwnika.
SOE, to warto podkreślić, było prekursorem współczesnych sił specjalnych, stanowiąc ich prawzór i inspirację. Model organizacyjny Kierownictwa przyjęto w amerykańskim Office of Strategic Services (OSS), czyli w Biurze Studiów Strategicznych (późniejszej CIA).
Prace nad spec-Stenem rozpoczęto latem 1942 r. Na wyposażenie trafił z początkiem 1943 r. W założeniach miało być tak, że strzały z tej broni nie były identyfikowane z odległości większej niż ok. 100 m. Ciekawostka: w zespole pracującym nad skonstruowaniem „cichego” peemu był Polak. Wiktor Aleksander Kulikowski nad tłumikami pracował jeszcze w Polsce. Często określany jest mianem „ojca tłumika zintegrowanego”.

„Cicha” broń potrzebuje specjalnej, poddźwiękowej amunicji
Rzecz w tym, że broń z tłumikiem musi być zasilana specjalną amunicją – poddźwiękową. Zespół Enfielda gotów był taką opracować, ale „góra” odrzuciła tę propozycję. „Na zwykłej” standardowy Sten robił więcej hałasu od (już przedstawianego w Portalu Obronnym) amerykańskiego Thompsona. Pociski miał większą szybkość początkową. A im ona jest wyższa, tym większy jest huk ze strzelania.
Skoro nie było zgody na spec-amunicję, to, żeby powstał spec-Sten, trzeba było zmniejszyć prędkość wylotową „zwykłego” pocisku. W tym celu standardową lufę Stena Mk II zastąpiono spec-lufą z serią wywierconych spiralnych otworów wentylacyjnych. Lufa ta była umieszczona w szerokiej rurowej obudowie, która działała jako komora rozprężna, do której gazy wytworzone przez pocisk były przekierowywane przez otwory wentylacyjne.
Ze względu na zmniejszone ciśnienie odrzutu spowodowane perforowaną lufą, zamek został „odchudzony” o 15 proc. Wykonano go z brązu zamiast ze stali. Nieco skrócono sprężynę powrotną, by zapewnić prawidłowe działanie.
MK IIS różnił się od MK II tym, że miał:
• lufę o długości 9,525 cm, czyli o prawie 10 cm krótszą, z 6 otworami wentylacyjnymi wywierconymi tuż przed komorą nabojową;
• komorę rozprężną zwiększającą objętość gazów, zmniejszając tym samym ich ciśnienie;
• 8 metalowych przegród w tłumiku, znacznie redukujących energię kinetyczną gazów;
• wewnętrzną metalową rurkę wyłożoną filcem;
• gumową zatyczkę na końcu tłumika (chroniła także materiał tłumiący przed przypadkowym uszkodzeniem podczas transportu i przechowywania; po pierwszym strzale pocisk przebijał zatyczkę i nie pełniła już dalej swojej funkcji).
Oto krótka specyfikacja techniczna Stena MK II(S):
• długość całkowita: około 900 mm,
• ciężar: 3,48 kg,
• kaliber: 9×19 mm Glisenti/Parabellum,
• pojemność magazynka: 32 naboje,
• długość tłumika: ok. 30–33 cm (12–13 cali),
• prędkość wylotowa pocisku: 305 m/s – poniżej prędkości dźwięku.
I najważniejszy parametr: poziom hałasu mierzony przy broni. Standardowy Sten wykazywał 154 dB, a prezentowany jedynie 127 decybeli!
Strzelanie ogniem ciągłym ze spec-Stena nie było zalecane
Według oficjalnych źródeł brytyjskich, łącznie (podczas wojny) wyprodukowano 5776 egz. Stenów Mk II(S). Żadna broń nie jest idealna, ma swoje wady i zalety. To dotyczy również wersji specjalnej MK II.
Brytyjska dokumentacja techniczna wskazuje na przegrzewanie się „cichego” peema. Podczas strzelania tłumik nagrzewał się bardzo szybko. Dla ochrony ręki strzelca przed oparzeniami, na tylnej części tłumika zakładano płócienną osłonę. Użytkownicy byli instruowani, aby strzelać ogniem pojedynczym i uciekać się do ognia automatycznego tylko w sytuacjach awaryjnych.
Tłumik miał bardzo ograniczoną żywotność. Gdy wystrzeliło się magazynek ogniem ciągłym, można było spalić „wyciszacz”. Istniało też potencjalne zagrożenie dla strzelca. W dokumentacji takie ryzyko jest uwzględnione, ale w źródłach nie ma informacji, by w użytkowaniu miało dojść do nadmiernego gromadzenia się prochu wewnątrz przegród i jego zapłonu, powodującego wybuch.
Tłumik w pistolecie maszynowym nie był efemerycznym wynalazkiem w rodzaju niemieckiej „krzywej lufy”. Ba, rozwijano go. W 1944 r. wprowadzono ulepszony model – Stena Mk V. RSAF Enfield opracowało wersję z tłumikiem tej broni, wykorzystując te same zasady co Mk II(S). Model ten nie został oznaczony jako Mk V(S), jak można by oczekiwać, ale zamiast tego otrzymał własną „Markę” jako Mk VI. Jakoby wyprodukowano ich ok. 25 tys. egz.
Mimo że Sten Mk II(S) został oficjalnie uznany za przestarzały przez British Army w kwietniu 1945 r., pozostawał w służbie przez naście lat Brytyjczycy używali ich podczas operacji przeciwpartyzanckich w Malezji i Kenii w latach 60. Mk II(S) i Mk VI pozostawały w służbie brytyjskiej do początku lat 70., kiedy zostały zastąpione przez znacznie nowocześniejszy i „cichszy” pistolet maszynowy – Sterling L34A1.
Broń robiła wrażenie nie tylko na Brytyjczykach, ale także na niemieckich siłach specjalnych. SS-Obersturmbannführer Otto Skorzeny, dowodzący operacją („Dąb”) odbicia Benito Mussoliniego z aresztu domowego we wrześniu 1943 r., dołożył wszelkich starań, aby zdobyć „ciche” Steny dla swojej jednostki.
Te automaty, mimo ich wad – szczególnie w pierwszej wersji – były cenione przez użytkujących je żołnierzy. Dziś są wysoko wyceniane na rynku kolekcjonerskim. W listopadzie 2021 r. na Morphy Auctions sprzedano jeden egzemplarz za 79,2 tys. USD...