Polska (21. miejsce) ma większy potencjał militarny od Niemiec! Jakby ktoś powiedział ćwierć wieku temu, że za 25 lat tak się stanie, to uznano by takiego wieszcza za kogoś niespełna rozumu!
SIŁA BUNDESWEHRY NADAL MALEJE, OSŁABIA JĄ NIEMIECKI PACYFIZM?
Niemcy zawsze kojarzyły się z potęgą militarną. Kiedyś, w czasach zimnej wojny, Bundeswehra była ponad półmilionową armią, nie zapominajmy, że (ludowe) Wojsko Polskie liczebnie było jeszcze większe. Pamięć bywa zawodna, więc nic dziwnego, że wielu z czytających ten materiał nie może uwierzyć, że Polska jest „mocniejsza” od zawsze „mocniejszych” od niej Niemiec! Piszącemu ten tekst również trudno dać wiarę. Tym bardziej, że w rankingu GFP Republika Federalna Niemiec w 2014 r. zajmowała siódmą pozycję, rok później była ósmą siłą militarną w świecie, a w 2016 r. spadła na miejsce dziewiąte. I od tego czasu co roku spada w tabeli, choć w tym czasie nie zmniejsza budżetu obronnego, a wręcz odwrotnie. W 2017 r. było w nim 37 mld euro, a w roku 2022 już 50,3 mld.
Wiara w potęg liczb może być zwodnicza, bo przecież w świecie rosną koszty wszystkiego, a nie maleją. Słyszeliście Państwo nieraz o kłopotach Bundeswehry, że to sprzęt ma przestrzały, że części zamiennych brakuje, chętnych do służby również. Takie informacje podawała nie tylko TVP. Deutsche Welle również. Zwraca uwagę na to, że dowództwo niemieckich sił zbrojnych nie uważa, by z armią było tak źle, jak wielu twierdzi. Z ostatnich raportów Bundeswehry wynika, że 77 proc. armii jest w gotowości do działania. „Najwyraźniej uznano to za dobry wynik – przekraczający cel 70% – skoro dowódca armii, generalny inspektor Eberhard Zorn, stwierdził, że Bundeswehra „jest w stanie w krótkim czasie wypełnić swoje zadania zarówno w Niemczech, jak i poza nimi” – czytamy w jednej z analiz DW. O tym, że przesadził z tym optymizmem - pod koniec tego materiału.
Względne zadowolenie dowództwa jakoś nie jest zbieżne z faktami. A te zdają się wskazywać, dlaczego Niemcy są obecnie 25. siłą militarną w świecie. DW przypomina, że w 2021r., gdy trzeba było ewakuować z Afganistanu (po 20 latach obecności) niemiecki kontyngent wojskowy, to Bundeswehra nie miała ich czym stamtąd zabrać. Berlin musiał wynająć ukraińskie Antonowy. „Tymczasem niemieckie helikoptery bojowe NH90 i Tiger borykają się z długimi czasami napraw i niedoborami części zamiennych, a grudniowy raport Bundeswehry przyznał, że tylko 40% z nich jest obecnie w gotowości bojowej”.
DLACZEGO NIEMCY CHWALĄ POLSKĘ ZA TO, ŻE MODERNIZUJE ARMIĘ?
Polacy mogą być zaskoczeni nie tylko tym, że potencjałem militarnym górujemy nad Niemcami. Jeszcze bardziej co niektórzy mogą być zdziwieni tym, że prasa niemiecka chwali Polskę za jej politykę obronną i modernizację sił zbrojnych! „Polska ze względu na wojnę w Ukrainie podwoiła swoje wydatki na obronność. Dzięki temu pozycja Polski w Europie na krótką metę uległa wzmocnieniu…” zauważył Ivo Mijnssen w dzienniku ekonomicznym „Handelsblatt”.
W publikacji podkreślono, że Polska ma wydatkować na obronność w tym roku 3,9 proc. swojego PKB, niemal dwa razy więcej niż zaleca NATO i jeszcze więcej niż wydają na to Niemcy. One zamierzają dojść do 2-procentowego progu w 2024 r. Rząd federalny ma przeznaczyć 100 mld euro na specjalny fundusz dla poprawy kondycji Bundeswehry. To jedne z elementów polityki „punktu zwrotnego” vel „przełomu czasu” – Zeitenwende ogłoszonej przez kanclerza Olafa Scholtza po agresji Rosji na Ukrainę, czyli fiasku polityki spokojnej Europy, kontynentu bez wojen.
W niemieckim jest takie pojęcie „Schadenfreude” – radość z tego, że ktoś ma gorzej ode mnie, od nas. Lepiej byłoby, gdyby Bundeswehra pokonała gnębiące ją problemy niż w nich się zagłębiała. Nie należy także emocjonować się tymi liczbami. „Ich” 2 proc. PKB to więcej niż „nasze” 4 proc. W rankingu GFP to jest uwzględniane, ale przy zakupach sprzętu wojskowego już jest nieco inaczej.
CZY W POLSKIM INTERESIE JEST REMILITARYZACJA NIEMIEC?
Niemcy z pewnością za swoje 2 proc. PKB kupią więcej, dajmy na to czołgów, niż Polska. Warto pamiętać także, że nawet osłabiona wizją wiecznego pokoju Deutsche Marine przedstawia obecnie znacznie większy potencjał niż nasza Marynarka Wojenna. Lotnictwo też Niemcy mają silniejsze, odstają od nas w broni pancernej.
A oto kilka liczb obrazujących (z grubsza) czym dziś jest Bundeswehra, którą straszono w Polsce Ludowej na lewo i prawo...
Razem to 199 tys. osób personelu wojskowego, z czego aktywnych jest 184 tys., a w rezerwie pozostaje 15 tys. Siły powietrzne (czyli Luftwaffe) dysponują łącznie 601 samolotami. W tym zasobie są: 134 myśliwce, 75 samolotów szturmowych, 44 samoloty transportowe i 37 innych, specjalnego przeznaczenia – np. rozpoznawczych. Do tego trzeba dodać 287 helikopterów, w tym 55 szturmowych. Bundeswehra dysponuje 266 czołgami, 121 samobieżnymi armatami, 38 samobieżnymi wyrzutniami wieloprowadnicowymi rakiet i ma na stanie 68 660 pojazdów opancerzonych. Deutsche Marine to 80 okrętów; w tym: 12 fregat, 5 korwet, 12 okrętów roz/minowania i 6 okrętów podwodnych.
Potencjał niemieckiego przemysłu zbrojeniowego jest zdecydowanie większy od siły (i możliwości finansowych) Bundeswehry. Niemiecka zbrojeniówka może wyprodukować – bez większej przesady – wszystko z wyjątkiem lotniskowców i okrętów podwodnych o napędzie atomowym. Czy będzie miała więcej zamówień od Bundeswehry? Nie ma co zgadywać.
Fakty są takie, że pozycja sił zbrojnych RFN w znacznej mierze jest skutkiem pacyfistycznych postaw społeczeństwa. Po rozpadzie Układu Warszawskiego i (kosztownym) zjednoczeniu Niemiec społeczeństwo nie widziało na horyzoncie nowego zagrożenia dla swego bezpieczeństwa. A skoro tak było i miało być latami, to po co wydawać pieniądze na (kosztowne) utrzymanie wojska? Odejmować sobie z dobrobytu po to tylko, by Bundeswehra miała sprawne wszystkie śmigłowce?
ILE WODY W RENIE UPŁYNIE, NIM BUNDESWEHRA ODZYSKA UTRACONĄ SIŁĘ?
Te zapowiadane 2 proc. wydatków na obronność (o 0,5 proc. więcej niż wcześniej), to nie jest ściana możliwości finansowych państwa niemieckiego (tym bardziej, że nie zamierza ono płacić Polsce po-wojennych reperacji – to tak pół żartem, pół serio). Im więcej Berlin wyda na obronność, tym lepiej dla… Polski. Przewrotne?
Nie. Odłóżmy na bok historyczne reminiscencje. Pamiętajmy, że gdyby Rzeczpospolita musiała skorzystać z art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, czyli gwarantującego sojuszniczą pomoc dla zaatakowane państwo członkowie przez siłę X, to do Polski najbliżej miałaby (nie bagatelizując wsparcia pozostały naszych sąsiadów) Bundeswehra. Przy obecnych wydatkach na obronność Niemcy – w ramach zobowiązań sojuszniczych – mają w ramach sił szybkiego reagowania NATO stworzyć jedną dywizję do roku 2027, a dwie kolejne mają wystawić w roku 2031. Średniooptymistyczne są tą zapowiedzi...