Artylerzysta kapral Wojtek – pomnikowy bohater II wojny światowej

2024-11-07 17:51

Był Szarik, radziecki pies w służbie filmowych czterech pancernych. Była suczka Judy przypisana do brytyjskiej marynarki wojennej, która w 1942 r. o kapitulacji Singapuru znalazła się w obozie jenieckim. I na tyle się tam zasłużyła, że po wyzwoleniu została odznaczona. Był w służbie 2. Korpusu Polskiego niedźwiedź syryjski (Ursus arctos syriacus) irańskiego pochodzenia Wojtek i nawet mu postawiono kilkanaście pomników.

kapral Wojtek, pomniki

i

Autor: Szkoła bez Granic im. Niedźwiedzia Wojtka/Andrzej Bęben

Judy została odznaczona Medalem Dickin. To takie odznaczenie ustanowione w 1943 r. w Wielkie Brytanii, staraniem Marii Dickin, założycielkę People's Dispensary for Sick Animals. Przyznawano je tym zwierzakom które wykazały się „wybitną odwagą lub oddaniem w służbie podczas wojny".

Polski miś Wojtek medalu nie dostał, za to został kapralem

Honorowo mianował go na ten stopień gen. Władysław Anders. W „kamaszach” kapral Wojtek był do 1947 r. Potem będąc w rezerwie 16 lat, aż do śmierci w 1963 r., spędził w ZOO w Edynburgu. I to w stolicy Szkocji 7 listopada 2016 r. odsłonięto pomnik kaprala Wojtka i żołnierza 3. Karpackiego Pułku Artylerii Przeciwpancernej. Bo Wojtek oficjalnie był artylerzystą. O tym za moment, teraz jeszcze nieco o pomnikach jedynego w świecie kaprala-niedźwiedzia.

Pomnik w Szkocji był pierwszym. Powstał dzięki staraniom „Wojtek Memorial Trust”, który zebrał fundusze na jego realizację. Oprócz samej rzeźby p[omnik tworzą tablice z czterema scenami z życia Wojtka, gdy miś służył w 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii 3. Karpackiego. Wojtek prawdopodobnie jest niedźwiedziem, któremu w świecie wystawiono najwięcej pomników. Postawiono je w takich miejscowościach, jak…

• Imola, Włochy (maj 2015 r.),

• Cassino, Włochy (2019 r.),

• Venafro, Włochy (2022 r.),

• Żagań – na Placu Słowiańskim (2013 r),

• Szymbark – przy Gminnym Ośrodku Kultury (2013 r.),

• Kraków – w Parku im. dr Henryka Jordana( 2014 r.),

• Warszawa – przy Przedszkolu nr 99 (2017 r.),

• Poznań – w Nowym ZOO (2018 r.),

• Wrocław – w Parku im. Władysława Anders (2020 r.),

• Sopot – w pobliżu ul. Bohaterów Monte Cassino (na zdjęciu), przy kościele św. Jerzego (2019 r.),

• Szczecin – na skwerze przy ul. Misia Wojtka (2019).

Kpr. Wojtek ma nie tylko pomniki i ulicę własnego imienia. Jest patronem szkoły. To Szkoła bez Granic im. Niedźwiedzia Wojtka w Edynburgu, istniejąca od 2009 r. Uczą się w niej dzieci Polaków z Edynburga, Livingston i okolicach. Szkoła zapewnia uczniom naukę języka polskiego, geografii i historii Polski. I jak przystało na dobrą szkołę, to prezentuje szeroką biografię swojego patrona. To z niej przedstawiam nieco informacji o czteronożnym kapralu armii gen. Andersa.

Garda: kmdr Witkiewicz o Orce

Z irańsko-syryjskiego niedźwiedzia Polacyzrobili pół-żołnierza

Zatem, gdy Armia Polska opuściła CCCP (na prośbę Brytyjczyków i za zgodą Stalina), to znalazła się w 1942 r. w Iranie. Tam, w drodze do Egiptu, żołnierze 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii spotkali na drodze młodego Persa, co nie było dziwne, ale to, że towarzyszył mu mały niedźwiadek już dziwnym było. Zwierzak miał rok życia za sobą i małe szanse na przeżycie. Od głodu itd. uratowali go polscy żołnierze. Irańczyk dostał konserwy, wojskowy nóż i parę grosz, a Polacy – miśka.

„Początkowo Wojtek, jak pieszczotliwie nazwano misia, miał trudności z przyjmowaniem pokarmu, wobec czego karmiono go improwizowanym smoczkiem przytwierdzonym do… butelki po wódce. W butelce znajdowało się oczywiście mleko. Niedźwiadek rósł i mężniał wraz z 2. Korpusem Polskim. W dorosłym wieku ważył już ponad 200 kilo!”.

Przyznacie, postawny to był żołnierz! Znaczy się: z Wojtkiem na początku było jak z filmowym Szarikiem. Z niedźwiedzia żołnierze zrobili pół-żołnierza. Wojtka wpisano na stan kompanii, jako szeregowca. Dostał przydział do namiotu i wyżywienie. Opierunku nie potrzebował. I tak się toczyło to żołnierskie życie szeregowca niedźwiedzia Wojtka, raz tak, raz inaczej. Przełomem było, nie tylko dla misia, Monte Cassino.

Polacy „W składzie 8. Armii bili się o przełamanie Linii Gustawa. Punktem kulminacyjnym walk było zdobycie Monte Cassino, co pozwoliło aliantom na kontynuowanie ofensywy i wkroczenie do Rzymu. Polacy odznaczyli się w bitwie szczególnie, wkraczając na kluczowe dla losów batalii wzgórze. Wojtek po raz kolejny towarzyszył 22. Kompanii, walczył ramię w ramię z żołnierzami 2. Korpusu Polskiego. Do jego zadań należało noszenie skrzynek z amunicją…”.

Wojtek do huku był przyzwyczajony i żołnierze szybko go nauczyli, jak być amunicyjnym. Misiek stawał na tylnych łapach i rozkłada przednie łapy. Między nie żołnierze ładowali skrzynkę z pociskami i Wojtek przenosił ją tam, gdzie trzeba było.

Nie ma informacji o tym, że w czasie tej służby, w walce o Monte Cassino kpr. Wojtek odniósł jakieś rany. Miał niebywałe szczęście, które nie dane było bez mała 4 tys. polskich żołnierzy. Dożył więc sobie Wojtek końca wojny i demobilizacji, a właściwie rozformowania Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, co nastąpiło 10 lipca 1947 r. I co było począć z takim niezwykłym weteranem II WŚ?

Smutny los czworonożnego weterana II wojny światowej

„Niedźwiedź trafił bowiem do edynburskiego zoo, co dla zwierzaka było prawdziwym dramatem. Został zamknięty za kratami i odcięty od ludzkiego towarzystwa, do którego był przecież przyzwyczajony. Nie udało się go przywrócić naturze, gdyż nie był w stanie żyć z innymi niedźwiedziami. Lata spędzone wśród ludzi odcisnęły piętno na jego zachowaniu i odruchach. Wojtek nie był szczęśliwy w Edynburgu, choć na pozór miał wszystko zapewnione. Brakowało mu jednak swobody i towarzystwa.

Na towarzystwo mógł liczyć sporadycznie przy okazji odwiedzin dawnych „towarzyszy broni”. Przez lata niedźwiadka odwiedzali polscy żołnierze, którzy niejednokrotnie wchodzili do klatki z Wojtkiem. Niedźwiedź nigdy nie zapomniał swoich kompanów i zawsze witał się z nimi serdecznie. Nie trzeba dodawać, że tego typu sceny wprawiały w zdumienie obserwatorów, którzy nie znali historii Wojtka. Niedźwiedź przeżył w zoo blisko dwadzieścia lat. Zmarł 2 grudnia 1963 roku…”.

Był Szarik, radziecki pies w służbie filmowych czterech pancernych. Była suczka Judy przypisana do brytyjskiej marynarki wojennej. Był na wojnie prezentowany w tym tekście niedźwiedź Wojtek. A przed nim (i Szarikiem) był sobie pies, sierż. Stubby, uczestnik wielu bitew, zasłużony w ostrzeganiu żołnierzy przed atakami gazowymi. Były też gołębie, wykorzystywane w charakterze łączników. A w czasie II WŚ tysiące Sowieci wykorzystali (z miernym skutkiem) tysiące psów-samobójców do zwalczania niemieckich czołgów. Jak widać z przytoczonych przykładów w realizacji polityki obronnej swój udział miały także zwierzęta.

Sonda
Była Ci znana historia o niedźwiedziu-kapralu Wojtku?