Psy-roboty na polu walki. Systemy BAD 2 to przyszłość sił zbrojnych – „organizacji uczącej się”?

2024-08-22 6:13

W połowie sierpnia, kiedy świat obserwował ukraińską operację w obwodzie kurskim, na froncie w Donbasie miało miejsce wydarzenie, które z pewnością zapisze się w historii światowej wojskowości. Dowódca 28. Brygady Zmechanizowanej walczącej pod Toreckiem, skrywający się za pseudonimem Kurt, poinformował o użyciu na polu walki psów – robotów. Mowa jest o systemach BAD 2 dostarczonych Ukraińcom przez brytyjską firmę Brit Alliance.

pies-robot

i

Autor: Shutterstock

„Psy – roboty” na wojnie w Ukrainie. Gdy się nie poruszają, są praktycznie niemożliwe do wykrycia

Firma Brit Alliance, jak relacjonuje Forbes, nie zajmuje się produkcją broni i w tym przypadku mamy najprawdopodobniej do czynienia z chińską konstrukcją Unitree Go2, która została przerobiona i wysłana na Ukrainę. Koszt jednostkowy takiego robota bojowego zawiera się w widełkach od 4 do 8 tys. euro, a Kijów do tej pory otrzymał, jak relacjonują media, 30 tego rodzaju konstrukcji. Są one zaopatrzone w baterię umożliwiającą działanie przez 5 godzin, a dodatkowo wyposażono je w system kamuflażu dostarczony przez niemiecką firmę Concamo, który powoduje, że „psy – roboty” - w czasie kiedy się nie poruszają, zlewają się z otoczeniem i są praktycznie niemożliwe do wykrycia.

Ich głównym zadaniem jest penetracja obszarów za linią frontu, zwłaszcza pokrytych roślinnością, gdzie skuteczność powietrznych systemów bezzałogowych jest ograniczona. Są one sterowane przez operatora przy użyciu specjalnej konsoli, a jednocześnie posiadają inteligentny system sterowania z wieloma zestawami kamer typu „rybie oko”, skierowanymi we wszystkich kierunkach, a także potężny procesor 1,5 TFlop i inteligentne oprogramowanie, które pozwala zachować stabilność nawet na nierównych powierzchniach lub nierównym podłożu.

Roboty bojowe mogą działać autonomicznie. To początek nowej epoki

Z informacji Forbes wynika też, że mogą one działać autonomicznie, podążając wizualnie za operatorem. Wydaje się, że użycie dronów lądowych na froncie pod Toreckiem to dopiero początek zjawiska, bo jeszcze w marcu tego roku Michaiło Fiodorow, ukraiński wicepremier i minister odpowiedzialny za transformację cyfrową zapowiedział rozpoczęcie produkcji przez ukraińskie firmy - „na masową skalę” - tego rodzaju systemów. Mówił on o setkach dronów lądowych, a kilka tygodni później, pojawiły się pierwsze, nie potwierdzone, informacje o użyciu przez ukraińskie siły zbrojne pod Bachmutem „robota kamikadze” w celu wysadzenia mostu na terenach kontrolowanych przez Rosjan.

Dotychczas robotyzacja pola walki dotyczyła głównie powietrznych i morskich systemów autonomicznych, które używane były przez ukraińskie siły zbrojne na masową skalę i pozwoliły odnieść szereg sukcesów o charakterze strategicznym, np. doprowadzić do wyparcia Floty Czarnomorskiej z Morza Azowskiego i zachodniej części Morza Czarnego. Bojowe użycie dronów lądowych oznacza początek nowej epoki.

GARDA: Onyszkiewicz, 25 latach PL w NATO

Co oznacza dla sił zbrojnych bojowe użycie dronów lądowych?

Co to będzie oznaczało dla sił zbrojnych, które trudno dziś ocenić? Z pewnością będziemy mieć do czynienia ze zmianą o charakterze transformacyjnym, o czym napisali na łamach "The Foreign Affairs: Mark Milley, były szef Połączonych Sztabów i Eric Schmidt, w przeszłości twórca potęgi Google, dziś zajmujący się sztuczną inteligencja (AI). W ich opinii mamy do czynienia z początkiem transformacji systemowej, która zmieni zarówno to, jak się walczy, w jaki sposób siły zbrojne pozyskują uzbrojenie, jak są zorganizowane i jakie zdolności zdecydują o sukcesie.

W konsekwencji rewolucyjnej zmianie podlegać będzie zarówno taktyka walki, jak i sztuka operacyjna, a także system szkolenia i budowania armii. Innymi słowy zmieni się wszystko, prócz podstawowej zasady, w świetle której ta strona międzynarodowej rywalizacji, która lepiej zrozumie istotę zmian i szybciej się do nich dostosuje, odniesie zwycięstwo.

Zmiany już się zaczęły i nie dotyczą wyłącznie Ukrainy. W nowy sposób walczono w trakcie konfliktu Azerbejdżanu z Armenią, „nowinki” taktyczne i operacyjne można dostrzec na wojnie Izraela z Hamasem, ale także obserwując konflikt domowy w Birmie czy to, jak walczą jemeńscy Houti. Wszędzie coraz większą rolę odgrywają systemy bezzałogowe, których upowszechnienie oznacza po pierwsze przesunięcie „punktu ciężkości” w relacji sił między broniącymi się i atakującymi na rzecz tych ostatnich, a także zasadniczą zmianę relacji koszt – efekt, co znów utrudnia strategię obrony. Staje się ona po prostu znacznie droższa, bo przeciwnik używa tanich systemów do ataku.

Uderzenie rakietowe Iranu na Izrael było tańsze niż koszty przechwycenia i neutralizacji ataku

Dobrym przykładem jest niedawne uderzenie rakietowe Iranu na Izrael, który - według ocen specjalistów - użył rakiety o koszcie budowy na poziomie 100 mln dolarów, ale Izrael - aby je przechwycić i zneutralizować atak - musiał „wydać” nawet 2 mld dolarów. W rezultacie przedłużający się konflikt zaczyna działać na rzecz strony agresywnej, która odmiennie niż w przeszłości, może ponosić mniejsze straty i posługiwać się relatywnie tanimi systemami, znacznie tańszymi niż np. używanymi do obrony przestrzeni powietrznej.

„W przyszłych wojnach – piszą Milley i Schmidt - nie będzie już chodziło o to, kto zbierze najwięcej ludzi lub wystawi najlepsze odrzutowce, statki i czołgi. Zamiast tego będą one zdominowane przez coraz bardziej autonomiczne systemy uzbrojenia i potężne algorytmy.” Masa, przesądzająca dotychczas o zwycięstwie w wojnie na wyniszczenie o dużej intensywności będzie inaczej generowana. Stanie się połączeniem „siły żywej”, systemów autonomicznych, ale przede wszystkim rozwiązań informatycznych, w tym związanych z zastosowaniem sztucznej inteligencji, których użycie będzie umożliwiało szybszą analizę danych, budowanie „modelu” pola walki i wybór optymalnego kierunku uderzenia.

Wojny przyszłości. Pierwsza faza bez udziału żołnierzy, za to z systemami bezzałogowymi?

W pierwszej fazie operacji militarnych możemy mieć z czasem do czynienia z sytuacją, w której w ogóle nie będzie się angażować żołnierzy, a jedynie systemy bezzałogowe, których zadaniem będzie „mapowanie” terenu, zebranie ogromnej liczby niezbędnych danych, które zostaną przy zastosowaniu algorytmów sztucznej inteligencji szybko przetworzone i pozwolą na wybór najlepszej opcji.

Zmianie ulegnie też środowisko, w którym toczone będą wojny przyszłości. Już nie otwarte przestrzenie pozwalające na skoncentrowanie dużego potencjału, co było warunkiem wojny manewrowej, ale teren miejski stanie się głównym teatrem działań wojennych. Jeśli chcemy, również myśląc o stratach i przygotowaniu ludności cywilnej, zobaczyć jak toczona będzie wojna przyszłości, to raczej warto obserwować Strefę Gazy czy wyciągać wnioski z tego, w jaki sposób Rosjanie zdobywali ośrodki miejskie w Donbasie, niż analizować inne sytuacje. Oczywiście w rzeczywistości nigdy nie mamy do czynienia z modelowymi rozwiązaniami, zawsze nowe sposoby prowadzenia wojny współwystępują ze starymi, ale chodzi raczej o to, co w przyszłości będzie dominować i co przesądzi o zwycięstwie.

Zmiany środowiska walki wymuszą transformację sił zbrojnych na wielu poziomach

Jak napisali Milley i Schmidt, operacje w stylu „shock and awe” nie będą już możliwe, a z pewnością ich skuteczność będzie wielokrotnie mniejsza niż w przypadku wojny z Irakiem. Te zmiany środowiska walki wymuszą transformację sił zbrojnych na wielu poziomach. Po pierwsze w zakresie pozyskiwania sprzętu. Ewolucja systemów bezzałogowych jest obecnie tak szybka, że 10-letni cykl projektowanie – zamówienie – dostawa, w którym obecnie funkcjonuje Pentagon, jest receptą na porażkę.

Siły zbrojne będą zmuszone drastycznie przyspieszyć cykl zamówień i postawić na innowacyjność. To zaś oznacza poleganie, w znacznie większym stopniu niż obecnie, na małych, innowacyjnych, prywatnych dostawcach. Wielkie koncerny takie jak Lockheed Martin, RTX, General Dynamics, Boeing, czy Northrop Grumman, które w 2022 roku wygrały kontrakty pochłaniające 30 % wszystkich środków Pentagonu przeznaczonych na umowy z zewnętrznymi dostawcami, są zbyt zbiurokratyzowane, aby nadążyć za tempem zmian.

Siły zbrojne muszą przekształcić się w "organizację uczącą się", inaczej dowodzoną

Siły zbrojne będą też musiały się przekształcić w „organizację uczącą się” i inaczej dowodzoną. Mniejszy nacisk trzeba będzie w przyszłości kłaść na centralizację systemów dowodzenia, a większy na samodzielność dowódców na szczeblu taktycznym. To wymusi zmianę systemu szkolenia, niezbędną również z innego powodu, a mianowicie wzrostu znaczenia operatorów systemów bezzałogowych. Na marginesie warto zauważyć, że za szkolenie tych ostatnich wcale nie musi odpowiadać wojsko. Zarówno w Rosji, jak i na Ukrainie do szkół ponadpodstawowych wprowadzono „klasy dronowe” co oznacza - przynajmniej na poziomie podstawowym - powierzenie systemowi edukacyjnemu tej części szkolenia.

Na szczeblu taktycznym walczące jednostki muszą mieć dowódców, będących w stanie samodzielnie podejmować kluczowe decyzje bojowe, którzy nie będą czekać na rozkazy. Jak argumentują Milley i Schmidt, „Takie jednostki będą bardziej zwinne, co będzie kluczową przewagą, biorąc pod uwagę szybkie tempo wojny napędzanej sztuczną inteligencją. Jest także mniej prawdopodobne, że zostaną oni sparaliżowani, jeśli przeciwnicy zakłócą ich linie komunikacyjne prowadzące do centrali. Jednostki te muszą być połączone z nowymi platformami, takimi jak drony, aby były jak najbardziej skuteczne.

Ich zdaniem model walki przyszłości bardziej przypominał będzie sposób działania sił operacji specjalnych niż tradycyjnych wojsk lądowych. Najprawdopodobniej, w związku z większą precyzją kierowania ogniem, zmniejszy się skala strat wśród żołnierzy, ale przeniesienie walki do obszarów zabudowanych zwiększy liczbę ofiar z grona ludności cywilnej.

"Wojny będą nadal okropne, brutalne i często o wiele za długie"

Wyścig technologiczny już się zaczął. Doświadczenie pola walki na Ukrainie wykorzystywane są przez wszystkie państwa uczestniczące w globalnej rywalizacji. Jak argumentują w konkluzji swego artykułu Milley i Schmidt, „Wojny będą nadal okropne, brutalne i często o wiele za długie. Złudzeniem jest sądzić, że technologia zmieni podstawową, ludzką, naturę konfliktu. Jednak charakter wojny zmienia się zarówno szybko, jak i zasadniczo. Stany Zjednoczone również muszą się zmienić i dostosować, a amerykańscy urzędnicy muszą to zrobić szybciej niż przeciwnicy. Waszyngton nie zrobi tego idealnie, ale musi zrobić to mniej źle niż nasi wrogowie.” Tę uniwersalną zasadę można i należy aplikować również, a może przede wszystkim, do polskich realiów i zadać w związku z tym pytanie, czy nasze siły zbrojne, również klasa polityczna, podejmując działania na rzecz rozbudowy i modernizacji sprzętowej uruchamiają jednocześnie proces przekształcenia armii w „organizację uczącą się”, wdrażającą, pod wpływem analizy ukraińskich doświadczeń, zmiany.

Sonda
Czy wojna przyszłości będzie należała do Indywidualnych Zespołów Bojowych?
Listen on Spreaker.