Tankowanie w powietrzu - stracona dekada. Antoni Macierewicz i program Karkonosze

2024-10-31 18:59

Zapoczątkowany w 2014 roku przez Polskę, Holandię i Norwegię plan kolektywnej eksploatacji maszyn Airbus A330 MRTT został po dwóch latach negocjacji z koncernem Airbus zniszczony decyzją ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz na trzy dni przed planowanym podpisaniem umowy. Na trzy dni przed szczytem NATO w Warszawie w 2016 roku, którego jednym z ważniejszych wydarzeń miało być właśnie utworzenie Multinational MMRT Unit (MMU).

Spis treści

  1. Narodziny Multinational MMRT Unit
  2. Co straciliśmy?
  3. Karkonosze, czyli Yeti pilnie potrzebny

Niestety, z powodu decyzji, która zaskoczyła nie tylko pozostałych sygnatariuszy, ale też polskich wojskowych, a wszczególności negocjatorów tej umowy, Polska wyszła projektu. Antoni Macierewicz twierdził, i nadal tak twierdzi, że porozumienie było niekorzystne i Polska musiałaby się dzielić samolotami z sojusznikami. Ówczesny minister ogłosił w to miejsce rozpoczęcie programu Karkonosze, który miał polegać na samodzielnym zakupie przez Polskę samolotów do tankowania w powietrzu.

No cóż... minęło 8 lat od tej decyzji i 10 lat od rozpoczęcia przez Inspektorat Uzbrojenia analizy rynku w zakresie pozyskania zdolności do tankowania w powietrzu i transportu strategicznego. Dziś, dzięki rezygnacji z „niekorzystnej” umowy mamy dokładnie zero tankowców i jesteśmy całkowicie zależni od łaski sojuszników. A jak wyglądała ta niekorzystna zdaniem Antoniego Macierewicza umowa i dalsze losy niedoszłej polsko-holendersko-norweskiej jednostki?

Narodziny Multinational MMRT Unit

Na wstępie należy powiedzieć, że zdolność do tankowania w powietrzu pojawiła się w dokumentach planistycznych MON na lata 2013-2022. W roku 2014 uruchomiono w Inspektoracie Uzbrojenia analizę rynku trzech zdolności: tankowania w powietrzu, transportu o zasięgu strategicznym oraz transportu o zasięgu strategicznym rannych, w tym wymagających intensywnej opieki medycznej. W skrócie chodziło o samolot klasy MRTT (ang. Multi Role Tanker Transport), czyli wielozadaniowy tankowiec-transportowiec, taki jak zakupione przez MMU maszyny Airbus A330 MRTT. Tu warto odnotować, ze rozważano zarówno zakup takich maszyn, jak też ich leasing.

Ostatecznie wybrano trzecią opcję, czyli udział w międzynarodowym programie w ramach NATO. W 2014 roku Holandia, Polska i Norwegia podjęły negocjacje z koncernem Airbus, dotyczące wspólnego pozyskania i kolektywnej eksploatacji maszyn Airbus A330 MRTT.

Garda - Gen. Nowak o F-35

Polska miała włożyć w program 22% funduszy. Koszty jakie obliczono dla programu wynosiły wówczas 1165,4 miliona złotych (265 milionów euro), do wyasygnowania w latach 2016-2022 roku. Tankowce miały należeć oficjalnie do NATO, podobnie jak ma to miejsce np. z samolotami wczesnego ostrzegania E-3 Sentry (AWACS), na których latają również polscy piloci i operatorzy.

W tym wypadku załogi miały pochodzić z trzech państw-uczestników, a jednostka miała swoją główną bazę mieć w holenderskim Eindhoven. Natomiast w polskiej 33. Bazie Lotnictwa Transportowego w Powidzu miała się mieścić wysunięta baza dla działań operacyjnych tych maszyn. Polacy mieli stanowić istotną liczbę wśród członków załóg i dowódców zakupionych samolotów MRTT.

Można więc powiedzieć, że Holandia miała zapewniać bezpieczne zaplecze dla samolotów operujących z Polski. Minister Macierewicz uznał jednak, że to zły pomysł i ku całkowitemu zaskoczeniu wszystkich stron projektu, zdecydował o wyjściu z niego Polski. Do dzisiaj przyczyny tej decyzji nie są znane, ale jak łatwi się domyślić, nie wzbudziła ona pozytywnych reakcji wśród sojuszników.

Co straciliśmy?

Wyjście Polski z programu nie zaszkodziło nikomu… oprócz Polski. Porozumienie o utworzeniu jednostki Multinational Multirole Tanker Transport Unit podpisały w 2016 roku Holandia i Luksemburg. W późniejszych latach do programu dołaczyła Norwegia, Holandia, Niemcy, Belgia i jako ostatnie, w 2019 roku, Czechy. W czerwcu 2020 roku do jednostki trafił pierwszy samolot Airbus A330 MRTT, a miesiąc później uzyskał certyfikat do prowadzenia operacji.

Łącznie jednostka w Eindhoven będzie posiadała 10 samolotów do tankowania i transportu, które są sukcesywnie do niej dostarczane. Wysuniętą bazą, zamiast Powidza, stała się niemiecka Kolonia. Stacjonują tam 3 samoloty A330 MRTT, podczas gdy pozostałe znajdują się w głównej bazie w Holandii. Obecnie jest to 5 kolejnych maszyn.

Uczestnicy programu korzystając z rosnących możliwości MRTTU, co warto powiedzieć, proporcjonalnie do swoich nakładów na finansowanie programu. Niemcy, które płacą ponad 60% kosztów mają do dyspozycji 5500 godzin, Holandia 2000, Belgia 1000 godzin rocznie. Luksemburg dysponuje 200 gadzinami, a Norwegia i Czechy mogą wykorzystać po 100 godzin rocznie.

Karkonosze, czyli Yeti pilnie potrzebny

Minister Macierewicz po niespodziewanym wycofaniu się z programu MMU zapowiedział, że Polska stworzy własną flotę latających tankowców. Programowi nadano kryptonim Karkonosze… i to wszystko, co w tej sprawie działo się przez kolejne osiem lat. Za czasów następcy Antoniego Macierewicza, Mariusza Błaszczaka, pojawiły się głosy, że tankowanie w powietrzu to zdolność potrzebna tylko w misjach zagranicznych. Postawiono na bardziej spektakularne, „bojowe” zakupy, takie jak F-35A Husarz i FA-50 „Fafik”.

Nikt niestety nie słuchał wojskowych w stalowych mundurach, doświadczonych generałów-pilotów, którzy powtarzali, że tankowce to bardzo potrzebny „mnoznik siły” (ang. Force Multiplier). Dla lotnictwa taktycznego decydujący o tym, że z wykorzystaniem mniejszej liczby samolotów można wykonywać więcej zadań. Samoloty pozostające w powietrzu na patrolach nie muszą wracać do baz, żeby kontynuować zadanie. Maszyny prowadzące misje uderzeniowe mogą po starcie uzupełnić paliwo i zwiększyć w ten sposób swój zasięg. Co więcej, potencjalnemu przeciwnikowi trudno jest w takim wypadku przewidzieć, jak długo dany samolot pozostanie w powietrzu. Znika bowiem przewidywalność stałego parametru samolotu, jakim jest jego zasięg i długotrwałość lotu. Jest on zależny od dostępności samolotów do tankowania, zapasu uzbrojenia i wytrzymałości pilotów.

O tym wszystkim mów na przykład dowodzący dziś Inspektoratem Sił Powietrznych gen. dyw. pil. Ireneusz Nowak w wywiadzie dla Portalu Obronnego. Coraz częściej mówi też o tej potrzebie kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej. Mamy jednak za sobą w temacie latających tankowców straconą dekadę i tego nadrobić się szybko i łatwo nie da.

Dlatego ocena tej decyzji Antoniego Macierewicza z 2016 roku może być moim zdaniem tylko jedna. Ale, co może niejednego zaskoczy, nie podzielam opinii Komisji ds. Wpływów Rosyjskich i Białoruskich. Charles-Maurice de Talleyrand powiedział o egzekucji księcia Enghien - „To gorzej niż zbrodnia – to błąd”. Parafrazując jego słowa, w kontekście tak krytykowanej decyzji Antoniego Macierewicza z 2016 roku powiedziałbym – „To gorzej niż zdrada – to głupota”.

Sonda
Decyzja Antoniego Macierewicza w sprawie latających tankowców to: