• Polska skorzystała z sytuacji po Monachium, odzyskując terytorium z dużą liczbą ludności polskiej i strategicznymi zasobami przemysłowymi.
• Polska nie miała wpływu na decyzje mocarstw zachodnich, a Monachium uniemożliwiło Czechosłowacji obronę przed Niemcami, więc działania Warszawy były działaniem racjonalnym w ówczesnej sytuacji.
• Korzyści gospodarcze i strategiczne obejmowały kopalnie węgla, hutę w Trzyńcu, maszynowy przemysł oraz ważne połączenia kolejowe.
• W 1919 r. Czechosłowacja sama nie respektowała granic Polski, a Polska odzyskała to, co wcześniej utraciła.
Operacja Zaolzie: bezkrwawa aneksja spornego regionu
„Czechosłowacja została spisana na straty przez zachodnie mocarstwa. O godz. 23.45 30 września Czechosłowacji przedstawiono 12-godzinne ultimatum, w którym Polska zażądała przekazania Zaolzia. Na granicy stanęły wówczas oddziały Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Śląsk” dowodzone przez gen. Władysława Bortnowskiego. Łącznie ok. 35 tys. żołnierzy. Gdy strona czeska zaakceptowała ultimatum, 2 października Wojsko Polskie rozpoczęło powolny marsz, opanowując kolejne miejscowości. O tym, jakie emocje wzbudzała sprawa Zaolzia, niech poświadczy fragment rozkazu marsz. Edwarda Rydza-Śmigłego: „Za chwilę przekroczycie Olzę, skazaną w ciągu długich lat na upokarzającą służbę rzeki, oznaczającej granicę nie istniejącą ani w sercach tych, co oba jej brzegi zamieszkują, ani w sercach całego narodu polskiego. Ostatecznie nie doszło do większych walk – strona czeska wycofała się ze spornego terytorium, choć w niektórych miejscach odnotowano wymianę ognia oraz pojedyncze ofiary śmiertelne” – przypomina bieg wydarzeń dr Marek Piotr Deszczyński (Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego).

Operacja Zaolzie – między krytyką a racjami historycznymi
Jako że w tym roku nie przypada okrągła rocznica Operacji Zaolzie, to nie należy spodziewać się, że będzie ona szeroko przypominana w tzw. przestrzeni informacyjnej. Będzie mniej komentarzy, ale i tak większość z nich będzie natury krytycznej. Będzie o przyłączeniu się Polski do rozbioru Czechosłowacji. Zapomną, że była to także decyzja Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch.
Potępiający w czambuł zajęcie Zaolzia będą twierdzić, że pogorszyło ono stosunki z Francją i Wielką Brytanią, gdyż mocarstwa uznały Polskę za państwo destabilizujące sytuację w Europie Środkowej zamiast partnera do powstrzymywania Hitlera. Również zapomną, że nasi sojusznicy bardziej niż Polska weszli w kolaborację z Hitlerem.
Pewnie pojawią się głosy, jak zwykle przy tej okazji, że Polska straciła szansę na ewentualne zbliżenie z Czechosłowacją przeciw Niemcom. Zamiast wspólnego frontu antyniemieckiego oba państwa pozostały podzielone. Stawiający taką tezę jakoś zapomną, że Polska nie miała wpływu na decyzje monachijskiej czwórki. A Monachium sprawiło, że Czechosłowacja straciła jakiekolwiek możliwości militarnej obrony przed Niemcami.
Wielu oceniających będzie podkreślać, że po zajęciu Zaolzia Polska straciła moralne prawo do powoływania się na zasadę „nienaruszalności granic” rok później, gdy sama stała się ofiarą agresji. Zapomną, że Czechosłowacja miała za nic „nienaruszalność granic”. I gdy Rzeczpospolita toczyła bój z bolszewikami, to Praga wykorzystała tę sytuację.
23 stycznia 1919 r. wojska czechosłowackie wkroczyły na sporne tereny Śląska Cieszyńskiego i szybko zaczęły zdobywać kolejne miejscowości (m.in. Bogumin, Karwinę czy Suchą), wypierając nielicznych polskich żołnierzy. Zatrzymali się pod Skoczowem, gdzie stoczona została (28-30 stycznia) największa bitwa w tym konflikcie. Do akcji wkroczyli zachodni rozjemcy. Czechosłowackie wojsko wycofało się za Olzę. Osiągnęli jednak cel operacji. 2 października 1938 r. do Polski wróciło to, co Czechosłowacja zabrała Polsce dwadzieścia lat wcześniej. Taki argument obrońców Operacji Zaolzie nie trafia do jej przeciwników. Ci przedstawiają litanię (patrz wyżej) swoich racji.
Analizując je, najlepiej byłoby, gdyby w październiku 1938 r. sanacyjna Polska nie przyjęła „prezentu” płynącego z traktatu monachijskiego? Miałaby grzecznie podziękować i przekazać Zaolzie III Rzeszy? Może jeszcze miałaby dopłacić do rezygnacji z jego przyłączenia do macierzy? Bądźmy poważni, warto otrząsnąć się z doktryny wypracowanej w czasach Polski Ludowej, tak mocno zakorzenionej nawet w uczonych głowach!
Zaolzie w 1938 r.: argumenty gospodarcze i polityczne, za i przeciw
Polska, przejmując Zaolzie, zyskała teren o konkretnym znaczeniu przemysłowym i strategicznym. Działało tu ok. 200 większych zakładów przemysłowych. Ten region był bogaty w złoża węgla kamiennego, co było ważnym zasobem energetycznym dla Polski. Kopalnie węgla w regionie były jednymi z bardziej rozwiniętych i miały duże znaczenie dla gospodarki lokalnej. Będąc w Polsce, pracowały na rzecz Polski. W 1938 r. tamtejsze kopalnie dawały 4,5–5 mln ton węgla rocznie. To 10 proc. całkowitej produkcji węgla w Czechosłowacji przed jej podziałem.
Podobnie było z przemysłem hutniczym i maszynowym. Huta w Trzyńcu pracowała dla Polski. Huta Trzyniecka produkowała rocznie ok. 800 tys. ton stali. Nie trafiała ona do września 1939 r. na potrzeby niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Huta ta była jedną z największych w tej części Europy.
Przejęliśmy strategiczne połączenia kolejowe, które były ważne z punktu widzenia transportu surowców i towarów, szczególnie w kontekście połączeń z Czechosłowacją i Niemcami...
W 1938 r. szacowano, że na Zaolziu żyło 80–90 tys. Polaków, Czechów i Słowaków – ok. 120 tys., Niemców – ok. 30 tys. oraz kilka tysięcy Żydów. To dane z ostatniego spisu z 1930 r. Należy mieć na względzie to, że władze czeskie prowadziły politykę „czechizacji” regionu, co także wpływało na oficjalne wyniki spisów. Czy przeciwnikom Operacji Zaolzie wydaje się, że zaolziańskim Żydom lepiej żyłoby się pod hitlerowską władzą? Trzeba jednak pamiętać, że sanacyjna władza wydaliła poza granice 20 tys. Czechów zaolziańskich i w mniejszym stopniu Niemców.
Oponenci uważają, że korzyści gospodarcze były mało istotne i krótkotrwałe. Tak, byłyby dłuższe, gdyby Hitler najechał na Polskę, dajmy na to, we wrześniu 1941 r. Zaiste, argument… Nie stwierdzę, z czego wzięty. Niestety, do zwolenników tezy o współuczestnictwie Polski w demontażu Czechosłowacji nie trafiają racjonalne argumenty. Potępiają ówczesny rząd za zajęcie Zaolzia, wysuwając argumenty głównie natury moralnej. Jakoś moralnych zgryzot nie przeżywali przywódcy Francji i – szczególnie – Wielkiej Brytanii, przyzwalając Hitlerowi na rozbiór Czech i utworzenie wasalnej, faszystowskiej Słowacji. Tej samej, której dywizje w 1939 r. wspomagały III Rzeszę w agresji na Polskę…
Prezentyzm historyczny łatwo jest uprawiać. Gorzej jest, gdy trzeba podejmować decyzje i oceny w czasie rzeczywistym. I taką, w takich warunkach, rząd polski oceniał, że w obliczu rozpadu Czechosłowacji lepiej samemu zająć sporny obszar, niż pozwolić, aby przejęły go Niemcy...
* Dane źródłowe o rozmiarze zajętego Zaolzia oscylują między ok. 800 a 900 km kw.
Polecany artykuł: