• Brytyjskie i francuskie ultimata złożone w Berlinie były dla Hitlera zaskoczeniem – nastroje wśród hitlerowskich elit zmieniły się z euforii na niepokój.
• W Polsce z początku panowała euforia – oczekiwano wsparcia Royal Navy i RAF-u – jednak realna pomoc militarna nigdy nie nadeszła.
• 3 września 1939 r. Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę III Rzeszy, co nadało konfliktowi wymiar światowy dzięki zaangażowaniu dominiów Imperium Brytyjskiego.
• Mimo formalnych gwarancji sojuszniczych ofensywa francuska w Saarze szybko utknęła, a „dziwna wojna” ograniczyła się do demonstracji siły i działań symbolicznych.
• Do dziś trwa spór historyczny, czy sojusznicy „zdradzili Polskę”, czy też zrobili wszystko, na co pozwalały im siły i sytuacja strategiczna.
Sojusze 1939: realna pomoc czy tylko złudne gwarancje
Gdyby nie układ o wzajemnej pomocy między Wielką Brytanią a Polską podpisany 25 sierpnia, to do niemieckiego ataku doszłoby dzień później. Gwarancje brytyjskie przesunęły nieco termin rozpoczęcia realizacji Fall Weiss. Układ polsko-brytyjski stanowił, że jeśli na którąś ze stron agresji dokona „europejskie mocarstwo”, to druga strona „natychmiast udzieli stronie zaangażowanej w działania wojenne wszelkiego wsparcia i pomocy w swojej mocy”. Brytyjczycy zobowiązali się do natychmiastowej pomocy.
To samo wynikało z protokołu politycznego do umowy sojuszniczej (z 1921 r.) z Francją, zaktualizowanego 12 maja. W kolejnej aktualizacji, z 19 maja, protokół przewidywał, że w przypadku niemieckiego ataku na Polskę Francja rozpocznie ofensywę w ciągu piętnastu dni od mobilizacji swoich sił zbrojnych.
Z ówczesnej perspektywy patrząc, Polska otrzymała solidne gwarancje z Zachodu. Również Francja zyskała pewność, że gdyby to ona stała się pierwszym celem Wehrmachtu, to Polska otworzy na wschodzie drugi front. Pewnie ktoś oburzy się, ale dla społeczeństwa z 1939 r. tamte sojusze miały taką moc, którą dziś można byłoby z grubsza przyrównać do gwarancji bezpieczeństwa udzielanych w ramach NATO. Jakże więc w takiej sytuacji społeczeństwo RP miało nie patrzeć w przyszłość z optymizmem?
W rozważaniach historycznych na temat (nie)udzielonej pomocy Francji i UK dla Polski ścierają się dwa nurty krążące wokół stwierdzeń: „Zachód zdradził Polskę” i „Zachód Polski nie zdradził”. Dla zwolenników pierwszej tezy ważne było to, że Francuzi siedzieli w okopach, pili sobie winko i od czasu do czasu przestrzeliwali broń, choć mieli taki potencjał, że mogli dać się we znaki III Rzeszy. Opowiadający się za drugim twierdzeniem uważają, że oba mocarstwa, wypowiadając Niemcom wojnę, wywiązały się ze zobowiązań. Więcej nic nie mogły zrobić, bo nie miały sił i środków, by realnie i skutecznie przeprowadzić szeroką ofensywę na froncie zachodnim.
Po której stronie leży racja, skoro jedna i druga przedstawia argumenty wspierające ich tezy? Nigdy się tego nie dowiemy. Można rysować alternatywne scenariusze post factum. Chyba że założy się hipotetycznie (bo dowodów brak), że sojusznicy Polski ani przez chwilę nie zakładali, że mogą nam udzielić rzeczywistej, a nie tylko prawno-honorowej, pomocy. A to jest całkiem prawdopodobne.
Jednak 3 września Polak nie był jeszcze mądry po szkodzie, więc patrzył na bieg wydarzeń z perspektywy tamtych czasów. Już w sobotę (2 września) brytyjski ambasador Nevile Henderson złożył w MSZ III Rzeszy notę dyplomatyczną. Zawarto w niej protest przeciwko agresji na Polskę i ostrzeżenie dla Niemiec. Stwierdzono w tym dokumencie, że jeśli Rzesza nie zawiesi działań wojennych, to Francja i UK wypełnią swoje zobowiązania wobec Polski. Parę godzin przed północą podobną w treści notę złożył francuski ambasador Robert Coulondre. Trzeba dodać, że Hitler liczył, że te mocarstwa nie zaangażują się w ratowanie Polski i powtórzy się, w nieco innym wykonaniu, sytuacja z 1938 r.

To był dzień nadziei dla Polaków i niepokoju w Berlinie
3 września sojusznicy Polski złożyli w MSZ Rzeszy ultimata. W brytyjskim (przekazanym o 9:00) napisano: „Minęło ponad dwadzieścia cztery godziny od momentu, gdy zażądano natychmiastowej odpowiedzi na ostrzeżenie z 1 września, a od tego czasu ataki na Polskę zostały zintensyfikowane. Jeśli rząd Jego Królewskiej Mości nie otrzyma do godziny 11:00 czasu brytyjskiego zadowalających zapewnień o zaprzestaniu wszelkich działań agresywnych przeciwko Polsce i wycofaniu wojsk niemieckich z tego kraju, od tej chwili będzie istniał stan wojny między Wielką Brytanią a Niemcami”.
Francuskie ultimatum (przekazane o 10:00) dało Niemcom czas na odpowiedź do 17:00. Ok. 12:30 Francuzi wiedzieli już, że ultimatum zostało odrzucone. Tak samo jak brytyjskie. Dalszy bieg wypadków jest powszechnie znany.
Gdy już w Kancelarii Rzeszy było jasne, że Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę, to nastroje wśród hitlerowskich notabli nie były tak entuzjastyczne, jak Polaków w Warszawie. Hermann Göring miał powiedzieć: „Jeśli przegramy tę wojnę, niech Bóg ma nas w opiece”.
Dziwna wojna w praktyce – francuska ofensywa w Saarze
Jednak 4 września nad polskim niebem nie pojawiły się alianckie samoloty, a na Bałtyku - brytyjskie niszczyciele i krążowniki. Owszem, w tym dniu RAF zaatakował dziesięcioma Bristolami Blenheim okręty Kriegsmarine w rejonie Wilhelmshaven. To była raczej porażka niż sukces, bo Niemcy nie odnieśli większych strat, a RAF stracił siedem samolotów. Nadzieje w Polsce rozgorzały ponownie 7 września. Wtedy Francuzi rozpoczęli ofensywę w Saarze. Poi kilku tygdoniach okazało się, że z dużej chmury popadał mały deszcz.
W pierwszym dniu operacji zajęto 12 wiosek, a do 16 października Francuzi weszli w Niemcy na głębokość 8 km, a front ustabilizował się na szerokości ok. 30 km. Liczne siły francuskie (kilkaset tysięcy żołnierzy, kilka tysięcy czołgów i dział) posuwały się w głąb Rzeszy do 12 września. Wtedy przyszedł rozkaz wstrzymania ofensywy i rozpoczęła się Sitzkrieg - siedząca wojna. Przy czym na zdobycznym terytorium Francuzi przebywali do 16 października. Potem wojsko dostało rozkaz wycofania się i dziwna wojna vel siedząca przeniosła się do Francji.
Wiadomo, że Polacy nie mają dobrego zdania o armii francuskiej AD 1939 i 1940. Znacie te opowieści o czołgach, w których najlepiej działały wsteczne biegi. Stereotyp. W 1940 r. armia francuska zadała znacznie większe straty Niemcom niż Polacy we wrześniu 1939 r. Armia walczyła 6 tygodni, a niektóre jej pododdziały (z Linii Maginota) skapitulowały z początkiem lipca!
W operacji w Saarze, której rozmiar i zakres określili politycy, a nie porozumienia o międzynarodowych sojuszach, zginęło, zostało rannych lub zaginionych ok. 2 tys. Francuzów. Utracili 4 (cztery) czołgi. Straty niemieckie w ludziach były prawie trzykrotnie niższe. Do tego doliczyć trzeba 11 (jedenaście) utraconych samolotów.
Wrzesień AD 1939 – prawda historyczna kontra symbolika
Uznaje się, że 1 września wybuchła II WŚ, a zapoczątkował ją ostrzał z pancernika „Schleswig-Holstein”. To są symboliczne daty, bo po prawdzie wojna zaczęła się wcześniej i nie w Gdańsku. Opierając się na prawie międzynarodowym i powinności historycznej do przedstawiania faktów, a nie tylko symboli, należy przypomnieć: II wojna światowa zaczęła się 3 września! To wtedy państwa Brytyjskiej Wspólnoty - Australia, Nowa Zelandia i Indie - także wypowiedziały wojnę III Rzeszy. Wszystkie pozostałe dominia i terytoria zależne uczyniły to w ciągu następnych dni. Tym samym już od 3 września 1939 r. konflikt przybrał charakter światowy, obejmując nie tylko Europę, ale całe imperium brytyjskie!
Berlin nie przejmował się tymi deklaracjami wojny, bo uznał je za rytualne podkreślenie solidarności kolonii z metropolią, lecz bez odrębnego znaczenia prawno-wojennego czy operacyjnego. Jednak taka narracja miała w sobie więcej z propagandy niż z postrzegania prawa.
Chociaż dominia brytyjskie nie były w 1939 r. w pełni suwerennymi państwami według klasycznych kryteriów prawa międzynarodowego, to od czasu Statutu Westminsterskiego (1931 r.) dysponowały szeroką autonomią - w zakresie polityki zewnętrznej także. Australia i Nowa Zelandia podejmowały samodzielne decyzje o wypowiedzeniu wojny po uzgodnieniach, a nie „rytualnie” na rozkaz Londynu.
Dominia brytyjskie dysponowały kompetencjami legislacyjnymi i dyplomatycznymi pozwalającymi im na odrębne akty wojny. Nie wspominając już o tym, że miały własne siły zbrojne. Uczestniczył w wojnie nie tylko obszarze Pacyfiku, również w Europie. To już jest jednak zupełnie inna historia...